Przebywający na Śląsku Mateusz Morawiecki został zapytany, czy jego żona ujawni swój majątek. To w związku z ustaleniami TVN24 i tvn24.pl w sprawie sprzedaży działek nabytych w 2002 roku. O upublicznienie majątku Iwony Morawieckiej wnioskuje Lewica.
Redakcje TVN24 i tvn24.pl ustaliły, że żona premiera Mateusza Morawieckiego, Iwona Morawiecka, zarobiła ponad 14 milionów złotych na sprzedaży działek we Wrocławiu, które razem z mężem kupili w 2002 roku za 700 tysięcy złotych. Oznacza to, że przebicie było dwudziestokrotne.
Morawiecka w oświadczeniu tłumaczyła, że w 2012 roku wykupiony został właściciel 25 procent ziemi. "Bez tego wykupu samodzielne dysponowanie nieruchomością było niemożliwe. W związku z powyższym łączna cena zakupu (rok 2002 oraz 2012) oraz koszty (PCC, notarialne, inne) wyniosła około 2,6 mln złotych" - wyjaśniała. Zarówno premier, jak i jego małżonka w swoich tłumaczeniach pominęli jeden istotny fakt - część działki, którą odkupili w 2012 roku za 1,9 miliona złotych - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - należała wcześniej do nich.
Milczenie szefa rządu w sprawie majątku żony
Premier, który przebywa z wizytą na Śląsku, po konferencji w kopalni Guido w Zabrzu został zapytany, czy majątek jego żony zostanie ujawniony. Morawiecki przechodząc obok reportera został poproszony o odpowiedź, której nie udzielił i przeszedł dalej.
Lewica: opinia publiczna powinna wiedzieć, kto rządzi krajem
Posłowie Lewicy Tomasz Trela i Beata Maciejewska zażądali, aby Iwona Morawiecka ujawniła swój majątek.
- Tak jak my składamy oświadczenia majątkowe każdego roku, żądamy, żeby zrobiła to żona pana premiera, dlatego że opinia publiczna powinna wiedzieć, kto rządzi naszym krajem, jakie decyzje podejmuje i dlaczego chowa swój majątek, bo gdyby pan premier miał czyste intencje - nie zrobiłby rozdzielności majątkowej, a skoro ma rozdzielność majątkową, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dokładnie takie oświadczenie majątkowe, bez żadnego przepisu prawa, pani Morawiecka złożyła i żeby opinia publiczna to poznała - mówił Trela.
Maciejewska, odpowiadając na oświadczenie Morawieckiej, że informacje są niesprawdzone, powiedziała: - Jeśli są niesprawdzone, jeśli są niepełne, proszę zrobić to, co my: proszę pokazać swoje oświadczenie majątkowe i wtedy w przestrzeni publicznej nie będzie żadnej niesprawdzonej informacji, bo wszystkie będą sprawdzone, wszystkie będą z odpowiedniego, najlepszego źródła.
KO: nie ma dokumentów
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba przeprowadzili w tej sprawie kontrolę w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim. - W tym budynku, w Urzędzie Wojewódzkim, tą decyzją wojewody dolnośląskiego z dnia 23 lipca 1999 roku rozpoczęła się cała ta sprawa przekazania ziemi Skarbu Państwa do parafii wojskowej. W tej decyzji widnieje inna data, 23 listopada 1998 roku, a więc rok wcześniej rozpoczęto prace, aby przekazać 15 hektarów - opisał.
Joński zwrócił uwagę, że do przekazania terenu potrzebna była zgoda Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. - Dzisiaj byliśmy na kontroli, dokumentu nie ma - poinformował. - Jeśli go nie ma, jeśli go nie było, to złamano prawo - oświadczył. Dodał, że w sprawie potrzebna była także zgoda biskupa polowego. - Tego również nie ma - powiedział poseł.
Polityk KO stwierdził, że "mamy do czynienia z aferą spekulacyjną z udziałem premiera polskiego rządu", a także z "łamaniem prawa kościelnego". - Mamy również do czynienia z chciwością premiera, taką ludzką, bezczelnością, ale też poczuciem bezkarności - przyznał.
Premier wcześniej: trzeba prostować pewne rzeczy. Współautor tekstu: mydlenie oczu
Morawiecki w poniedziałek pytany był o ustalenia TVN24 i tvn24.pl. - Trzeba sprostować pewne rzeczy, które podała stacja TVN. Po pierwsze, aby móc dysponować całą działką, mniej więcej po 10 latach, czyli około 10 lat temu, wykupione zostało 25 procent całej tej działki. W związku z tym łączna suma to około trzy miliony, więc nie dwudziestokrotność - powiedział.
- Jednocześnie trzeba podkreślić, że i wówczas zakup odbył się po cenie rynkowej, na co są stosowne dokumenty, wyceny biegłych, jak również sprzedaż odbyła się po cenie rynkowej, co także jest potwierdzone wyceną biegłych - zapewniał premier.
Do słów premiera odniósł się w TVN24 Grzegorz Łakomski, jeden z autorów tekstu o sprzedaży działki. - To, co powiedział premier, jest nie do końca jasne. Fakty są takie: działka została kupiona przez państwa Morawieckich za 700 tysięcy złotych w 2002 roku. Została sprzedana, jak ustaliliśmy, za prawie 15 milionów złotych w sierpniu tego roku. W międzyczasie, co opisały już media, część działki została sprzedana za 190 tysięcy - mówił. - Po czym Iwona Morawiecka, bo już wtedy ona była właścicielką, odkupiła tę samą część działki za 1 milion 900 tysięcy - kontynuował.
Ocenił, że "to, co powiedział premier, można nazwać mydleniem oczu".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24