W wieku 57 lat zmarł Robert Brylewski. Informację o śmierci muzyka podano na stronach zespołów Izrael i Kryzys na Facebooku. - Był zawsze jeden jedyny, był taką trochę samotną wyspą, był kosmitą zupełnie innego wymiaru, artystycznego, ludzkiego i każdego innego - wspominał muzyka w TVN24 dziennikarz Piotr Metz.
"Z wielkim żalem powiadamiamy, że dziś rano, po kilkutygodniowej śpiączce, spowodowanej ciężkim urazem zmarł Robert Brylewski. Nasz tata, partner, syn, dowódca naszych międzygalaktycznych i muzycznych podróży. Prosimy o uszanowanie naszej prywatności w tym trudnym czasie. Rodzina" - napisano w serwisie społecznościowym.
Wcześniej został pobity
Według informacji, które uzyskała TVN24 z biura prasowego Prokuratury Okręgowej Warszawa- Praga, Robert Brylewski został wcześniej brutalnie pobity.
Prokuratura poinformowała, że człowiek, który na niego napadł, przebywa w areszcie. Na razie usłyszał zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zlecono jednak sekcję zwłok artysty i jeśli biegli wykażą, że napaść miała wpływ na zgon muzyka, sprawca może być sądzony za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Prekursor punka i reggae w Polsce
Brylewski, wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów był związany przede wszystkim z polską sceną muzyki alternatywnej. Wykonywał zarówno muzykę punkową, jak i reggae.
Urodził się 25 maja 1961 roku. Jako kilkulatek przeniósł się do Warszawy, gdzie z krótkimi przerwami mieszkał do końca życia.
W wieku 17 lat założył Kryzys (początkowo the Boors), jeden z pierwszych w Polsce zespołów punkrockowych. Wspólnie z Maciejem Góralskim napisali kluczowe dla polskiej kontrkultury końca lat 70. utwory - "Mam dość", "Dolina lalek" czy "Wojny gwiezdne".
Kres działalności tej grupy przypadł na lato 1981 roku, a Brylewski występował gościnnie w Deadlock. Wkrótce wraz z Tomaszem Lipińskim założył Brygadę Kryzys. W roku 1983 powołał do życia zespół Izrael, jedną z pierwszych grup polskich grających muzykę reggae. Od 1985 roku Brylewski koncertował z Armią. W kolejnych latach angażował się w inne projekty muzyczne, między innymi Falarek Band.
APEL BRYLEWSKIEGO DO MŁODYCH. Materiał "Faktów" TVN z 2014 roku:
"Legenda muzyki, legenda branży, legenda całego pokolenia"
Roberta Brylewskiego wspominał we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dziennikarz muzyczny Piotr Metz. - Legenda muzyki, legenda branży, legenda całego pokolenia - tak mówił o zmarłym muzyku.
- Nazywanie go wyłącznie punkowcem byłoby ogromnym uproszczeniem. On był pionierem w wielu innych muzycznych dziedzinach - ocenił Metz. - To, co zrobił z Armią, to, jak wprowadził muzykę reggae z Izraelem na polski rynek, to wszystko składa się na absolutnie artystyczne CV, które nie ma porównania - podkreślał.
Jak mówił, Robert Brylewski "był zawsze jeden jedyny", "był taką trochę samotną wyspą", "był kosmitą zupełnie innego wymiaru i artystycznego i ludzkiego i każdego innego".
Metz nawiązał również do autobiografii Brylewskiego pod tytułem "Kryzys w Babilonie". - Możemy dowiedzieć się, że pochodził z muzycznej rodziny o tak odległych korzeniach od tego co robił, że trudno to sobie wyobrazić, bo jego rodzice byli w Zespole Pieśni i Tańca "Śląsk" - przypomniał.
- Radził sobie po swojemu, radził sobie przeciwko wszystkiemu i wszystkim, nie szedł nigdy na żaden kompromis. Taki był zresztą do końca. To jest ogromny paradoks, że po 1989 roku jemu było trudniej niż przed, kiedy działał trochę na styku i pograniczu oficjalnej branży muzycznej, ale potrafił to jakoś zawsze pogodzić i otrząsnąć się z tych wszystkich trudności - skomentował.
"Miał taką magiczną, życiową wiedzę"
Jak zaznaczał Piotr Metz, bardzo by chciał, żebyśmy zapamiętali Roberta Brylewskiego jako "wielokolorowego ptaka", bo "taki właśnie był".
Wspominał też ostatnie spotkania z muzykiem. - On miał bardzo wyraźne zdanie na każdy temat. Często mówił: "możesz mi zaufać, bo ja wiem". Myślę, że ta suma różnych przedziwnych doświadczeń spowodowała, że mimo człowieka z ogromnym poczuciem dystansu do świata, do siebie, do wszystkiego, miał jakąś taką magiczną, życiową wiedzę, która pozwalała mu żyć po swojemu, niezależnie od okoliczności - ocenił dziennikarz.
Autor: pqv,kb,jz//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24