Zabawna i dziwna konferencja, dziwne opowieści z krypty, odwracanie kota ogonem - tak konferencję Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych i bohatera "taśm PSL", podsumowali politycy PiS, PO i SLD.
Przemysław Wipler z PiS odnosząc się do konferecji szefa kółek rolniczych stwierdził, że Serafin jest politykiem PSL, zaangażowanym w walkę frakcyjną wewnątrz partii.
- Jest zwolennikiem najlepszego z premierów - Waldemara Pawlaka, którego kilkakrotnie wychwalał podczas tej przezabawnej konferencji, (...) dawno czegoś takiego nie oglądaliśmy - ocenił poseł PiS.
- Tak, jak Andrzej Śmietanko był Tonym Halikiem polskiego rolnictwa (podróżował za pieniądze spółki w odległe rejony świata - red.), tak Władysław Serafin okazuje się być baronem Münchhausenem polskiego rolnictwa. Dawno ktoś takich opowieści z krypty, takich dziwnych rzeczy nie opowiadał i dawno ktoś tak bardzo sobie nie zaprzeczał - dodał Wipler.
Odnosząc się do słów Serafina, że to nie on stoi za upublicznieniem taśm PSL, Wipler stwierdził: - Po co się nagrywa ludzi z ukrytej kamery, jak nie po to, żeby to ujawnić, bądź te osoby później szantażować?
Poseł PiS powiedział jednocześnie, że nie zgadza się z jego stwierdzeniem, że w Elewarze nie doszło do złamania prawa tylko do omijania furtek. - Nie mogę się zgodzić z panem Serafinem.
- Te premier, które były wypłacane panu Śmietanko (były dyrektor generalny w ARR - red.), były wypłacane ze złamaniem prawa - stwierdził Wipler.
"Odwracanie kota ogonem"
Małgorzata Kidawa-Błońska z PO powiedziała, że poniedziałkowa konferencja szefa kółek rolniczych jest najdziwniejszą konferencją, jaką widzała.
- To odwracanie kota ogonem, że nic się nie stało, że nie było żadnego nagrania, że pan Serafin prawie nie brał w tym udziału, że to jakaś siła wyższa zrobiła - powiedziała posłanka PO.
I dodała, że nie wie po co szef kółek rolniczych nagrał rozmowę z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego. - Chyba nie dla swoich wnuków, żeby w przyszłości oglądać to jako zdjęcia archiwalne - stwierdziła Kidawa-Błońska.
Nie zgodziła się ze stwierdzeniem Serafina, jakoby ktoś poprzez tasmy PSL, chciał wysadzić ludowców z koalicji z PO.
- Umawialiśmy się na cztery trudne lata, w interesie Platformy jest, aby koalicja była mocna - podsumowała Kidawa-Błońska.
"Do wewnętrznej walki w PSL-u przystąpić z większym posagiem"
Władysław Serafin twierdzi, że afera taśmowa ma na celu "wykopanie PSL z koalicji", jednak Leszek Miller nie zgadza się z tym stwierdzeniem. - Zamysł był raczej związany z sytuacją wewnętrzną w PSL-u przed kongresem. Po prostu jedna grupa za pomocą tego nagrania chciała osłabić inną grupę - mówił TVN24 lider SLD.
- To jest poważny cios w prestiż PSL-u. Wprawdzie od dawna wszyscy wiedzieli, że tam kwitną tego rodzaju praktyki, ale co innego domyślać się, a co innego wysłuchać opisów tej sytuacji na taśmie - stwierdził Miller.
Zdaniem byłego premiera nie ma nic dziwnego w tym, że Serafin stara się wybrnąć obronną ręką z całej sytuacji. - To, że broni swoich kolegów i szefów, to postępuje racjonalnie. Po co mu kolejne dodatkowe kłopoty? Tym bardziej, że wyobrażam sobie, co pan Sawicki i Pawlak mówią o Serafinie, kiedy nikt tego nie słyszy.
Miller nie popiera tezy, jakoby ktoś kazał Serafinowi nagrać rozmowę z Łukasikiem. - To mogła być jego własna decyzja, tak by do wewnętrznej walki w PSL-u przystąpić z większym posagiem, a ta taśma miała być właśnie tym posagiem - zastanawiał się głośno Miller. - Jestem przekonany, że intencją autorów nagrania nie było upublicznienie tego, ale chodziło bardziej o poufne rozmowy i negocjacje wewnątrz partii. Przecież było do przewidzenia, że jeśli to się "wyleje", to stracą wszyscy, cały PSL - dodał.
Autor: MAC, zś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24