Ludzie mi nadal gratulują męża premiera - mówi "Faktowi" Małgorzata Tusk. Żona premiera po dwóch latach ocenia jego działania na czwórkę i przyznaje, że komentarze dotyczące startu w wyborach prezydenckich są nawet przedmiotem żartów podczas spotkań rodzinnych.
Jak deklaruje Małgorzata Tusk, w roli żony premiera czuje się bardzo dobrze i choć czasami ludzie podchodzą i proszą o wspólną fotografię czy autograf, nie jest to nic kłopotliwego. – Nie czuję żadnego ciężaru. Nie budzi to we mnie specjalnych emocji - dodaje.
Bo zawsze mogłoby być lepiej...
Przyznaje, że ludzie często jej gratulują działań męża. Sama jednak to, co zrobił w ciągu ostatnich lat, ocenia dyplomatycznie - na czwórkę.
- Ze względu na czynniki zewnętrzne, w szczególności na ogólnoświatowy kryzys – nie mógł zrealizować części swoich zamierzeń. Mimo to uważam, że jeśli porównamy sytuację w naszym kraju z tym, co działo się w innych państwach, to widać, że ze swojego zadania wywiązał się naprawdę dobrze. Ale mąż uważa, że zawsze mogłoby być lepiej - dodaje.
"Mój mąż sobie poradził"
Zaznacza, że było to dla niego wielkie wyzwanie. - Uważam, że sobie poradził - przyznaje.
Jak mówi, choć premier nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji czy wystartuje w wyborach prezydenckich, to ona nie wymaga, by z nią konsultował ewentualny start. - W takich sprawach mąż podejmuje decyzje sam. Oczywiście rozmawiamy na ten temat - dodaje.
Źródło: Fakt