Prokuratura i służby na prośbę niemieckich organów badają "polski wątek" egzekucji, za którą, jak się podejrzewa, stoją rosyjskie służby specjalne – dowiedział się portal tvn24.pl. Do wykonania zlecenia egzekutor mógł przygotowywać się w Warszawie, tutaj także mógł otrzymać broń, z której w Berlinie zastrzelił obywatela Gruzji czeczeńskiego pochodzenia.
Do mordu doszło w parku Kleiner Tiergarten w berlińskiej dzielnicy Moabit 23 sierpnia. Egzekutor na drogim rowerze podjechał do Zelimchana Changoszwilego vel Tornike K., oddając z najbliższej odległości serię strzałów w jego głowę i plecy.
Ofiara to obywatel Gruzji czeczeńskiego pochodzenia, który zabiegał w Niemczech o azyl polityczny. W swojej ojczyźnie był bohaterem wojennym, w Rosji uważany jest za terrorystę i zbrodniarza wojennego, wspólnika głośnego islamskiego bojownika Szamila Basajewa.
Świadkowie egzekucji natychmiast poinformowali berlińską policję. Funkcjonariusze zatrzymali mordercę niedługo po tym, jak utopił broń i rower w Szprewie, zgolił brodę i się przebrał.
Polski wątek
Kilka tygodni po morderstwie niemieccy dziennikarze – m.in. stacji WDR i gazety "Sueddeutsche Zeitung" – poinformowali, że zatrzymanym był Wadim S., powiązany najprawdopodobniej z rosyjskimi służbami specjalnymi.
"Pod koniec lipca złożył wniosek o wizę Schengen w ambasadzie francuskiej w Moskwie, podając fałszywy adres w Sankt Petersburgu. Potem poleciał do Paryża, a następnie podróżował dalej – nie bezpośrednio do Berlina, ale początkowo prawdopodobnie do Polski. Nawet po zbrodni chciał wrócić do Warszawy" – napisał na swej stronie "Tagesschau" w połowie września.
Teraz niemieccy dziennikarze ustalili precyzyjnie: Wadim S. znalazł się w strefie Schengen 17 sierpnia, lądując w Paryżu. Trzy dni później był w Warszawie, gdzie zamieszkał w "śródmiejskim hotelu". Rezerwację miał do 26 sierpnia. Hotel opuścił 22 sierpnia, zostawiając telefon komórkowy z rosyjską kartą SIM i ubrania.
Według Michaela Gotschenberga ze stacji ARD niemieccy "śledczy uważają za prawdopodobne, że otrzymał broń w Warszawie".
Gdzie był kontrwywiad?
Fakt, że niemiecka prokuratura zwróciła się z oficjalną prośbą o udzielenie pomocy prawnej w tym śledztwie, potwierdziliśmy w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
- W ramach europejskiego nakazu dochodzeniowego realizowaliśmy dla strony niemieckiej pomoc prawną. O szczegółach nie mogę mówić, bo gospodarzem postępowania jest prokuratura z Niemiec - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.
- Krytycznie niepokojąca jest informacja, że rosyjskie służby tak swobodnie operują w Warszawie. Uznanie przez nie, że dla przekazania broni Warszawa jest dobrym miejscem, zrobienie tutaj bezpiecznej przystani dla zabójcy, stawia pod znakiem zapytania jakość pracy służb – mówi poseł Marek Biernacki, były koordynator służb i były minister spraw wewnętrznych.
Posłowie komisji do spraw służb specjalnych chcą, by szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przedstawił im informację na temat "polskiego wątku" w sprawie mordu w Berlinie. Członek speckomisji Adam Szłapka (Koalicja Obywatelska) zapowiada wniosek o to, by posłowie komisji mogli usłyszeć, jak działa w tej sprawie polski kontrwywiad.
Trop do GRU
Kolejne tropy łączące Wadima S. z rosyjskimi służbami specjalnymi znaleźli współpracujący ze sobą dziennikarze tygodnika "Der Spiegel", rosyjskiego portalu Insider oraz międzynarodowej grupy śledczej Bellingcat.
Odkryli, że zabójca posługiwał się paszportem wystawionym na fikcyjną osobę, zarejestrowaną w systemie podatkowym Rosji na kilka dni przed morderstwem. Według ustaleń dziennikarzy, egzekutor to w rzeczywistości Wadim Krasikow.
Przed sześcioma laty był poszukiwany za morderstwo rosyjskiego biznesmena w Moskwie. Wtedy użył roweru, by uciec z miejsca zabójstwa. Początkowo był poszukiwany przez rosyjskie służby międzynarodowym listem gończym, jednak po roku wycofano go z bazy Interpolu.
Niemieccy dziennikarze odkryli również, że wizę do obszaru Schengen załatwiła mu firma, która jest przykrywką dla działalności rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
Cała sprawa wywołuje rosnące polityczne napięcie między Berlinem a Moskwą. Już zostali wydaleni dwaj dyplomaci rosyjscy pracujący w stolicy Niemiec, a śledztwo przejął niemiecki prokurator federalny.
Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl