Minister Michał Dworczyk poinformował w środę, że nauczyciele będą szczepieni nie tylko po seniorach, ale również osobach chorych przewlekle. - Nie rozumiemy tej decyzji, jeszcze w piątek minister z nami rozmawiał i nawet się na ten temat nie zająknął – komentuje Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
W środę przed południem odbyła się konferencja prasowa szefa kancelarii premiera i pełnomocnika rządu do spraw szczepień Michała Dworczyka, głównego doradcy premiera do spraw COVID-19 profesora Andrzeja Horbana oraz minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg.
Dworczyk poinformował, że zostaną wprowadzone zmiany na etapie pierwszym programu szczepień. Jak mówił, w każdym procesie decyzyjnym mogą pojawić się błędy, które trzeba skorygować. - I dzisiaj korygujemy ten nasz błąd i przedstawiamy zweryfikowany i skorygowany etap pierwszy szczepień przeciw COVID-19 – powiedział.
Etap pierwszy szczepień został podzielony na trzy części:
- 1a - seniorzy 60+, rejestracja pacjentów powyżej 70. roku życia, zaczyna się 22 stycznia,
- 1b - osoby z chorobami przewlekłymi - m.in. osoby po przeszczepach i dializowane, wentylowane mechanicznie, z chorobami nowotworowymi,
- 1c - nauczyciele i służby mundurowe - funkcjonariusze albo żołnierze: Sił Zbrojnych RP, policji, Straży Granicznej, ABW, Agencja Wywiadu, CBA, Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Celno-Skarbowej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Ochrony Państwa, Służby Więziennej, Inspekcji Transportu Drogowego, Straży Ochrony Kolei, prokuratorzy i asesorzy prokuratury oraz członkowie OSP, ratownicy górscy i wodni wykonujący działania ratownicze.
"To jest niepoważne"
Ta kolejność szczepień, zaprezentowana po raz pierwszy w środę 20 stycznia, zaskoczyła nauczycieli.
- Stanowisko rządu jest niepoważne i mamy wątpliwości co do tego, czym jest podyktowane – komentuje w rozmowie z tvn24.pl Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - To przesunięcie jest dla nas niezrozumiałe, bo minister Dworczyk cały czas powtarza, jak istotna jest nasza grupa – dodaje.
- Jeszcze w piątek widzieliśmy się z ministrem Dworczykiem. Nawet się o tym nie zająknął, a przecież takich decyzji się chyba nie podejmuje z dnia na dzień – mówi Broniarz. I dodaje: - Dziś na zdrowiu 600 tysięcy nauczycieli wisi los paru milionów osób i praca kolejnych milionów, które są rodzicami.
Tysiące nauczycieli codziennie chodzi do szkół
Związkowcy w oficjalnym stanowisku przypominają, że zmiany w harmonogramie szczepień zachodzą w sytuacji, gdy "od maja 2020 roku stacjonarnie pracują nauczyciele wychowania przedszkolnego (i pracownicy innych placówek), kilka dni temu wrócili do szkół nauczyciele klas 1-3, zapowiadany jest powrót do szkół kolejnych starszych klas".
ZNP domaga się w związku z tym "uruchomienia dobrowolnych szczepień nauczycieli i pracowników oświaty przed powrotem do szkół oraz tych, którzy cały czas pracują stacjonarnie".
Swoje oświadczenie kończą: "Uważamy, że nauczyciele powinni być szczepieni na równi (nie przed) z innymi grupami uwzględnionymi w etapie pierwszym".
W środę minister Dworczyk podkreślał jednak, że nauczyciele są traktowani wystarczająco priorytetowo. - Absolutnie nauczyciele są w pierwszym etapie i są na samym szczycie grupy 1c. Za nauczycielami znajdują się tam różne grupy mundurowe, wybrani urzędnicy – mówił szef KPRM.
"Chaotyczne działania"
Podobnego zdania jak ZNP są przedstawiciele Forum Związków Zawodowych. - Domyślam się, że wszystko to dzieje się, bo jak niedawno mówił profesor Horban "nauczyciele są zdrowi, młodzi i inteligentni" – komentuje z przekąsem Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych. - Rozumiem, że tak budowana narracja usprawiedliwia poczynania rządzących, które są zwyczajnie chaotyczne i nielogiczne.
Wtóruje mu Marek Pleśniar ze zrzeszającego dyrektorów szkół Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Szkoły mogłyby być dobrym miejscem, żeby wreszcie zatrzymać epidemię – ocenia. - Nie możemy od razu zaszczepić wszystkich? To postawmy chociaż na nauczycieli przedszkolnych i szkolnych, którzy już pracują stacjonarnie z najmłodszymi dziećmi. To tylko około 140 tysięcy osób – dodaje.
Pleśniar uważa, że rozmawianie z przedstawicielami rządu w tej sprawie jest jak rzucanie grochem o ścianę. - Zupełnie nie słuchają – mówi tvn24.pl. I dodaje: - Tu nie chodzi o jakiś przywilej zawodowy dla nauczycieli, tylko świadome budowanie bezpiecznej polityki państwa. To, co widzimy, jest bardzo smutne i demotywujące.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP