Adwokatki Dorota Brejza i Kamila Ferenc opowiadały w "Faktach po Faktach" w TVN24 o swoich doświadczeniach związanych ze zderzeniem kobiet z systemem państwa. Brejza mówiła o sytuacji inwigilowania jej męża, a tym samym ich rodziny, systemem Pegasus. - Uważamy, że ponieważ prawda prawna i prawda moralna jest po naszej stronie, to my tę walkę wygramy - powiedziała. - W Fundacji FEDERA odnotowujemy sytuacje, w których kobiety nie mają dzisiaj w Polsce bezpieczeństwa fizycznego, zdrowotnego, bo nie ma zapewnionego dostępu do opieki aborcyjnej - mówiła natomiast Ferenc.
W najnowszym sondażu zrealizowanym przez firmę Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24 respondenci odpowiedzieli między innymi na pytanie dotyczące tego, jak zmieniła się w czasie rządów PiS sytuacja kobiet w Polsce. 49 procent ankietowanych uważa, że w tym czasie sytuacja kobiet się pogorszyła. 27 procent twierdzi, że w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości sytuacja kobiet uległa poprawie, a 17 procent uważa, że nie uległa ona zmianie. Odpowiedzi "nie wiem/trudno powiedzieć" udzieliło 7 procent ankietowanych.
Dorota Brejza: inwigilowana była nasza rodzina, ale dzisiaj nie jesteśmy bezradni
O sytuacji kobiet w Polsce w ostatnich latach dyskutowały w "Faktach po Faktach" w TVN24 mecenas Dorota Brejza, adwokatka reprezentująca między innymi swojego męża, senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę, a także mecenas Kamila Ferenc, adwokatka z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodzin FEDERA.
Zostały poproszone przez prowadzącą program o to, aby przedstawiły na konkretnych przykładach - ze swoich doświadczeń - przykłady zderzenia kobiet z systemem państwa.
Jako pierwsza głos zabrała Dorota Brejza, która przypomniała, że jej mąż był inwigilowany systemem Pegasus.
Czytaj także: Postępowanie w sprawie inwigilacji Pegasusem. Senator Brejza: sprawa jest wielkim zagrożeniem dla PiS-u
- Mój mąż był inwigilowany Pegasusem w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku jako szef sztabu Koalicji Obywatelskiej, w taki sposób, który był nieprawdopodobnie perfidny, ponieważ nikt o tym nie wiedział. Narzędzie było zupełnie niesamowicie inwazyjne i zupełnie niezauważalne dla użytkownika telefonu. W ten sposób, obok tego, że inwigilowana była cała Koalicja Obywatelska, sztab Koalicji Obywatelskiej, inwigilowana była także nasza rodzina - mówiła.
- Ta bezradność wobec tej sytuacji, o której dowiedzieliśmy się post factum, jest rzeczywiście dojmująca. Natomiast my nie jesteśmy już dzisiaj bezradni. My walczymy z tym aparatem państwa, wykorzystujemy instrumenty, które mamy, robimy to, co potrafimy i absolutnie nie czujemy się ofiarami. Wręcz przeciwnie - uważamy, że ponieważ prawda prawna i prawda moralna jest po naszej stronie, to my tę walkę wygramy. Pytanie jest nie czy, tylko pytanie jest kiedy - powiedziała Dorota Brejza.
Ferenc: są kobiety w Polsce, które umarły tylko dlatego, że zaszły w ciążę w tym kraju
Następnie o przypadkach zderzenia kobiet z systemem państwa opowiadała mecenas Ferenc. - W swojej pracy zawodowej niestety widziałam i ciągle widzę i podejrzewam, że jeszcze zobaczę nieraz takie przypadki. W Fundacji FEDERA odnotowujemy sytuacje, w których kobiety nie mają dzisiaj w Polsce bezpieczeństwa fizycznego, zdrowotnego, bo nie ma zapewnionego dostępu do opieki aborcyjnej, ale też opieki okołoporodowej na należytym poziomie. Chodzi generalnie o opiekę ginekologiczną. To się niestety wiąże z restrykcjami aborcyjnymi - mówiła przedstawicielka fundacji.
Powiedziała, że "kobiety w Polsce umarły tylko dlatego, że zaszły w ciążę właśnie tutaj, w tym kraju, że były obywatelkami Polski". - To są przypadki Izabeli z Pszczyny, Doroty z Nowego Targu, pani Marty, Justyny, pani Anny, pani Agnieszki z Częstochowy. Można pewnie wymieniać więcej, ale to są tylko te, które udało się mediom udokumentować - wyliczała.
Mówiła także o przykładach klientek, które - jak stwierdziła - "zderzyły się z przemocą policyjną". - To jest pani Joanna z Krakowa, to jest pani Ola z Warszawy, to jest pani Justyna, akurat ona nie jest moją klientką, z aborcyjnego Dream Teamu, która po prostu została skazana za to, że pomogła innej kobiecie - wymieniała dalej Kamila Ferenc.
Brejza: nie było w Polsce takiej władzy, która by uczyniła kobietom tak wielkie piekło, jak zrobił to PiS
Rozmówczynie programu komentowały także wyniki sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24.
Dorota Brejza stwierdziła, że "niestety to nie jest zaskakujące". - Prawie 50 procent osób mówi, że sytuacja się pogorszyła. Nie było w Polsce takiej władzy, która by uczyniła kobietom tak wielkie piekło, jak zrobił to PiS. To, co się w tej chwili dzieje w kwestiach kobiecych, to jest przede wszystkim kwestia aborcyjna. Nie było takich protestów w wolnej Polsce jak te, które nastąpiły po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku. Nie było tak trudnej sytuacji - powiedziała.
- Dzisiaj kobiety boją się zachodzić w ciążę, nie czują bezpieczeństwa, boją się, że jeśli cokolwiek się wydarzy, kiedy dana osoba będzie w ciąży, to nie uzyska pomocy medycznej. Przecież znamy przypadki - pani mecenas o tym mówiła - kobiet, które umierały na sepsy, ponieważ nie otrzymały na czas opieki medycznej - kontynuowała mecenas Brejza.
Dorota Brejza mówiła, że "żyjemy w państwie, które kontroluje kobiety". Oceniła, że to jest "przejaw państwa autorytarnego, jedna z twarzy państwa autorytarnego". - Autorytaryzm nienawidzi wolności, odbiera tę wolność krok po kroku, w najróżniejszych obszarach państwa, w takich czy innych. Natomiast w kwestiach kobiecych po kolei kontroluje kobietę. To jest bardzo smutna statystyka, niestety - tłumaczyła.
Ferenc: byłabym zszokowana, gdyby wyniki tego sondażu były inne
Wyniki sondażu komentowała także Kamila Ferenc. - Byłabym zszokowana, gdyby wyniki tego sondażu były inne. I będę zszokowana, jeżeli przy urnach wyborczych kobiety się po pierwsze nie pojawią, po drugie nie pokażą, że mają sprzeciw wobec zawłaszczania ich praw, wobec stawiania ich w sytuacji, kiedy nie są traktowane godnie, nie są traktowane jak odpowiedzialne, mądre osoby, a przede wszystkim właśnie nie zapewnia im się bezpieczeństwa w tej najważniejszej sferze, jaką jest zdrowie - powiedziała.
- Osiem ostatnich lat pokrywa się mniej więcej z moją pracą zawodową w obszarze praw kobiet i niestety muszę stwierdzić, że ten brak poczucia bezpieczeństwa jest też coraz większy, również w innych obszarach, w obszarze ekonomicznym. Nie ma dzisiaj dostępu do mieszkań, żłobków, przedszkoli, które nie byłyby komercyjne, nie byłyby wysokopłatne. Nie ma nauczycieli, zwłaszcza poza wielkimi miastami. Nie ma poczucia, że będzie jak dowieźć i dokąd dowieźć dziecko do placówki opiekuńczej, (jest poczucie, że - red.) nie będzie komu edukować tych dzieci. Nie ma też poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego, bo przecież wychowywanie dzieci to relacje - mówiła dalej.
Zdaniem Ferenc "państwo w ostatnich latach nie zrobiło nic, żeby ścigać przemoc domową i poprawić ściągalność alimentów". - Niestety zmiany w prawie, zmiany przepisów nie wystarczą, bo musi ktoś te przepisy jeszcze prawidłowo wykonywać - powiedziała rozmówczyni TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24