Sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Wojciecha Zajączkowskiego na ambasadora w Chinach. Zaakceptowano również kandydatury na ambasadorów w Indiach i Arabii Saudyjskiej.
Wojciech Zajączkowski od 19 lat pracuje w MSZ, był ambasadorem w Rosji i Rumunii.
Ukończył studia historyczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz uzyskał doktorat w zakresie nauk o polityce w Polskiej Akademii Nauk. W latach 90. pracował jako główny specjalista w Ośrodku Studiów Wschodnich; pełnił także funkcję dyrektora Forum Europy Środkowo-Wschodniej w Fundacji im. Stefana Batorego.
Ambasador w Rumunii i Rosji
Z MSZ związany jest od 1998 r. Początkowo był radcą polskiej ambasady w Moskwie i zastępcą ambasadora na Ukrainie oraz charge d'affaires w Turkmenistanie. W MSZ pełnił funkcje dyrektora Departamentu Polityki Wschodniej oraz zastępcy dyrektora Departamentu Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej. Zajączkowski był także doradcą premiera Donalda Tuska ds. wschodnich.
W latach od 2008 do 2010 pełnił funkcję ambasadora w Rumunii, w latach od 2010 do 2014 był ambasadorem w Rosji. Następnie został dyrektorem Departamentu Strategii Polityki Zagranicznej, gdzie odpowiada m.in. za koordynację planowania polskiej polityki zagranicznej. - W tej funkcji zaczął wiele uwagi poświęcać współpracy naszego kraju z krajami azjatyckimi, zwłaszcza z Chinami. Zainicjował regularne kontakty z Departamentem Planowania MSZ Chin - przedstawiała kandydaturę Zajączkowskiego na posiedzeniu komisji wiceminister spraw zagranicznych Joanna Wronecka.
Zajączkowski podkreślił, że w swej misji chciałby skupić się m.in. na współpracy gospodarczej, w tym na działaniach dążących do zmniejszenia deficytu w handlu po stronie polskiej.
Jak powiedział kandydat, odwrócenie niekorzystnych tendencji ekonomicznych jest głównym wyzwaniem dla polskiej polityki zagranicznej w stosunkach z Chinami. - Wiąże się z tym konieczność aktywnych działań na rzecz zwiększenia otwartości strony chińskiej na towary polskie, które cały czas muszą się liczyć z rozmaitymi barierami pozataryfowymi - mówił. Jak zaznaczył, polscy przedsiębiorcy, chcący inwestować w Chinach, potrzebują wsparcia ze strony polskiej placówki.
- Osobną kwestią nabierającą znaczenia jest konieczność uwrażliwienia Pekinu na problemy w sferze bezpieczeństwa, wynikające ze współpracy wojskowej z Rosją w Europie Wschodniej - podkreślił Zajączkowski.
Posłowie podczas posiedzenia dopytywali, czy kandydat na ambasadora w Chinach posługuje się językiem tego kraju. Zajączkowski powiedział, że języka chińskiego uczy się od pewnego czasu. Posługuje się także językami rosyjskim, angielskim i francuskim, zna także ukraiński i rumuński. - Poza tym z mojego własnego doświadczenia i praktyki wszystkich dyplomacji na świecie wynika, że znajomość języka kraju urzędowania bardzo ułatwia pracę ambasadora, natomiast nie jest to warunek podstawowy. Trzeba przede wszystkim znać interesy własnego kraju i umieć je odpowiednio wyartykułować - mówił.
Historyk i politolog
Sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała również dwie inne kandydatury.
Na ambasadora w Indiach zaaprobowano Adama Burakowskiego. Jego akredytacja miałaby obowiązywać także w Afganistanie, Nepalu, Bangladeszu i Bhutanie oraz na Sri Lance i Malediwach.
Kandydat jest z wykształcenia historykiem i politologiem. Ukończył studia historyczne oraz wschodnie na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2004 r. jest pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych PAN, gdzie uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego. Krajami Azji Południowej zajmuje się naukowo od prawie 20 lat. Jest współautorem przekrojowej monografii pt. "Od kolonii do mocarstwa. Historia Indii 1857-2013" oraz autorem wielu artykułów naukowych i publicystycznych. Naukowo zajmował się także krajami Europy Środkowej, w szczególności Rumunią.
Od ponad 10 lat pracuje w Polskim Radiu, gdzie obecnie jest dyrektorem Biura Współpracy z Zagranicą.
Biegle posługuje się językami: angielskim i rumuńskim. Na poziomie komunikatywnym zna też rosyjski, hindi i urdu.
Kandydat podkreślił, że Indie przez dziesięciolecia ograniczały swój udział w rozgrywce międzynarodowej, skupiając się na regionie i stosunkach z wielkimi mocarstwami, ale zwiększanie siły ekonomicznej państwa w ostatnich latach wpływa na wzrost zaangażowania w prowadzenie aktywnej polityki zagranicznej. - Indie prowadzą obecnie bardzo aktywną politykę międzynarodową i warto ten trend zdyskontować na rzecz Polski - mówił Burakowski.
Zwrócił uwagę na nierównowagę w wizytach - znacznie częściej według niego polskie delegacje odwiedzają Indie, niż indyjskie Polskę.
Burakowski mówił, że jednym z zadań, jakie stawia przed sobą, jest szerzenie wiedzy w Indiach o warunkach prowadzenia biznesu w Polsce. Podkreślił, że w tym celu chciałby skupić się na współpracy na poziomie stanowym, a nie ogólnoindyjskim. Dodał, że duży potencjał w relacjach z Indiami ma współpraca pomiędzy poszczególnymi regionami w Polsce i Indiach.
Wiceszefowa MSZ odniosła się do dużej liczby dodatkowych akredytacji kandydata na polskiego ambasadora w New Delhi. - To bardzo dużo, bo nie sposób być równie aktywnym w Indiach i w tych innych krajach - przyznała. - Do tej pory w takim kraju jak Bhutan nie mieliśmy w ogóle reprezentacji, z tym krajem - i to jest ciekawostka - niedawno nawiązaliśmy stosunki dyplomatyczne. Nie możemy być wszędzie, musi być to racjonalne, jesteśmy otwarci i staramy się tam, gdzie jest interes państwa otwierać nowe placówki - zaznaczyła Wronecka.
Furtka dla polskiego biznesu
Kandydat na ambasadora w Arabii Saudyjskiej Jan Stanisław Bury ma reprezentować Polskę także w Omanie i Jemenie.
Jan Stanisław Bury jest arabistą. Ukończył studia orientalistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie następnie uzyskał doktorat w dziedzinie literatury arabskiej. Jest adiunktem na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, gdzie wykłada problematykę międzynarodową i bliskowschodnią. Posługuje się językami arabskim, angielskim, hiszpańskim, a komunikatywnie zna język hebrajski i rosyjski.
Bury pracował przez trzy lata jako analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, gdzie przygotowywał analizy dotyczące problemów politycznych i gospodarczych świata arabskiego.
Kandydat na ambasadora w Arabii Saudyjskiej zwrócił uwagę na stale rosnącą skalę obrotów handlowych pomiędzy Polską a Arabią Saudyjską. Jak mówił, furtkę dla polskiego biznesu otwiera plan industrializacji Arabii Saudyjskiej znany pod nazwą "Wizja 2030". Plan stanowi pokłosie spadającej w ostatnich latach ceny ropy naftowej, której Arabia Saudyjska jest światowym potentatem i poszukiwania przez Rijad alternatywnych dróg rozwoju. Rijad chce inwestować w sieci teleinformatyczne oraz połączenia kolejowe.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP