- Tam, gdzie następuje zmiana stanowisk, przychodzą fachowcy. Przychodzą ludzie, którzy się znają - zapewniał w "Jeden na jeden" marszałek Senatu, Stanisław Karczewski. W ten sposób odpowiadał na zarzuty o to, że po wygranych wyborach PiS rozdaje państwowe stanowiska swoim ludziom oraz ich bliskim.
W poniedziałek rano Karczewski bronił ostatnich zmian kadrowych dokonanych przez PiS, m.in. w stadninach koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie. Dotychczasowych prezesów zastąpiły osoby, które nie były wcześniej związane z tą branżą.
- Oni sobie dobrze poradzą, proszę mi wierzyć - zapewniał Karczewski. - A wcale nie jest takie oczywiste, że ci, którzy mają bardzo długie doświadczenie, nie popełniają błędów - dodał, nawiązując do odsuniętych prezesów stadnin. Ci pożegnali się z dotychczasową pracą m.in. z powodu śmierci jednej z klaczy. Tymczasem kilka dni temu poinformowano, że 17 marca w stadninie w Janowie Podlaskim padł kolejny koń, klacz Preria.
- Kiedyś też to się zdarzy na pewno, to jest niestety normalne. Klacze się rodzą i umierają - mówił Karczewski pytany to, czy śmierć zwierzęcia nie powinna być powodem do odwołania nowych władz stadnin.
"To jest dobra zmiana"
Marszałek Senatu uzasadniał też wybór Patrycji Koteckiej (prywatnie żony ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry) na dyrektora marketingu w spółce zależnej od państwowego PZU. - To jest dobra zmiana, dlatego że ona jest fachowcem. Jest dziennikarzem i będzie zajmowała się promocją - przekonywał.
Tłumaczył przy tym, że jej zatrudnienie nie jest przykładem nepotyzmu. - Zdarza się od czasu do czasu, że takie zatrudnienia sprawiają tego typu odczucia, ale przecież (oni) muszą gdzieś pracować - tłumaczył Karczewski.
Kilka tygodni temu w podobnym tonie mówił o byłych politykach PiS, Marcinie Mastalerku i Adamie Rogackim. Pierwszy dostał posadę w PKN Orlen, drugi - w spółce PL.2012+, która zarządza PGE Narodowym.
- Nie widzę nic w tym złego, że oni wracają do naszej drużyny (...) To nie są jakieś intratne stanowiska - mówił w lutym Karczewski w "Piaskiem po oczach".
"Nie zagłosowałbym za taką ustawą"
Marszałek Senatu był też pytany o obywatelski projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji, który trafi do Sejmu. Karczewski nie chciał z góry przesądzać jego losów. - Zobaczymy w jakiej formule i kiedy wpłynie, jaka dokładnie będzie treść - tłumaczył. Sam jednak jest sceptyczny wobec ewentualnych zmian w tej sferze.
- Ja osobiście jako Stanisław Karczewski za taką ustawą bym nie zagłosował - mówił, zastrzegając, że to jego prywatne zdanie, a nie marszałka Senatu czy polityka PiS. - Jestem za życiem, za życiem od poczęcia, zawsze to powtarzałem i mówiłem - dodał, tłumaczył jednak, że wyjątek polegający na dopuszczalności aborcji w przypadku zagrożenia dla życia kobiety powinien pozostać w polskim prawie.
Po sobotnim spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z amerykańskimi senatorami Karczewski zaprzeczał też, by USA naciskały na polskie władze w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. - To są sugestie najczęściej medialne, nie polityków amerykańskich - zapewniał marszałek Senatu.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24