- Szłyśmy z córką Krakowskim Przedmieściem od strony Starego Miasta, a oni nadjechali z przeciwnej strony. Było ich około 30 na hulajnogach, w pełnych kaskach, mieli kominiarki - opowiada pani Agnieszka.
- Jeden z chłopaków potrącił hulajnogą nasz wózek. Bardzo bałam się o córkę, która w tym czasie w nim spała - przyznaje pani Weronika. I dodaje: - Po czym ten chłopak zaczął jeszcze krzyczeć, że zniszczyłyśmy mu hulajnogę, że coś ze światłem się stało. Po chwili reszta grupy przyjechała zapytać, co się stało, a on powiedział, że uszkodziłyśmy mu hulajnogę. Wtedy grupa stanęła wokół nas i zaczęła trąbić.
Zobacz cały materiał "Uwagi!" TVN>>>
Wypadek z udziałem hulajnogi na Krakowskim Przedmieściu
Kobiety były przerażone zachowaniem grupy nastolatków na hulajnogach. Zadzwoniły na policję. To, jak twierdzą, spotęgowało agresję i wywołało awanturę pomiędzy nimi a nastolatkami.
- Ten chłopak zaczął nas wyzywać - opowiada pani Agnieszka.
- Padło, że powinniśmy iść do burdelu i jakieś takie słowa. Były też wyzwiska od "60", że sprzedajemy na policję. Że oni nie mogą jeździć i że policja ich szuka - przywołuje pani Weronika.
- W pewnym momencie, podchodząc do córki, poczułam na ręku jakąś ciecz. Myślałam, że to woda, że ten człowiek pryska na mnie. Za trzecim razem trafił mnie w twarz. To był ten chłopak, który wjechał w wózek - mówi pani Agnieszka i dodaje, że po chwili okazało się, że był to gaz.
- Gaz dostał się na wózek, dzięki Bogu była założona buda, która ochroniła dziecko. Gdyby buda była opuszczona, myślę, że wnuczka dostałaby gazem - przypuszcza pani Agnieszka.
- Ja też dostałam gazem. Podrażniło mi gardło - opowiada pani Weronika.
Babci i matce niemowlęcia próbowali pomóc przypadkowi przechodnie, nagrywali też filmiki. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia. Zanim jednak przyjechała policja, chłopak porzucił hulajnogę i uciekł, wyrzucając pojemnik z gazem. Pozostali nastolatkowie z grupy odjechali na hulajnogach.
Poszukiwania nastolatka, który potrącił hulajnogą wózek
Matka dziecka zadzwoniła do swojej przyjaciółki, która w mediach społecznościowych zamieściła post i zdjęcie chłopaka z informacją, że jest poszukiwany przez policję.
- Na następny dzień odezwały się do mnie trzy osoby. Jedna wysłała mi zdjęcia korespondencji: "Goniła nas cztery razy policja. Za piątym razem sp… na starówkę. I ten cw… wjeb… się w babkę przy 30 km/h na chodniku. Ta wku… na niego i zaczęła wyzywać. I ten się wk…, żeby wyk… na burdel. A po tym babka go ocharała. I ten zj… strzelił babce gazem. To nie był mój kolega" - cytuje pani Małgorzata.
Osoby z grupy nastolatków wysłały dziewczynie też fragmenty filmików z kamer, które mieli zainstalowane na kaskach, tłumacząc, że nie popierali zachowania chłopaka.
- Oni nie wiedzieli, że ten chłopak tak postąpi. Odcinali się od niego i kazali przeprosić - mówi pani Małgorzata.
- Ale on nic nie zrobił, nic nie przeprosił - mówi pani Weronika. I dodaje: - A widział, że jest dziecko w wózku.
Zanim chłopak uciekł, jak twierdzili inni świadkowie zdarzenia, miał mówić, że ma 16 lat i nie poniesie żadnych konsekwencji. Policja, która prowadzi dochodzenie w kierunku narażenia kobiet i dziecka na utratę zdrowia bądź życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, nadal go poszukuje. Nastolatek od tygodnia ma się ukrywać.
- Postępowanie dotyczące poszukiwań tego młodego mężczyzny nie zostało zakończone. Nie został on na ten moment ustalony. Czynności poszukiwawcze nadal trwają - mówi mł. asp. Jakub Pacyniak, rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
- Na ten moment ten mężczyzna jest nam nieznany. Dlatego też zwróciliśmy się z prośbą do mieszkańców, którzy mogliby go rozpoznać. Prawdopodobnie jest to osoba nieletnia, bo jej wygląd na to wskazuje - dodaje mł. asp. Jakub Pacyniak.
Grupy na elektrycznych hulajnogach
Elektryczne hulajnogi w rękach nastolatków stają się coraz większym problemem w wielu miastach, bo nie tylko nie ma regulacji ich rynku, ale też przepisów. Statystyki wypadków, w tym tych śmiertelnych, stale rosną. Będzie się to potęgować, bo grupy nastolatków urządzają sobie na hulajnogach rajdy. Budzi to coraz większe obawy wśród mieszkańców Śródmieścia Warszawy.
- Z Bulwarów Wiślanych bardzo dużo młodzieży wyjeżdża hulajnogami. Ekipy 10-20 osób, jak nie więcej. Jedni są w kominiarkach, inni w kaskach. Rozpędzeni jadą po ulicy, wjeżdżają w tłum. To młodzież, część ma 12-13 lat. Jest jedna osoba i reszta za nim podąża - opowiada jeden z naszych rozmówców.
- Na Instagramie jest grupa. I jest tam na przykład podana godzina i miejsce takiego ich spotkania. To jest robione "na przypale", miejsce jest podawane na krótką chwilę przed spotkaniem. Potem publikują na portalach społecznościowych filmiki. Jest tego bardzo dużo - opowiada Małgorzata.
Grupy na hulajnogach, które podobnie jak ta, z udziałem której doszło do potrącenia wózka z dzieckiem, jeżdżą w różnych częściach Warszawy. Zatrzymywanie ich przez policję jest trudne i wymaga zaangażowania różnych jednostek. Pojedyncze patrole policji, jeśli nawet próbują podejmować takie interwencje, nie są w stanie przeprowadzić tego skutecznie.
- Młodzież spędza razem czas i tego zabronić im nie możemy. Niemniej jednak, jeżeli już dochodzi do grupowania się młodzieży, to powinni przestrzegać przepisów - mówi mł. asp. Jakub Pacyniak.
O niebezpieczny trend, w którym grupy nastolatków publikują w sieci nagrania z rajdów elektrycznymi hulajnogami, łamiąc blokady ich prędkości, zapytaliśmy ekspertkę.
- Zakładają pełne kaski, czyli są nie do rozpoznania przez monitoring miejski i czują się bezkarni - zwraca uwagę Barbara Król, ekspertka ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Osoby w wieku nastoletnim są bardziej skłonne do podejmowania ryzyka. Ten poziom zadowolenia, który oni z tego dostają, wywołuje tak duże emocje, że porównuje się to do doznań narkotykowych, te osoby są już potem od tego uzależnione. Nie mają żadnej świadomości, że ta prędkość wiąże się z ogromnym ryzykiem i konsekwencjami - dodaje ekspertka.
Zobacz cały materiał "Uwagi!" TVN>>>
Autorka/Autor: Magdalena Zagała, wg
Źródło: "Uwaga!" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN