Powrót Jarosława Kaczyńskiego do rządu jako wicepremiera i rezygnacja pozostałych wicepremierów to rezultat dzisiejszych zmian dokonanych przez prezydenta. - Interpretuję wejście do rządu Jarosława Kaczyńskiego, które się zresztą zbiega z powołaniem nowego szefa sztabu wyborczego, jako próbę opanowania sytuacji, która jest dla obozu rządzącego niekorzystna - oceniła w TVN24 politolog Barbara Brodzińska-Mirowska. Politolog Rafał Chwedoruk powiedział, że ostatnie wydarzenia skupione wokół obozu rządzącego pokazują, że stoi on "przed groźbą postępującej wewnętrznej fragmentaryzacji".
Andrzej Duda dokonał zmian w składzie Rady Ministrów. Prezydent powołał na stanowisko wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Dotychczasowi wicepremierzy - Mariusz Błaszczak, Henryk Kowalczyk, Jacek Sasin i Piotr Gliński - złożyli rezygnacje z funkcji, ale pozostali ministrami.
Zmiany te komentowali na antenie TVN24 Barbara Brodzińska-Mirowska - politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz doktor habilitowany Rafał Chwedoruk - politolog z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
"Próba opanowania sytuacji"
Brodzińska-Mirowska oceniła, że "Zjednoczona Prawica, zwłaszcza Prawo i Sprawiedliwość, spodziewali się trochę innej wiosny i wczesnego lata". - Mieli poczucie, że jak przejdzie ta ciężka dla nich zima, to ta wiosna i lato będą łatwiejsze - wytłumaczyła. - Okazało się, że tak nie jest - dodała.
- Prawo i Sprawiedliwość, zwłaszcza dziś, jest w bardzo dużych kłopotach, dlatego że ta defensywa, o której mówimy od kilku tygodni, została dzisiaj tą nominacją tylko potwierdzona, to znaczy kampania i zamierzenia, zresztą bardzo schematyczne, jeżeli chodzi o to, jak miałyby najbliższe tygodnie i miesiące wyglądać, nie idą zgodnie z myślą Zjednoczonej Prawicy i Prawa i Sprawiedliwości - komentowała.
W tej sytuacji, jak mówiła, trzeba było podjąć "pewne kroki zaradcze". - To jest z jednej strony kwestia błędów kampanijnych, ale z drugiej strony to są też bardzo silne napięcia wewnętrzne - zwróciła uwagę.
- Interpretuję wejście (do rządu) Jarosława Kaczyńskiego, które się zresztą zbiega z powołaniem nowego szefa sztabu wyborczego, jako próbę opanowania tej sytuacji, która jest dla obozu rządzącego niekorzystna, a wakacje za pasem. Więc elektorat wyborczy zostanie na czas przerwy wakacyjnej z bardzo mieszanymi odczuciami - oceniła politolog.
>> "Paniczne ruchy" PiS. "Musi być jeden wicepremier Kaczyński, żeby ktokolwiek zauważył, że wrócił"
Dwa aspekty uroczystości
Chwedoruk powiedział z kolei, że "jeśli ktoś wątpił w to, że Prawo i Sprawiedliwość znajduje się w stanie jakiegoś niestrukturalnego kryzysu, to w ostatnich dniach może znaleźć tego potwierdzenie, którego epicentrum jest dzisiejszy dzień".
- Jeśli do dzisiejszej nominacji, a także dymisji dodamy zaskakującą sytuację z przeniesieniem łódzkiej konwencji tej partii i powrót do rządu Jarosława Kaczyńskiego, polityka bardzo ważnego dla PiS-u, a polityka zarazem oszczędzanego w ostatnich latach, troszeczkę oddalonego od bieżącej polityki, to pokazuje to, że rządzące ugrupowanie stoi przed groźbą postępującej wewnętrznej fragmentaryzacji - wyjaśniał.
Jego zdaniem "po raz pierwszy Prawo i Sprawiedliwość może utracić w najbliższych wyborach władzę". - A czym bliżej takiej perspektywy, tym większe tendencje odśrodkowe, partykularne dążenie do dbania o swoje własne interesy - zauważył.
Chwedoruk zwrócił uwagę, że dzisiejsza uroczystość w Pałacu Prezydenckim "miała dwa aspekty".
- Pierwszym oczywiście było to, co wiązało się z samym Jarosławem Kaczyńskim, ale druga rzecz, to treść wystąpienia głowy państwa. Jeśli ona była w jakikolwiek sposób skonsultowana z tym, co zamierza robić Prawo i Sprawiedliwość, to mamy tak naprawdę zarysowany kontur najbliższych miesięcy kampanii wyborczej, które będą się opierały na strachu, na straszeniu opinii publicznej wojną i zagrożeniami - wymienił.
Źródło: TVN24