Zachowanie Stefana W. w czasie przebywania w zakładzie karnym w Malborku w styczniu 2016 roku znów uległo "wyraźnej zmianie". Zaczął słyszeć głosy. Miał wrażenie, że służby więzienne cofają czas, uważał, że jest świadkiem koronnym, aktorem - mówił w środę w Sejmie prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Przedstawił informację dotyczącą śledztwa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
W środę Sejm przyjął informację rządu dotyczącą wątpliwości pojawiających się wokół śledztwa dotyczącego zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza oraz funkcjonowania systemu więziennictwa i wymiaru sprawiedliwości.
O przedstawienie informacji o działaniach rządu wnioskowało PSL podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z szefami klubów parlamentarnych w ubiegły piątek.
Ziobro o pobycie Stefana W. w więzieniu
Zbigniew Ziobro mówił w Sejmie o wcześniejszym pobycie Stefana W. w różnych zakładach karnych po napadach m.in. na bank i SKOK-i. Stefan W. został za to skazany na 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, wyszedł na wolność pod koniec ubiegłego roku po odsiedzeniu całej kary. Prokurator generalny wskazał, że istotne jest to, iż według opinii psychiatrów badających wówczas Stefana W., popełniając przestępstwa, za które został skazany, był on "w pełni poczytalny". - Nie miał on zniesionej ani w znacznym stopniu ograniczonej zdolności rozpoznawania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem - powiedział Ziobro. Dodał, że biegli psychiatrzy nie wskazali wówczas potrzeby zastosowania w stosunku do Stefana W. środka zapobiegawczego w postaci pobytu w zakładzie psychiatrycznym.
Ziobro poinformował, że w zakładzie karnym w Gdańsku od 21 czerwca 2013 r. do 14 maja 2015 r. Stefan W. był zakwalifikowany jako wymagający osadzenia w celi lub oddziale aresztu śledczego, lub zakładu karnego typu zamkniętego. Zakwalifikowanie go, jako "stwarzającego poważne zagrożenie społeczne" było - jak dodał - weryfikowane co najmniej raz na trzy miesiące przez komisje penitencjarne.
Minister sprawiedliwości przytoczył wyniki analizy zachowania skazanego od 20 września 2013 r. do 14 maja 2015 r. - Jego zachowanie zdaniem specjalistów z Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy dokonywali oceny całości jego akt i okresu pobytu, należy ocenić, jako umiarkowanie pozytywne - zaznaczył Ziobro. - W stosunku do przełożonych był regulaminowy, w grupie wychowawczej funkcjonował właściwie, układał poprawne relacje z współosadzonymi - relacjonował Ziobro.
Zachowanie Stefana W. "zaczęło ulegać stopniowej zmianie"
Ziobro poinformował, że stan zdrowia Stefana W. zmienił się w maju 2015 roku podczas pobytu w areszcie śledczym w Gdańsku. - Zachowanie osadzonego zaczęło ulegać stopniowej zmianie i właśnie wtedy po raz pierwszy został przyjęty przez psychologa, w dniu 8 maja 2015 roku. W jego wypowiedziach pojawiła się wielowątkowość, dygresyjność, dziwaczne treści - mówił. Tak wynikało - jak dodał - z relacji psychologa, który badał Stefana W. Według ministra sprawiedliwości mężczyzna został skierowany na konsultację psychiatryczną i od tego momentu zostawał pod opieką lekarza psychiatry. - Był konsultowany kolejno w dniach: 13 maja, 10 czerwca, 8 lipca 2015 roku. Każdorazowo konsultacje przeprowadzali zewnętrzni specjaliści, lekarze psychiatrzy - podał Ziobro.
Stefan W. "zaczął słyszeć głosy"
W wyniku zastosowanego leczenia - jak mówił minister - zachowanie Stefana W. ustabilizowało się, następnie w czasie przebywania w zakładzie karnym w Malborku w styczniu 2016 roku znów uległo "wyraźnej zmianie". - Zaczął słyszeć głosy (...). Te głosy miały komentować jego zachowanie, wydawać mu polecenia. Miał wrażenie, że służby więzienne cofają czas, uważał, że jest świadkiem koronnym, aktorem itp. - wyliczał Ziobro. Z uwagi na wyraźne pogorszenie stanu psychicznego mężczyzna był czterokrotnie konsultowany przez lekarza psychiatrę (byli to również specjaliści spoza zakładu karnego). - Ponieważ nie udało się uzyskać poprawy stanu psychicznego przy zastosowaniu leczenia w warunkach ambulatoryjnych, został on skierowany do oddziału psychiatrii sądowej aresztu śledczego w Szczecinie, gdzie przebywał w okresie od 23 lutego do 13 kwietnia - relacjonował minister sprawiedliwości. Podczas hospitalizacji u Stefana W. rozpoznano chorobę psychiczną, która wymagała zastosowania leczenia farmakologicznego i terapii. - Po uzyskaniu poprawy, w dobrym stanie psychicznym, został przekazany do leczenia ambulatoryjnego. Pozostawał w dobrym stanie psychicznym bez ostrych objawów psychotycznych, wielokrotnie konsultowany - mówił Ziobro. Jak dodał, diagnoza, która została wówczas wydana, brzmiała: remisja choroby (brak objawów chorobowych). - Osadzony do chwili opuszczenia zakładu karnego w Gdańsku pozostawał w dobrym stanie psychicznym, w stanie remisji, pod stałą kontrolą lekarską i okresowo psychologiczną - powiedział Ziobro.
Bez przepustek, bez zgody na przedterminowe zwolnienie
Ziobro informował, że Stefanowi W. nie udzielono ani razu przepustek z zakładu karnego, ani nie udzielono mu zgody na warunkowe przedterminowe zwolnienie. - Mimo trzykrotnie podejmowanych starań z jego strony - podkreślił minister. Poinformował, że Stefan W. ubiegał się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie w 2016, 2017 i w 2018 roku.
- Osadzony nie podejmował przed osadzeniem ani w warunkach izolacji prób samobójczych, nie dokonywał samouszkodzeń, nie przejawiał też zachowań agresywnych lub autoagresywnych wobec osadzonych - powiedział o Stefanie W. Ziobro. W związku z tym, jak mówił, wobec osadzonego nie stosowano środków przymusu bezpośredniego, a kontakt zewnętrzny, w formie korespondencji i rozmów telefonicznych, utrzymywał głównie z najbliższą rodziną. - Osadzony nie posiadał sprecyzowanych zainteresowań, w zajęciach kulturalno-oświatowych i sportowych uczestniczył na zasadach ogólnych, rzadko również, niesystematycznie czytał prasę (...). Oglądał też dostępną w zakładzie karnym telewizję - powiedział Ziobro.
Minister sprawiedliwości podkreślał, że wielokrotnie proponowano Stefanowi W. leczenie "na poczet wzmocnienia remisji" choroby psychicznej i że pacjent każdorazowo kategorycznie odmawiał.
"Utożsamiał poczucie krzywdy z Platformą Obywatelską"
Ziobro podkreślał, że dyrektor więzienia był zobowiązany do poinformowania policji, iż wyrok kończy osoba, której zasądzono karę powyżej trzech lat więzienia i że ten obowiązek wykonano oraz powiadomiono w tej sprawie komendę miejską policji w Gdańsku telefaksem. - Następnie, w dniu 30 listopada, do zakładu karnego w Gdańsku wpłynął telefonogram z komisariatu policji (...) z prośbą o podjęcie wszelkich możliwych działań, będących w gestii zakładu karnego, mogących wpłynąć na plany i postawę skazanego wychodzącego na wolność - mówił Ziobro.
Tłumaczył, że uczyniono to "z uwagi na ustalenia, z których wynika, że pan Stefan W. składa deklaracje słowne, w których oznajmia, że niesłusznie dostał tak wysoki wyrok, bo to nie była prawdziwa broń, tylko atrapa i że jak wyjdzie z więzienia to dopiero zrobi napad z prawdziwą bronią, weźmie maczetę i pojedzie do Warszawy i tam zrobi napad, albo wykorzysta tę atrapę broni, którą ma w więzieniu do dyspozycji" - mówił minister sprawiedliwości. Ziobro podkreślił, że w związku z tymi informacjami wychowawca oraz psycholog w ramach przysługujących im kompetencji przeprowadzili rozmowy ze skazanym. - Ponadto rozpytano współosadzonych w celi, przeprowadzono też rozmowy z osobami, które zajmowały się osadzonym, a o rezultatach poinformowano komisariat policji w Gdańsku - dodał.
Z ustaleń wychowawcy i psychologa wynikało - mówił Ziobro - że Stefan W. "nie wykazywał działań przestępczych, raczej rozgoryczenie co do skrzywdzenia wyrokiem; deklarował niechęć wobec aparatu wymiaru sprawiedliwości i utożsamiał poczucie krzywdy z ówczesnym obozem władzy, czyli Platformą Obywatelską".
Ustawa o tzw. bestiach "nie mogła zostać zastosowana"
Ziobro powiedział, że ustawa o tzw. bestiach, "która pozytywnie odgrywa rolę, jeśli chodzi zapobieganie powrotu do przestępstwa najbardziej groźnych sprawców przestępstw" nie mogła być w tym wypadku zastosowana, bo zgodnie z art. 96 paragraf 1 Kodeksu karnego wykonawczego w systemie terapeutycznym odbywają kary skazani z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi.
Stefan W. - jak podkreślił Ziobro - został natomiast zdiagnozowany jako chory na zaburzenie typu psychotycznego, które "dyskwalifikowało go" z zastosowania przepisów ustawy o tzw. bestiach. - Potrzeba skierowania do odbywania kary w systemie terapeutycznym powinna wynikać w szczególności z opinii psychiatrycznej - podkreślił Ziobro. Dodał, że w sprawie Stefana W. taki wniosek w opiniach psychiatrycznych "nie został sformułowany na żadnym etapie postępowania wykonawczego". Prokurator generalny poinformował również, że Stefan W. był dwukrotnie poddawany lustracji przez sędziego, który badał sposób postępowania z osadzonym przez służbę więzienną. Jak zaznaczył za każdym razem ta ocena ze strony sądu była pozytywna dla służby więziennej.
Ziobro przyznał, że "stała się rzecz straszna". - Zbrodnia jawnie popełniona przez groźnego przestępcę - podkreślił.
Prokurator generalny wyraził nadzieję, że "polskie państwo wyciągnie z tego dramatycznego, straszliwego wydarzenia właściwe wnioski".
Analiza zmian w przepisach o leczeniu psychiatrycznym
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko podczas wystąpienia w Sejmie przypomniała, że w ministerstwach: zdrowia i sprawiedliwości trwają analizy uregulowań dotyczących leczenia psychiatrycznego. Nowa procedura mogłaby objąć sprawców przestępstw, u których w trakcie wykonywanej kary rozpoznano choroby psychiczne, zaburzenia osobowości czy uzależnienia od alkoholu, narkotyków i innych substancji, a także upośledzenie umysłowe. Szczurek-Żelazko wskazywała na potrzebę monitorowania kontynuacji terapii rozpoczętej podczas pobytu w zakładzie karnym. - Wobec osób, które nie wywiązują się z nałożonych obowiązków kontynuacji terapii, nie poddają się terapii, sąd opiekuńczy mógłby – w zależności od stopnia ryzyka – zdecydować o umieszczeniu tych osób w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym – powiedziała. Zwróciła uwagę, że obecnie zgodnie z prawem, jeżeli u osadzonego ujawnią się zaburzenia psychiczne, to po opuszczeniu zakładu karnego jest on objęty przepisami ustawy z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego. Przewiduje ona, że osoba chora psychicznie może być przyjęta do szpitala psychiatrycznego bez wyrażonej zgody przede wszystkim wtedy, gdy jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tej choroby zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób. Wiceminister przypomniała, że podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych ustalono, że powołany zostanie zespół ekspertów, który wypracuje rozwiązania zgodne z dobrem pacjenta i uszczelniające system monitorowania zachowań osób z zaburzeniami psychicznymi. - Chcielibyśmy niezwłocznie rozpocząć prace nad wypracowaniem rozwiązań, które w przyszłości będą zapobiegały takim dramatom, z jakimi do czynienia mieliśmy w Gdańsku – powiedziała wiceminister. - Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie wypracować takie rozwiązania, które przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa społeczeństwa, ale również zagwarantują prawa pacjenta – powiedziała wiceminister.
Informacja rządu na wniosek PSL
Informacja rządu ws. śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza to jeden z efektów spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z szefami klubów i kół parlamentarnych, które miało miejsce w ubiegły piątek. Spotkanie odbyło się w Sejmie na zaproszenie szefa rządu. Obok Morawieckiego stronę rządową reprezentowali m.in. szefowie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Rozmowy dotyczyły m.in. wypracowania regulacji prawnych, które będą zapobiegać takim sytuacjom, jak atak na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Po spotkaniu Mateusz Morawiecki poinformował, że strona rządowa "wyszła naprzeciw" kilku postulatom opozycji, dotyczącym m.in. przedstawienia informacji w Sejmie w związku ze śmiercią Pawła Adamowicza oraz zapewnienia kontroli śledztwa rodzinie zamordowanego prezydenta Gdańska.
Zespół powołany przez Patryka Jakiego
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki poinformował na Facebooku, że powołał zespół, który dokona analizy okoliczności śmierci prezydenta Adamowicza. "Po śmierci P. Adamowicza nie zabierałem głosu. Chciałem uszanować żałobę. Jednak praca trwała. Powołałem zespół ludzi, który ma za zadanie analizę zdarzenia oraz przedstawienie konstruktywnych wniosków. Chciałem, aby taka tragedia przyniosła coś dobrego nie tylko w języku i zachowaniu, ale również w działalności państwa" - napisał Jaki. Do najważniejszych obszarów problemowych, którymi ma się zająć zespół, wiceminister zaliczył m.in. firmy ochroniarskie, imprezy masowe, niskie kary dla przestępców, działalność systemu penitencjarnego, język nienawiści oraz "zapobieganie przestępstwom, kiedy są informacje".
Zbigniew Ziobro odpowiadał na pytania posłów
Zbigniew Ziobro odpowiadał również na pytania posłów. Mówił, że Stefan W. w wyjaśnieniach, jakie złożył, podał, że po wyjściu z zakładu karnego "poleciał niezwłocznie do Warszawy".
- Był pod Pałacem Prezydenckim, był hotelach, gdzie znajdują się kasyna do gry - mówił. - Z jego wyjaśnień wynika również, że rozważał wejście na teren Pałacu Prezydenckiego - powiedział.
- Powtórnie przesłuchano podejrzanego w dniu 28 stycznia 2019 r. W trakcie tego przesłuchania m.in. deklarował, że oglądał wszystkie kanały telewizyjne, bo nie jest prawdą, bo tutaj padło pytanie, stwierdzenie, że w zakładach karnych można oglądać tylko jeden kanał telewizyjny, że jest to telewizja publiczna, to jest nieprawda - mówił. - Oglądał wszystkie programy telewizyjne różnych stacji, które są dostępne - dodał.
Ziobro mówił także, że w sprawie przesłuchano ponad 140 świadków - niektórych z nich wielokrotnie.
Podkreślił również, że obecnie weryfikowane są wyjaśnienia podejrzanego oraz różne sygnały, które prokuratura uzyskuje w tej sprawie od różnych świadków. - Trwają czynności nakierowane na ustalenie przebiegu pobytu podejrzanego w Warszawie, w tym również zwrócono się o sprawdzenie wskazanych przez niego hoteli, a także zabezpieczenie monitoringu sprzed Pałacu Prezydenckiego - mówił.
Ziobro przekazał także, że prokuratura prowadzi wielotorowe postępowanie, które ma wyjaśnić wszelkie aspekty tej sprawy.
Główne śledztwo i dwa inne postępowania
Minister podkreślił, że poza głównym śledztwem toczą się dwa kolejne postępowania. Jak dodał, dotyczą one oceny prawidłowości zapewnienia bezpieczeństwa osób uczestniczących w WOŚP w Gdańsku oraz kwestii składania fałszywych zeznań.
- Dotychczasowe ustalenia wykazały, że ten podejrzany o składanie fałszywych zeznań werbował pracowników do pracy. Zdecydowana większość pracowników nie posiadała żadnego przeszkolenia w zakresie ochrony osób i mienia, nie wymagano od nich jakichkolwiek zaświadczeń, nie wymagano od nich zaświadczeń o niekaralności. Okazało się też, że zatrudniano osoby karane lub z orzeczeniem całkowitej niezdolności do pracy i osoby nieletnie - wskazał.
Jak dodał, prokuratura bada też wątki związane z działaniem Służby Więziennej i Policji. - Prokuratura gromadzi materiały dowodowe dotyczące postępowania obu tych służb w okresie, gdy Stefan W. był pod ich nadzorem - mówił Ziobro.
Walka z mową nienawiści? "Podpisuję się dwoma rękoma"
- Jeżeli mówicie o walce z mową nienawiści, to ja się podpisuję dwoma rękoma, ale w takim razie musimy się spotkać i podjąć taką uczciwą rozmowę, nie manipulację, która ustali, jakie kryteria stosować, aby były one równe wobec wszystkich - mówił w Sejmie Ziobro. - Warto porozmawiać, ale nie może być tak, że tworzy się fałszywy obraz rzeczy, fałszywą symetrię - udaje się, że są sami święci i ci, którzy odpowiadają za mowę nienawiści - dodał.
Ziobro stwierdził, że prokuratura nie może zastępować zasad kultury debaty parlamentarnej i zajmować się wypowiedziami każdego z posłów czy osób manifestujących. - Musimy pomyśleć, jak zmienić te standardy, ale szczerze, a nie używać tej sytuacji jako maczugi - powiedział minister sprawiedliwości.
Ziobro poinformował, że dokonał również kwerendy spraw dotyczących mowy nienawiści w warszawskiej prokuraturze. - Na 400 spraw 300 dotyczy spraw, w których pokrzywdzonymi są politycy PiS, a 100, w których pokrzywdzeni są politycy PO - mówił minister sprawiedliwości.
Debata o zaostrzeniu prawa karnego. "Pojawia się krytyka niektórych propozycji"
Ziobro nawiązał do debaty o zaostrzeniu prawa karnego, o co występowało PiS, i do kwestii, czy od popełnienia przestępstwa odstrasza nieuchronność czy surowość kary. Jak mówił Ziobro, "pojawia się krytyka niektórych propozycji" i opinia, że "ostrość nie ma znaczenia, bo znaczenie ma tylko nieuchronność".
- Jak nieuchronność mogła wpłynąć na człowieka tak zdeterminowanego, który chciał zostać złapany na gorącym uczynku, chciał ogłosić i wykrzyczeć całemu światu, chciał się stać sławny z powodu popełnienia najokrutniejszego z przestępstw, jakim jest morderstwo? - pytał Ziobro.
Wyraził przekonanie, że od zabójstwa mogła sprawcę odstraszać długość kary. - Gdyby prokurator zażądał znacznie wyższego wymiaru kary, to mogłoby być tak, że kara w sposób skuteczny izolowałaby tego sprawcę, który przez lata jeszcze mógł siedzieć za kratkami, powinien siedzieć, bo popełnił bardzo ciężkie przestępstwo, wielokrotny rozbój z użyciem broni, doprowadził do rozstroju zdrowia kobiet pracujących w placówkach bankowych - powiedział Ziobro.
Dodał, że kara izolująca "mogła być skuteczna, gdyby polska polityka karna była taka, jaką proponował klub PiS". Ocenił, że polskie prawo jest wyjątkowo łagodne wobec sprawców takich przestępstw, za jakie został wcześniej skazany zabójca prezydenta Gdańska.
Odniósł się też do debaty o znaczeniu mowy nienawiści. - Jeżeli jesteście tak skrupulatni w podawaniu różnych przykładów, związanych z tym, jakie zdarzenia miały miejsce w ostatnim czasie, które eskalowały waszym zdaniem mowę nienawiści, to przypomnę jak klub PO zareagował na wypowiedzi, że należy zabić i wypatroszyć Jarosława Kaczyńskiego. Czy dostaliśmy zawiadomienie do prokuratury, czy prokuratura wszczęła jakieś czynności, prowadziła jakieś postępowanie? - zwracał się do posłów PO-KO.
Dodał, że "pierwsze zabójstwo polityczne miało miejsce w Łodzi".
Autor: js,KB//rzw / Źródło: PAP