W poniedziałek porodówka w Zakopanem wznowiła działalność po pięciu miesiącach poszukiwania rąk do pracy. Braki w kadrze medycznej uzupełniła między innymi lekarka z Ukrainy. - We wszystkich województwach szpitale mierzą się z brakami neonatologów. Możliwe są sytuacje - i one się zdarzają - że porodówki muszą przerwać pracę - komentuje profesor Ewa Helwich, konsultant krajowa w dziedzinie neonatologii.
Działalność oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu powiatowym im. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem została zawieszona pod koniec listopada 2021 roku. Porodówkę przekształcono wtedy w oddział covidowy, a ciężarne pacjentki kierowane były do szpitala w Nowym Targu, oddalonego od zakopiańskiej placówki o około 25 kilometrów.
Pod koniec marca, w związku ze zmniejszeniem liczby pacjentów z koronawirusem, oddział covidowy został zamknięty, a 4 kwietnia ginekologia wróciła do lecznicy. Porodówka jednak pozostała zamknięta. Powód? Brak neonatologów. Trzech lekarzy udało się w końcu zatrudnić, a oddział zaczął pracę 16 maja.
"Od lat obserwujemy brak lekarzy i pielęgniarek"
- Pełen zakres ginekologii i położnictwa jest już przez nas szpital oferowany. Bardzo cieszymy się z tego, że udało nam się ściągnąć do Zakopanego lekarzy neonatologów - podkreśla ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego doktor Hubert Wolski. Informuje, że wśród trzech zatrudnionych neonatologów jest również osoba z Ukrainy. - Bardzo cenimy sobie nową lekarkę, która przyjechała do nas z Ukrainy. Pani doktor mówi po polsku, jest osobą doświadczoną, bo z ponad 20-letnim stażem - podkreśla Wolski.
Pytany o trudności ze skompletowaniem pełnego zespołu medycznego ordynator przyznaje, że nie jest to problem ani nowy, ani dotyczący wyłącznie zakopiańskiego szpitala. - Ten oddział ma taką specyfikę, że współpraca neonatologów, pielęgniarek, anestezjologów i innych pracowników jest konieczna, żeby zachować ciągłość pracy. Nieprzerwanie potrzeba dobrego personelu i skutecznej współpracy - mówi ordynator. I dodaje: - Niestety od lat obserwujemy braki kadrowe, zarówno jeśli chodzi o lekarzy, jak i o pielęgniarki, spotkało to również nas. Dobra wiadomość jest taka, że udało się stworzyć zespół, który potrafi zabezpieczyć działalność oddziału.
Konsultant krajowa ds. neonatologii: mniej niż tysiąc neonatologów w całej Polsce, nieżyjących się nie wykreśla
Brak personelu na porodówkach to nie tylko problem szpitala w Zakopanem. Profesor Ewa Helwich, konsultant krajowa w dziedzinie neonatologii, podkreśla, że przerwy w działalności takich oddziałów się zdarzają, ale zazwyczaj są one krótkotrwałe.
- Ubytek kadr, ze względu na to, że neonatologami są często osoby w zaawansowanym wieku, przewyższa nabór. We wszystkich województwach szpitale mierzą się z brakami neonatologów, jest mnóstwo wolnych miejsc specjalizacyjnych, czego konsekwencją są wolne etaty - mówi nam Helwich. - Możliwe są sytuacje - i one się zdarzają - że porodówki muszą przerwać pracę. Na szczęście nie są to zazwyczaj przerwy długotrwałe, jak w Zakopanem. W takich sytuacjach dyrektorzy placówek starają się ściągnąć lekarzy z innych szpitali, oferując im wyższe wynagrodzenia - wyjaśnia profesor.
Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce pracuje około półtora tysiąca lekarzy neonatologów. Profesor Helwich uważa jednak, że są to dane zawyżone, które mają się brać z nieskreślania z listy zmarłych lekarzy. Jej zdaniem liczba tych specjalistów w kraju nie przekracza tysiąca.
"Lekarze nie chcą rezygnować z rodziny i pracować non stop"
Neonatologia to dziedzina medycyny zajmująca się profilaktyką i leczeniem noworodków. Specjaliści tej dziedziny zajmują się często wcześniakami lub dziećmi ze schorzeniami, które powstały jeszcze w czasie ciąży. Dla wielu młodych lekarzy - jak przyznaje Helwich - nie jest to atrakcyjny wybór ścieżki zawodowej.
- Przyczyn jest parę. Przede wszystkim w tej dziedzinie praktycznie nie istnieją gabinety prywatne, bo ciężko chore dzieci muszą przebywać w szpitalu, a później opiekę nad nimi przejmują pediatrzy. Po drugie, jest nas mało, a więc każdy lekarz jest bardzo obciążony dyżurami. Do tego neonatolodzy opiekują się niestabilnymi zdrowotnie pacjentami, którzy wymagają stałego nadzoru. Neonatolog musi mieć doskonałe zdolności manualne, żeby na przykład założyć cewnik do maleńkiej żyłki - zaznacza prof. Ewa Helwich. - Słowem, to jedna z najtrudniejszych specjalizacji, a zarobki tego nie odzwierciedlają. Lekarze nie chcą też rezygnować z własnej rodziny i pracować non stop - podkreśla profesor.
Helwich: ukraińscy medycy pomogą krótkoterminowo
Krajowa konsultant w dziedzinie neonatologii podkreśla, że przyjmowanie ukraińskich lekarzy do pracy w tej dziedzinie jest rozwiązaniem krótkoterminowym i dla wielu medyków zza wschodniej granicy może być niekorzystne. - To osoby, które dostają czasowe zezwolenie na wykonywanie zawodu. Ich ścieżka kształcenia była krótsza i mniej wymagająca od tej, która obowiązuje w krajach unijnych. Ukraińscy lekarze powinni nadrobić braki względem naszych wymogów, nostryfikować dyplom (uzyskać jego ważność w Polsce - przyp. red.) i ponowić specjalizację - komentuje Helwich.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock