NIK może kierować takie wnioski, natomiast nie oznacza to automatycznie, że każdy wniosek staje się w pełni zasadny – mówił w "Kropce nad i" w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, odnosząc się do zawiadomień do prokuratury w sprawie premiera i ministrów. Zdaniem Pawła Kowala z Koalicji Obywatelskiej istotą problemu jest to, że "rząd wydał pieniądze, nie mając do tego podstawy prawnej".
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował we wtorek, że w związku z organizacją wyborów w trybie korespondencyjnym zarządzonych na 10 maja 2020 r. NIK skieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka, wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
"Z pewnością prokuratura się tym zajmie"
O tej sprawie dyskutowali w "Kropce nad i" w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski oraz poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal.
Kaleta był pytany, jakie działania może w tej sprawie podjąć prokuratura.
- Z pewnością prokuratura się tym zajmie, z tego powodu, że nie jest codziennością, że prezes NIK wychodzi na konferencje i prezentuje takie rzeczy – mówił.
- Najwyższa Izba Kontroli jest niezależnym organem i może kierować takie wnioski, natomiast nie oznacza to automatycznie, że każdy wniosek staje się w pełni zasadny – zauważył Kaleta. - Mam co do tego poważne wątpliwości – dodał.
Zdaniem Kalety sprawa wyborów jest "bardzo ważna" i "powinna nas jako państwo skłonić do refleksji, czy na pewno chcemy w trudnych momentach, żeby tak funkcjonowało nasze państwo".
Jak mówił wiceminister sprawiedliwości, "ten raport jest stanowiskiem Najwyższej Izby Kontroli co do stanu tego procesu (przygotowania wyborów – red.), a skutkiem tego raportu jest złożenie zawiadomienia do prokuratury".
"Operacja polegająca na sparaliżowaniu wyborów"
Odnosząc się do przyszłych działań śledczych, Kaleta wskazywał, że "jak w każdym postępowaniu karnym, prokurator będzie ustalał stan faktyczny"
- Stan faktyczny był taki, że problem nie zrodził się w momencie wydania decyzji przez premiera (o drukowaniu kart wyborczych – red.), tylko w momencie kiedy opozycja, szczególnie samorządy zarządzane przez opozycję, odmówiły organizacji wyborów – przekonywał Kaleta. Dodał, że "być może to właśnie opozycja powinna odpowiedzieć za to, że nie powołano komisji wyborczych".
- Gdyby były komisje wyborcze, to wybory by się odbyłby 10 maja, prosta sprawa – ocenił.
Jednocześnie mówił, że "w momencie kiedy stabilność i ciągłość trwania Rzeczpospolitej była zagrożona przez opozycję, trzeba było po prostu ratować porządek konstytucyjny".
Jego zdaniem sprzeciw opozycji wobec przeprowadzenia wyborów 10 maja to była "operacja polegająca na sparaliżowaniu wyborów przez opozycję, by (Rafał) Trzaskowski wskoczył w miejsce (Małgorzaty) Kidawy-Błońskiej".
"Rząd wydał pieniądze, nie mając do tego podstawy prawnej"
Paweł Kowal wskazywał, iż "istotą problemu jest to, że rząd wydał pieniądze, nie mając do tego podstawy prawnej". Dodał, iż "wszyscy wiedzieli, że tak wyborów w Polsce nie można było przeprowadzić".
- W Polsce nie jest tak, że każdy, komu przyjdzie do głowy przeprowadzenie wyborów, może sobie je przeprowadzić – zaznaczył.
Zdaniem posła KO "rząd chce być sądem, Najwyższą Izbą Kontroli, rząd może decydować, kiedy może wydawać pieniądze, a kiedy nie może".
Kowal: najwyższy organ kontrolny mówi: "wydałeś źle te pieniądze", a premier udaje, że tego nie słyszy
Kowal był pytany, czy jego zdaniem premier powinien ponieść polityczną odpowiedzialność i podać się do dymisji. - Zwróćmy uwagę, jakie są standardy w państwach Zachodu, zwróćmy uwagę, jakie są standardy we Francji, w Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych przed Donaldem Trumpem. Ja bym chciał takich standardów w Polsce, ponieważ chciałbym, żeby władza mówiła prawdę i żeby traktowała siebie tak, jak chce, żeby traktowani byli obywatele – mówił poseł KO.
- Nie chcę nierównych praw, że obywatel ma jakieś małe kłopoty z prawem, z urzędem, z podatkiem i ma miesiącami problemy, musi stawiać się na różne wezwania. A najwyższy przedstawiciel władzy, premier, wydaje pieniądze, najwyższy organ kontrolny mówi: "wydałeś źle te pieniądze", a premier udaje, że tego nie słyszy – dodał gość "Kropki nad i".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24