"Rozdamy" - to najczęstsze hasło politycznych wieców. Pieniądze chcą wziąć z podatków. O ich podwyższeniu jednak ani słowa. Jedni chcą podatku liniowego, inni zabrać najbogatszym, a jeszcze inni wiedzą, ale na razie nie powiedzą. Krótko przed wyborami podatkowe pomysły czterech największych partii w Polsce łączy jedno - są mocno ogólne.
Wszystkie te pomysły brzmią mniej więcej tak: zwiększmy wpływy z podatków i przekażmy je na jakieś cele. To ogólniki.
W szczegółach wygląda to następująco ("Fakty TVN" analizę sporządziły na podstawie ankiet i rozmów z osobami odpowiedzialnymi za finanse w głównych partiach):
W podatku od dochodu zmiany zapowiada tylko SLD i PJN. Tyle, że PJN proponuje podatek liniowy, a lewica chce zabrać najbogatszym. Aż 40 procent dochodu. Tym, którzy zarabiają powyżej 200 tysięcy złotych rocznie. - Chcemy w sposób sprawiedliwszy dzielić tym polskim bochenkiem chleba - tłumaczy Marek Wikiński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
PiS, który niedawno apelował nawet o obniżenie podatków, chce zachować status quo. - Trzeba naprawić system. Absolutnie nie podnosić podatków - zapowiada Beata Szydło.
Rząd na razie zmian w podatkach nie planuje. Ale... nie wyklucza. - Teoretycznie tak, choć jest to ostatnia deska ratunku - mówił niedawno minister finansów Jacek Rostowski.
O wyższych podatkach nikt głośno przed wyborami nie mówi.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN