Nielegalne finansowanie kampanii przez PiS, zarzuty rządzących, liczne dowody i oczekiwanie na decyzję PKW, która dała sobie czas do 29 sierpnia. Premier Donald Tusk apeluje o rzetelne przeanalizowanie całej dokumentacji, szczególnie dotyczącej działań ówczesnego szefa Rządowego Centrum Legislacji Krzysztofa Szczuckiego. PiS na zarzuty odpowiada krótko - to nieprecyzyjne przepisy. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Czy wartość spraw przekracza barierę 400 tysięcy złotych, to kluczowe pytanie i kluczowa kwota w kontekście subwencji PiS.
- Gdyby pieniądze wygrywały wybory, to 15 października PiS byłby bezkonkurencyjny - uważa premier Donald Tusk, ale zastrzega, że sprawy ostatecznie nie przesądza. - Nie mam żadnego mandatu, żeby wpływać na działania Państwowej Komisji Wyborczej, ale o jedno mogę prosić, jak każdy obywatel, żeby bardzo rzetelnie przeanalizowała całą tę dokumentację - dodaje.
Dokumentacja jest już w rękach Państwowej Komisji Wyborczej, która oceni, czy nieuprawnione korzyści PiS miały wartość większą niż jeden procent wydatków komitetu wyborczego, czyli 387 tysięcy złotych.
Połowę drogi do odrzucenia partyjnego sprawozdania stanowi zaangażowanie w kampanię ówczesnego szefa Rządowego Centrum Legislacji, pozostałą część z naddatkiem ma zaś, według nowej władzy, uzupełnić wartość zamówionych w NASK badań dotyczących nastrojów Polaków.
- To są setki tysięcy złotych. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że jeżeli proces trwa wiele miesięcy, a wiele miesięcy trwał, to nie jest to proces, kosztuje kilkaset złotych - uważa minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
To właśnie te wydatki PKW chce wziąć pod uwagę w pierwszej kolejności, jako nadużycia łatwiejsze do wykazania niż - znacząco bardziej kosztowne - pikniki wojskowe, 800 plus czy Fundusz Sprawiedliwości.
PiS przekonuje, że "przepisy są nieprecyzyjne"
PiS broni swojej subwencji argumentem, że "przepisy są nieprecyzyjne". - Każdy je interpretuje jak chce, ale żeby stwierdzić, że coś jest nielegalnym finansowaniem kampanii wyborczej, to naprawdę trzeba się postarać - uważa eurodeputowany Suwerennej Polski Jacek Ozdoba.
Wśród osób, które się o to starają, jest Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej, zawiadamiający PKW w sprawie kampanii byłego ministra aktywów państwowych, finansowanej z budżetu nie partii, a państwowych spółek.
- Gdyby te informacje się potwierdziły, oczywiście byłoby to do zbadania. Natomiast mamy faktury, w których nie jest napisane, że są to materiały wyborcze - mówi Karol Karski z Prawa i Sprawiedliwości.
PiS mówi o "represjonowaniu opozycji". - Zarówno pracownicy podlegli panu Szczuckiemu, jak i środki będące w dyspozycji służyły tej kampanii - mówi Donald Tusk.
Jakimkolwiek nieprawidłowościom wszyscy zaprzeczają, na czele z samym Krzysztofem Szczuckim, którego działalność może być gwoździem do trumny subwencji PiS. Chociaż Zbigniew Kuźmiuk przekonuje, że PiS "nie prowadzi rozrzutnej polityki finansowej", ostatecznie o tym, czy rzeczywiście nie było rozrzutnie, czy może jednak nowa władza ma rację, 29 sierpnia ma zdecydować PWK.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara