"Żydzi jako ofiary Holokaustu sami są sobie winni". Sprawa umorzona

Warszawska prokuratura rejonowa umorzyła dochodzenie dotyczące wypowiedzi prof. Krzysztofa Jasiewicza, który powiedział, że "Żydzi jako ofiary Holokaustu sami są sobie winni". - Sprawę umorzono wobec braku znamion czynu zabronionego - oświadczył prokurator Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej.

Dochodzenie w sprawie słów prof. Jasiewicza było prowadzone od maja przez mokotowską prokuraturę rejonową. Dotyczyło nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i etnicznych.

Jak tłumaczył Ślepokura, w ocenie prokuratury wypowiedzi Jasiewicza "mieściły się w granicach wolności słowa" i "stanowiły wyraz poglądów naukowych profesora, które miały być zaprezentowane w opozycji do innych poglądów".

- Podejmując taką decyzję, prokurator wziął pod uwagę, że Jasiewicz jest historykiem i politologiem (...) mającym w dorobku naukowym wiele publikacji naukowych dotyczących okresu II wojny światowej, posiada więc odpowiednią wiedzę i autorytet naukowy, by móc publicznie wypowiadać się na tematy będące przedmiotem wywiadu - powiedział prokurator.Dodał również, że uwagi Jasiewicz w wywiadzie dotyczyły "tylko poszczególnych osób narodowości żydowskiej", a nie "całego narodu żydowskiego".

Działał nieumyślnie

Prokurator prowadzący sprawę "dał wiarę zeznaniom Jasiewicza, który zapewnił, że nie miał zamiaru wzbudzania żadnych waśni między Polakami a Żydami". Tymczasem - jak wyjaśnił Ślepokura - przestępstwo propagowania nienawiści na tle różnic narodowościowych można popełnić wyłącznie umyślnie, działając w takim zamiarze.Wywiad z profesorem Jasiewiczem opublikował na początku kwietnia magazyn "Focus Historia Ekstra". W rozmowie pt. "Żydzi byli sami sobie winni?" Jasiewicz powiedział m.in., że Żydzi jako ofiary holokaustu sami są sobie winni.

- Na holokaust pracowały przez wieki całe pokolenia Żydów, a nie Kościół katolicki - mówił badacz. Podkreślił też, że "Żydów zaślepia ich nienawiść i chęć odwetu" oraz że "szkoda czasu na dialog z Żydami, bo do niczego nie prowadzi".Odnosząc się do kwestii publikacji wywiadu Ślepokura zaznaczył, że nie było podstaw do przyjęcia, iż zamiarem pisma i jego redaktora naczelnego było znieważenie Żydów. - Opatrzenie tytułu wywiadu znakiem zapytania sugerowało czytelnikowi, że wyrażone w nim poglądy są kontrowersyjne, ale wymagające zaprezentowania - dodał.

Zawiadomienie w tej sprawie złożyły w kwietniu stowarzyszenia "Towarzystwo Dziennikarskie" oraz "Otwarta Rzeczpospolita". Decyzja o umorzeniu zapadła jeszcze w końcu czerwca.

Stracił posadę w PAN

W kwietniu Rada Naukowa Instytutu Studiów Politycznych PAN uznała, że wypowiedzi Jasiewicza obrażają pamięć ofiar Zagłady, umniejszają winę oprawców i przenoszą ją na zamordowanych. Z początkiem czerwca Jasiewicz został zwolniony z funkcji kierownika Zakładu Analiz Problemów Wschodnich w ISP PAN.Wypowiedzi Jasiewicza wzbudziły wiele protestów - zaprotestowały Centrum Szymona Wiesenthala, a także warszawska społeczność żydowska i ambasada Izraela w Polsce.

Naczelny broni wywiadu

Redaktor naczelny "Focus Historia" Michał Wójcik przyznawał natomiast, że poglądy Jasiewicza są "skrajne i bulwersujące". "Postanowiliśmy jednak opublikować ten wywiad, ponieważ - naszym zdaniem - jakkolwiek paradoksalnie by to nie zabrzmiało - pokazał coś bardzo ważnego" - pisał Wójcik.

Przepraszając "wszystkich urażonych publikacją wywiadu", zaznaczał też, że nie należy utożsamiać stanowiska Jasiewicza z poglądami redakcji. "Pokazaliśmy, że antysemityzm także wśród ludzi nauki nie należy do przeszłości. I że nie można o tym nie pisać" - dodawał Wójcik.

Autor: aj//gak / Źródło: PAP

Czytaj także: