Czy taka kłamliwa, propagandowa deklaracja może być skuteczna? Niestety, bywa - przyznał w "Faktach po Faktach" były prezydent Bronisław Komorowski, komentując oświadczenie Kremla po zamachu na Donalda Trumpa. Moskwa usiłowała przekonać w nim, że "potępia" przemoc "w ramach walki politycznej". - Wszyscy w jakiejś mierze się z tego wewnętrznie śmiejemy - ddodał Komorowski, podkreślając, że "na naszych oczach rosyjski diabeł się ubiera w ornat".
Były prezydent Bronisław Komorowski komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 oświadczenie, jakie Kreml wydał po nieudanym zamachu na Donalda Trumpa.
Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow przekazał, że Kreml "zdecydowanie potępia wszelkie przejawy przemocy w ramach walki politycznej". Ocenił, że obecna administracja USA nie ponosi odpowiedzialności za zamach, ale stworzyła atmosferę, która doprowadziła do tego ataku. - Po licznych próbach wyeliminowania kandydata (na prezydenta USA - red.) Donalda Trumpa z areny politycznej za pomocą narzędzi prawnych, (...) sądów, prokuratury, po próbach politycznej dyskredytacji, dla wszystkich zewnętrznych obserwatorów było oczywiste, że jego życie jest w niebezpieczeństwie - ocenił.
"Na naszych oczach ten rosyjski diabeł się ubiera w ornat"
Komorowski, mówiąc o tych - jak to ujął - "deklaracjach Kremla" w sprawie "niestosowania siły, przemocy i tak dalej", ocenił, że "wszyscy w jakiejś mierze się z tego wewnętrznie śmiejemy". - Jest zawsze pytanie, czy taka kłamliwa, propagandowa deklaracja może być gdzieś skuteczna? Niestety, bywa skuteczna - powiedział.
Według niego, "na naszych oczach rosyjski diabeł się ubiera w ornat i ogonem na mszę pokojową dzwoni". - Pewnie gdzieś tam jest na Kremlu także satysfakcja z tego, że to zmniejsza szansę Bidena (w wyborach - red.), który jest uważany za wroga numer jeden Putina, a zwiększa szansę Trumpa, który za takiego wroga nie uchodzi - dodał Komorowski.
Były prezydent mówił też, że "zamachy o charakterze politycznym mają w Stanach Zjednoczonych swoją bardzo długą i niestety bardzo bogatą tradycję". Zaznaczył, że mówił już to przy okazji nieudanego zamachu na premiera Słowacji Roberta Ficę, ale ponownie pomyślał, że "zbliża się kryzys demokracji". - Bo widać, że narasta chęć, pokusa rozstrzygania sporów politycznej natury przy użyciu przemocy - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24