Dwie senackie komisje zajęły się we wtorek nowelizacją Kodeksu karnego, zmieniającą obecną definicję gwałtu, funkcjonującą od lat trzydziestych poprzedniego wieku. Prace nie zostały jednak dziś zakończone. Senator KO Krzysztof Kwiatkowski zapewnił, że ustawa będzie mogła być rozpatrzona na posiedzeniu plenarnym za dwa tygodnie. Wydłużenie czasu na dyskusje ma pozwolić na przygotowanie poprawek.
Senackie komisje ustawodawcza oraz praw człowieka i praworządności po ponad trzygodzinnej dyskusji zadecydowały we wtorek o przedłużeniu prac nad nowelizacją Kodeksu karnego zmieniającą prawną definicję zgwałcenia.
- Mieścimy się w terminie 30 dni, jaki przynależny jest Senatowi na rozpatrzenie projektów ustaw zgłoszonych przez Sejm, także na kolejnym posiedzeniu. Dzisiaj jesteśmy trochę pod presją czasu, że jutro jest posiedzenie plenarne - wyjaśnił przewodniczący komisji ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski (Koalicja Obywatelska).
Dodał, że nowelizacja Kodeksu karnego będzie mogła być rozpatrzona na posiedzeniu plenarnym Senatu za dwa tygodnie. Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na stronie internetowej izby kolejne jej posiedzenie odbędzie się w dniach 24, 25 i 26 lipca.
Ma to dać senatorom czas na wypracowanie i przedstawienie poprawek.
Potrzeba zmiany prawa
Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic, jako przedstawicielka wnioskodawców, oceniła, że podczas procedowania nowelizacji w Sejmie wszyscy eksperci się zgadzali, że zmiana definicji zgwałcenia jest konieczna. - Kwestia wpisania konsensualnej zgody jako warunku obcowania płciowego, który nie będzie podlegał penalizacji, (...) raczej nie budzi wątpliwości - podkreśliła.
Odnosząc się do wydłużonego vacatio legis, wyjaśniła, że organy ścigania muszą się przygotować do tego, jak prawidłowo rozpoznawać, że nie było zgody na obcowanie płciowe. - Zgwałcenie ciągle jest traktowane jako ten rodzaj przestępstwa, za który jesteśmy skłonni nie tylko jako organy ścigania, nie tylko jako państwo, ale także jako obywatele, jako społeczeństwo współwinić ofiarę za zaistnienie przemocy - oceniła. Dodała, że wszystkim skrzywdzonym osobom należy przywrócić godność i dać im poczucie sprawczości.
"Projekt zaburzył relacje między poszczególnymi przepisami"
Podczas trzygodzinnej dyskusji uwagi do nowelizacji zgłaszali eksperci poproszeni przez senatorów o analizę przyjętych w Sejmie zmian dotychczasowych przepisów. Prof. Monika Płatek oceniła, że przepisy nowelizacji są rozbieżne z tym, co mówią o niej posłowie. - Wyraźnie mówią o tym, że doprowadzili do zasadniczej zmiany definicji zgwałcenia, zastępując definicję opartą na przemocy, groźbie karalnej lub podstępie definicją opartą na zgodzie. Tak się nie stało - podkreśliła.
- Ta nowelizacja przede wszystkim daje nam możliwość sprawdzenia, czy sprawca stosując przemoc, podstęp, groźbę lub inne metody, bo katalog zostaje otwarty, doprowadza do obcowania i czy w ogóle miał zgodę, żeby do takich zachowań doszło - wyjaśniła.
Podkreśliła, że w proponowanej definicji łączy się zgwałcenie z przemocą. Zwróciła też uwagę na rozszerzenie katalogu przesłanek w proponowanej definicji zgwałcenia. Jak oceniła, "ustawowe przesłanki przestępstwa muszą być bardzo jasne i bardzo precyzyjne i nie możemy prowadzić do sytuacji, w której rozszerza się katalog ustawowych przesłanek na bliżej nieokreślone zachowania, które mają uzasadniać uznanie, że doszło do zgwałcenia".
Uwagi do ustawy zgłosił również Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Rzeczniczka Praw Dziecka. Piotr Zakrzewski z biura RPO ocenił, że "projekt zaburzył relacje między poszczególnymi przepisami i miedzy poszczególnymi karami". Zaznaczył, że w opinii RPO trzeba będzie całkowicie przemodelować tę nowelizację.
Eksperci o problemie z czynnościami procesowymi
Przedstawiciele strony społecznej podczas debaty zwracali uwagę, że dokument, który wyszedł z Sejmu, zbytnio różni się od swojej pierwotnej wersji. Dodawali, że definicja zgwałcenia zawarta w procedowanej nowelizacji Kodeksu karnego nie opiera się na kryterium zgody, jak powinno być, a skupia się na sposobie działania - to jest przemocy, groźbie.
ZOBACZ TEŻ: W Polsce co roku zgłaszanych jest 1,5 tysiąca gwałtów. Faktycznie może być ich kilka razy więcej
Przedstawicielka Lex Super Omnia Aleksandra Malinowska-Bizon oceniła, że zaproponowana zmiana nie spełnia warunków konwencji stambulskiej, która wymaga definicji zgwałcenia opartej na kryterium zgody bez przywoływania znamion przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu w podstawowym brzmieniu przepisów.
W ocenie Malinowskiej-Bizon zmiany w dalszym ciągu kładą na to nacisk. - Z punktu widzenia praktycznego w dalszym ciągu czynności procesowe będą polegały na gromadzeniu materiału dowodowego, w jaki sposób przemocą czy w inny podobny sposób doszło do doprowadzenia pokrzywdzonego do obcowania płciowego, nie zaś czy zgoda była uprzednia - wyjaśniła.
Co w nowelizacji ustawy?
Dotychczasowa definicja gwałtu pochodzi z 1932 roku i brzmi: "Kto przemocą, groźbą bezprawną albo podstępem doprowadza inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu (...) podlega karze więzienia".
Według przepisów przyjętych przez Sejm 28 czerwca, za zgwałcenie uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku zgody. Za czyn ten grozić będzie od dwóch do 15 lat pozbawienia wolności (obecnie to od dwóch do 12 lat). Tej samej karze będzie podlegać osoba doprowadzająca inną osobę do obcowania płciowego, wykorzystując brak możliwości rozpoznania przez nią znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem.
ZOBACZ TEŻ: Zmiana definicji gwałtu i różne głosy z PiS. Nie wszyscy uważają, że nowe prawo będzie złe
Przyjęta przez Sejm nowelizacja zawiera też przepis, że gdy sprawca przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody lub też wykorzystując brak możliwości rozpoznania przez nią znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem, doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock