|

Rośnie grupa "akcyjnych wyborców". O czym politycy powinni pamiętać

Po tych wyborach wszystkie partie mają dużo do naprawienia
Po tych wyborach wszystkie partie mają dużo do naprawienia
Źródło: PAP
Wyborcy coraz mniej zwracają uwagę na wskaźniki czy dane, a coraz bardziej na to, co im się podoba lub nie. W kolejnych wyborach jeszcze ważniejsze będzie, jak ludzie oceniają pewne rzeczy. Eksperci podpowiadają, o czym powinni pamiętać politycy, chcąc walczyć o pozycje swoich partii za dwa lata.
Artykuł dostępny w subskrypcji

Oczywiście, trudno dziś wyrokować, jaka będzie sytuacja w 2027 roku, gdy odbędą się kolejne wybory parlamentarne. W polityce dwa lata to i dużo, i mało czasu. A szczególnie mało, gdy trzeba przeprowadzić poważne zmiany w partyjnych strategiach, by móc powalczyć o nowy elektorat. Dla ugrupowań z koalicji rządzącej istotne będzie, czy uda się spełnić najważniejsze obietnice; dla partii aspirujących do rządzenia – jak bardzo uda się im poszerzyć bazę wyborców i odebrać ich duopolowi PO-PiS. Jednak analizując wyniki drugiej tury prezydenckich wyborów, eksperci wskazują, co na pewno już można czy wręcz trzeba zrobić, jeśli w 2027 roku chce się powalczyć o zwycięstwo. A także z czego należy zrezygnować.

- We współczesnych wyborach, co pokazały te ostatnie u nas czy choćby wybory w Stanach zjednoczonych, tak naprawdę nie decydują już wskaźniki, jakieś obiektywne dane, tylko subiektywny odbiór. Czyli decyduje to, jak ludzie oceniają pewne rzeczy. I to będzie ważyło – przewiduje prof. Dorota Piontek, politolożka z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Jaki wnioski politycy poszczególnych ugrupowań powinni wyciągnąć z tego, co się stało 1 czerwca – ale też z tych ostatnich dwóch tygodni przed drugą turą? 

Czas na zmianę przywództwa

Według prof. Doroty Piontek będzie rosła grupa tak zwanych wyborców akcyjnych. Czyli tych, którzy na co dzień nie chcą widzieć polityków, nie słuchają ich i nie są zainteresowani polityką na co dzień. - W związku z tym istotna w przyszłości będzie umiejętność wsłuchiwania się w oczekiwania różnych grup elektoratu – radzi ekspertka. Ale przede wszystkim według niej: - Największe polskie partie powinny pomyśleć o zmianie przywództwa. Muszą pokazywać jakieś nowe twarze, żeby nie było tak, że ci młodzi obecnie wyborcy wciąż obserwują kontynuację obecnej polityki.

Już po pierwszej turze było widać, że dwaj główni kandydaci – Trzaskowski i Nawrocki – dostali wtedy nieco ponad 11 mln głosów, podczas gdy sam Trzaskowski pięć lat temu miał 10 milionów. - Rosną kandydaci inni, niezależni już od Kaczyńskiego i Tuska – przestrzegali eksperci, wskazując zwłaszcza na lidera Konfederacji Sławomira Mentzena i na Grzegorza Braun. Socjologowie zwracali też wówczas uwagę na gorszy wynik kandydatów koalicji rządzącej niż w wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Ich zdaniem wskazywało to na demobilizację wyborców tych ugrupowań.

W drugiej turze obu kandydatom udało się wprawdzie zmobilizować wyborców, którzy wcześniej nie głosowali – w elektoracie Karola Nawrockiego stanowili 5,9 procent, a w elektoracie Rafała Trzaskowskiego 6,5 procent – jednak nie zmienia to faktu, że o nowy elektorat trzeba zacząć zabiegać. - Może się bowiem obudzić mocna kontestacja takiego systemu – przestrzega prof. Piontek.

Jak zauważa dr Paweł Stępień, politolog z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego, w najbliższych dwóch latach może się zdarzyć, że któryś z liderów PO i PiS odejdzie np. na emeryturę, bo obaj są coraz starszymi politykami. – Ponadto zaczną się też rozliczenia w komitecie, który przegrał te wybory. Myślę, że Donald Tusk ma poważny problem, bo frakcja Trzaskowskiego będzie szukała przyczyny tej porażki na przykład w wystąpieniu Donalda Tuska w Polsat News. Moim zdaniem koalicja rządząca przetrwa przez dwa lata, natomiast będą roszady, bo myślę, że Hołownia nie zrezygnuje z funkcji marszałka. A to będzie powodować jakby zgrzyty w koalicji. Zresztą premier powiedział w tym słynnym wywiadzie, że koalicjanci się nie spotykają na rozmowy, co też źle zabrzmiało – analizuje dr Stępień.

Już wcześniej eksperci zwracali uwagę na to, że słabością koalicji rządzącej w tej kampanii prezydenckiej był brak spójnej linii narracyjnej – tu PiS okazał się mocniejszy. W świecie zero-jedynkowym, gdzie jest potrzeba zero-jedynkowych odpowiedzi, jak widać to się sprawdziło.

Jak rozegra to Mentzen

Przypomnijmy, że Grzegorz Braun ze Sławomirem Mentzenem uzyskali w pierwszej turze wyborów 18 maja ponad 21 procent, podczas gdy w wyborach parlamentarnych w 2023 roku Konfederacja zdobyła niewiele ponad 7 procent. Jak po wyborach 18 maja zauważali eksperci, Mentzenowi udało się zmobilizować wcześniej niegłosujących. Po pierwszej turze Menzten wykorzystywał swoją pozycję, zapraszając na rozmowy na swoim kanale na YouTube zarówno Nawrockiego, jak i Trzaskowskiego. Oba spotkania były szeroko komentowane, a kanał lidera Konfederacji ma już ponad 1 milion subskrybcji.

- Pytanie, na ile rzeczywiście Sławomir Mentzen okaże się zdolnym politycznym graczem – zastanawia się prof. Piontek. - Bo teraz miał sytuację zupełnie wyjątkową, czego nie było w żadnych dotychczasowych wyborach. On nie tylko jakby mógł zdecydować, przynajmniej w części, o przepływie jego elektoratów, lecz właściwie w ciągu ostatniego tygodnia kampanii był jakby głównym "menedżerem" kampanii prezydenckiej w Polsce. To niebywała historia, nigdy wcześniej tak nie było – zauważa prof. Piontek. - Natomiast pod pewnym znakiem zapytania jest, na ile wykazuje się on zmysłem biznesowym, a na ile się wykaże zmysłem politycznym – dodaje.

Nie można zaniedbywać seniorów

Analizując wyniki late poll drugiej tury wyborów, eksperci przewidują, że będzie się zmieniała – bo już się zmienia - struktura wiekowa wyborców.

- Będzie rosła starsza część elektoratu. Trzeba będzie się więc pochylić na tym, jak powiązać własne interesy z opieką ze strony państwa nad osobami starszymi, które są uzależnione bardziej niż młodzi od decyzji podejmowanych na poziomie politycznym – mówi prof. Piontek. - Elektorat starszy ma większe poczucie, że jakość jego życia jest od tego uzależniona. Starzejemy się, a to ma przełożenie na to chociażby, jakie są nasze oczekiwania względem państwa – dodaje.

By zrozumieć, jak ważną częścią elektoratu są i będą seniorzy, warto spojrzeć na obecną strukturę wieku w Polsce według GUS. Otóż osób mających 18-29 lat jest 4,5 miliona; osób w wieku 30-39 lat – 5,4 miliona; osób w wieku 40-49 lat – 6,2 miliona; osób w wieku 50-59 lat – 4,7 miliona, natomiast osób w grupie 60+ - aż 10 milionów. Seniorzy już w tym roku odegrali istotną rolę w elektoracie, a za dwa lata będą jeszcze ważniejsi.

- Nie można zaniedbywać seniorów – przestrzega dr Michał Kotnarowski, socjolog i politolog z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. – W drugiej turze w tej grupie frekwencja wyniosła ponad 64 procent, a wśród młodych w wieku 18-29 lat ponad 76 procent, ale przypominam, że najstarszych wyborców jest około dziesięciu milionów, a najmłodszych około cztery miliony, więc pomimo że frekwencja wśród seniorów była mniejsza, to ta grupa jest ważna – wyjaśnia.

Lecz jednocześnie nie można zapominać o młodych. - Strona liberalno-lewicowa musi powalczyć o najmłodszych wyborców – uważa dr Michał Kotnarowski. – A przede wszystkim musi znaleźć jakąś ofertę dla młodych mężczyzn, którzy w tych wyborach najpierw zdecydowanie poparli Mentzena, a potem Nawrockiego. To o tyle ciekawe, że powinien to przecież być naturalny elektorat strony liberalno-lewicowej, bo młodzi Polacy są bardziej progresywni niż starsi. Jednak nie zostało to wykorzystane przez Rafała Trzaskowskiego, a młodzi odpłynęli do prawicy, w tym do skrajnej prawicy - stwierdza.

No i jest jeszcze kwestia elektoratu na wsi. PiS stracił tu wyborców w pierwszej turze na rzecz kandydata Konfederacji i według ekspertów musi zrobić coś, by z powrotem zmobilizować wieś, gdzie frekwencja w drugiej turze była jednak niższa niż w miastach.

Czytaj także: