Przez Warszawę co roku 11 listopada przechodzą ludzie, którzy nie wstydzą się nawiązywać do nienawiści, szowinizmu i nacjonalizmu - powiedział w "Kropce nad i" poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Dyskutujący z nim o środowym marszu narodowców poseł Konfederacji Krzysztof Bosak mówił, że na marszu było "kilkanaście tysięcy polskich patriotów", "kilkudziesięciu zadymiarzy" oraz "niestety kilkudziesięciu bandytów w mundurach".
Marsz narodowców, zorganizowany z okazji Święta Niepodległości, odbył się - wbrew wcześniejszym deklaracjom - nie tylko w formie zmotoryzowanej, ale i pieszej. Podczas marszu doszło do starć z policją. W wyniku starć funkcjonariuszy z pseudokibicami rannych zostało 35 policjantów. Ponad 700 osób zostało wylegitymowanych, a 36 zatrzymanych.
Dzień później wydarzenia te komentowali w "Kropce nad i" poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek oraz poseł Konfederacji Krzysztof Bosak, który uczestniczył w marszu.
Bosak: kilkanaście tysięcy patriotów, kilkudziesięciu zadymiarzy
Krzysztof Bosak pytany był, czy uczestnikami marszu byli w większej mierze patrioci czy bandyci. Poseł Konfederacji odpowiedział, że w środę na ulicy "mieliśmy kilkanaście tysięcy polskich patriotów", "kilka tysięcy osób w autach", "kilkudziesięciu zadymiarzy, którzy wdali się w bijatykę z policją, obrzucali nielubiane przez siebie symbole racami i spowodowali zapalenie okna w jednym z mieszkań, pracowni" oraz "niestety kilkudziesięciu bandytów w mundurach, którzy strzelali na oślep, pałowali przypadkowe osoby i urządzali, prawdopodobnie na polecenie, coś w rodzaju pacyfikacji".
Kto według niego wydawał takie polecenia? - W policji jest hierarchia pionowa, więc musieli to wydawać przełożeni, komendanci policji - odpowiadał Bosak. Na przypomnienie, że policją również ktoś kieruje, Bosak dopowiedział: - Minister spraw wewnętrznych (i administracji, Mariusz Kamiński), a nad nim wicepremier (Jarosław) Kaczyński.
- Na błoniach Stadionu Narodowego nie działo się nic nadzwyczajnego, zanim pojawiły się tam setki funkcjonariuszy, którzy zaczęli coś w rodzaju obławy, która poskutkowała pobiciami i zamieszkami - ocenił.
Śmiszek: przez miasto przechodzili tacy patrioci, wyznający najgorsze ideały
Krzysztof Śmiszek skomentował, że 11 listopada "jak co roku mieliśmy do czynienia ze świętem barbarzyństwa". - Przez Warszawę, to miasto, które tyle lat temu wycierpiało i zostało wykrwawione przez faszystów i tych wszystkich, którzy wyznawali ideologię nienawiści, szowinizmu i nacjonalizmu, przez to miasto co roku 11 listopada przechodzą ludzie, którzy nie wstydzą się nawiązywać do tej tradycji - przyznał.
Śmiszek następnie pokazał zdjęcie osoby, która idzie przez Most Poniatowskiego z wyprostowaną ręką. - Tacy patrioci przechodzili przez miasto, hajlujący goście, którzy wyznają najgorsze ideologie i ideały - skomentował.
Następnie skomentował wcześniejszą wypowiedź Krzysztofa Bosaka. - Dziwię się panu posłowi, który dzisiejszy program rozpoczął od jakiejś litanii narzekactwa, jak to biedni nacjonaliści i chuligani byli piętnowani przez policję - powiedział. Śmiszek przypomniał opublikowany na Twitterze post Bosaka, który na nagraniu komentuje, że widoczna jest za nim "wspaniała łuna". - Piękna łuna panie pośle z tego płonącego mieszkania, piękna łuna z burd na ulicach - mówił, zwracając się do posła Konfederacji.
Bosak, odpowiadając Śmiszkowi, odparł, że omawiany post opublikował, "zanim doszło do pokazanych przez media negatywnych wydarzeń". - Przez 99 procent czasu, w 99 procentach miejsc, gdzie byli uczestnicy marszu, panowała dobra atmosfera - ocenił. -Wielu uczestników, jak bywa przy takich dużych wydarzeniach, dowiedziało się dopiero po powrocie do domu z mediów, że w niektórych miejscach doszło do przykrych wydarzeń - przekonywał.
Zapytany, dlaczego uczestnicy jednak wyszli na ulicę pieszo, mimo że organizatorzy zapewniali o zmotoryzowanej formie marszu, Bosak odparł, że nie jest organizatorem wydarzenia, a sam cały marsz przejechał. - Byłem jedną z niewielu osób, która miała to szczęście. Niestety policja nie wpuszczała aut na uzgodnioną do Marszu Niepodległości trasę, nawet zachęcała ludzi do wysiadania z aut. Wiem, że Robert Bąkiewicz jako przewodniczący stowarzyszenia jechał jednym z aut na czele marszu. W momencie, gdy zobaczył coś niedobrego, wychodził po prostu interweniować - przekonywał.
Bosak dopytywany o wrzucone do jednego z mieszkań race, które wznieciły pożar, odpowiedział, że "takie zachowanie zasługuje na potępienie i ukaranie". Poseł ocenił, że te "kilkadziesiąt osób", których wedle jego szacunków było podczas marszu "nie więcej niż jeden promil uczestników", "dopuściło się awantur z policją czy rzucenia racami" i powinno "być ukaranych".
"Zakłóciliście spokój chorych"
Krzysztof Śmiszek ocenił słowa Bosaka jako "brednie", których "nie da się słuchać". W odpowiedzi na słowa posła Konfederacji, że organizator marszu "jechał jednym z aut na czele marszu", Śmiszek pokazał zdjęcie Roberta Bąkiewicza z mostu Poniatowskiego, gdy płonęło jedno z mieszkań.
- Drugą kwestią jest bezpieczeństwo - mówił dalej poseł Lewicy. - Na jakim marszu: Niepodległości czy na marszach organizowanych pokojowo spisuje się 700 uczestników, a 35 policjantów zostaje rannych? - pytał. - To chyba na wczorajszym marszu, tak zwanej niepodległości, doszło do dewastacji miasta i spowodowania wielkich strat - odpowiedział.
Śmiszek zwrócił też uwagę, że do starć z policją doszło także na błoniach Stadionu Narodowego, gdzie mieści się aktualnie pierwszy tymczasowy szpital w Polsce dla pacjentów chorych na COVID-19. - Złamaliście największe tabu naszej kultury. Zakłóciliście spokój chorych, uniemożliwialiście przejazd karetek z respiratorami i potrzebnymi lekarstwami - mówił, zwracając się do Bosaka. - Pan i pana zwolennicy robiliście burdy pod największym szpitalem w Polsce. Jesteście najbardziej prymitywną organizacją, jaką można sobie wyobrazić - dodał.
"Trzeba się przyjrzeć politycznej odpowiedzialności"
Krzysztof Bosak, odnosząc się do zarzutu zakłócania dojazdu karetek do Stadionu Narodowego, stwierdził, że "to kłamstwo". Pytany z kolei, czy w związku ze środowymi wydarzeniami zdymisjonowany powinien zostać Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk, odpowiedział: - Oczywiście, że powinien być zdymisjonowany.
- Problem jest taki, że podobno decyzja o jego dymisji zapadła już wcześniej. Pytanie, z jaką grą mamy tutaj do czynienia: kto podejmował decyzję, jeśli komendant jest na wylocie i kto komu tutaj podkłada świnię, kto wczorajszą inscenizację awantur, zamieszek zorganizował i w jakim celu: czy to było ustalane wewnątrz policji, czy na poziomie politycznym - sugerował Bosak. Dodał, że "takie rzeczy nie dzieją się przypadkowo". - To nie jest tak, że policja działa bez wcześniejszego scenariusza - zwrócił uwagę.
Krzysztof Śmiszek zaznaczył, że w tej sytuacji "trzeba się przyjrzeć politycznej odpowiedzialności". - Bo to, że pan Bosak i jego kumple od dziesięciu lat terroryzują Warszawę to jedna kwestia. Druga kwestia to działalność pana wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, ponoć - o zgrozo - odpowiedzialnego za bezpieczeństwo w naszym kraju. Ja obciążam tym, że zostały zachęcone hordy kiboli do rozwalania Warszawy, wezwaniem Kaczyńskiego sprzed kilkunastu dni - powiedział, nawiązując do oświadczenia prezesa PiS i wicepremiera z 27 października.
- To nie kto inny, jak Kaczyński powiedział: brońmy naszej tradycji, brońmy naszych kościołów, niech wszyscy wylegną na ulicę i jak prawdziwi patrioci bronią polskości - skomentował. - No to go posłuchali - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24