Członkowie rady i zarządu Fundacji Olgi Tokarczuk wydali oświadczenie "w sprawie rozpętanej przez polskie władze nagonki" wobec Agnieszki Holland i jej filmu "Zielona granica". "Odmawiamy politykom prawa do wykorzystywania sztuki jako narzędzia realizacji interesów partyjnych. Nie zgadzamy się na krępowanie wolności wypowiedzi artystycznej i jakiekolwiek formy nacisku na artystki i artystów oraz odbiorczynie i odbiorców ich dzieł" - napisano.
Członkowie rady i zarządu Fundacji Olgi Tokarczuk napisali, że zabierają głos "w sprawie rozpętanej przez polskie władze nagonki na wybitną polską reżyserkę" Agnieszkę Holland, która jest też członkinią Rady fundacji.
"Motto Fundacji Olgi Tokarczuk: 'Kiedy zmienia się opowieść, zmienia się świat' mówi o równoprawnym z innymi aktywnościami człowieka sprawczym działaniu sztuki w procesie nieustającej przemiany. Jesteśmy przekonani, że film 'Zielona granica' jest jednym z najlepszych dowodów na tę intuicję" - napisano.
"Członkinie i członkowie Fundacji już wcześniej podpisywali listy i apele poparcia dla artystki, niemniej w sytuacji, w której ataki są kontynuowane, a ich forma radykalizowana, w czasie, gdy Agnieszka zdecydowała się zatrudnić ochronę osobistą, co pokazuje skalę nienawiści, sprowokowaną i podsycaną przez najwyższych urzędników państwowych, postanowiliśmy zaprotestować wspólnie, jako cała Rada i Zarząd Fundacji" - dodano.
"Nie zgadzamy się na krępowanie wolności wypowiedzi artystycznej"
"Odmawiamy politykom prawa do wykorzystywania sztuki jako narzędzia realizacji interesów partyjnych. Nie zgadzamy się na krępowanie wolności wypowiedzi artystycznej i jakiekolwiek formy nacisku na artystki i artystów oraz odbiorczynie i odbiorców ich dzieł. Czujemy się wraz z milionami Polek i Polaków znieważeni przez ludzi piastujących najwyższe urzędy w Rzeczpospolitej. Sprzeciwiamy się cynicznej manipulacji społecznej, która ma na celu sprowokowanie wyznawców jakiejś opcji politycznej i światopoglądowej do słownej, a w konsekwencji być może fizycznej agresji przeciwko twórcom lub twórczyniom" - napisali przedstawiciele fundacji.
"Władza w istocie mówi dzisiaj, że ludzie kultury są ideologią, tak jak całkiem niedawno mówiła o ludziach LGBT+. Dobrze przy tym wie, że granica pomiędzy nagonką a pogromem jest bardzo cienka. To właśnie uświadomienie sobie premedytacji tego działania, którego jesteśmy dzisiaj świadkami w wykonaniu rządzących, jest najbardziej wstrząsające. Podobnie jak przekonanie, że się nie zatrzymają. Nie wiemy tylko, skąd im przyszło do głowy, że my zaczniemy się nagle przeraźliwie bać. Nie boimy się i jest nas więcej. Im bardziej będziemy 'zdrajcami', 'świniami', 'elementami antypolskimi', 'armią Putina', 'wrogami narodu', tym będziemy odważniejsi i bardziej zmotywowani, by bronić fundamentalnych i uniwersalnych praw człowieka".
"Bo my - ludzie kultury i sztuki – wszystko to już słyszeliśmy niejednokrotnie. Z ust ludzi znacznie groźniejszych niż obecna polska władza" - dodano.
"Wiemy, że mundury przeciwstawiane sztuce mają długą tradycję w historii kultury. I jest to tradycja krwawa, pełna cierpienia, opresji i śmierci. Wierzymy jednak, że nikt nie zmieni rzeczywistości, ekshumując tę tradycję. Tym się bowiem różni sprawczość sztuki od działania propagandy, że ta pierwsza tworzy historię, a ta druga – najwyżej fałszywą politykę historyczną. Dziękujemy Ci, Agnieszko, że ponownie nam to uświadamiasz" - napisano na zakończenie.
"Zielona granica" krytykowana przez obóz rządowy
Film "Zielona granica" Agnieszki Holland jest ostro krytykowany przez polityków obozu rządowego. Wielu z nich - a także prezydent Andrzej Duda - uznało go za godzący w Polaków i polskie służby, choć równocześnie nie widziało go. Atakowana jest także sama reżyserka.
"Zielona granica" opowiada o kryzysie na polsko-białoruskiej granicy z kilku perspektyw - uchodźców, polskich aktywistów i strażników granicznych.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: tvn24.pl