Jest wyrok w sprawie grupy aktywistów, którzy 8 czerwca blokowali wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Sąd w Hajnówce uznał, że są oni niewinni, bo działali w stanie wyższej konieczności.
Protest, którego dotyczy sprawa, miał miejsce 8 czerwca 2017 roku w Czerlonce Leśnej (gm. Hajnówka) i był jednym z kilku pierwszych, zorganizowanych w Puszczy Białowieskiej przez aktywistów Greenpeace i Fundacji Dzika Polska.
Wówczas kilkanaście osób zablokowało pracę harvesterów, czyli maszyn do wycinania i wstępnej obróbki drzew. Interweniowała straż leśna i policja. Funkcjonariusze użyli siły, kilku protestujących zakuli w kajdanki. Kilkanaście osób zostało wylegitymowanych.
Stan wyższej konieczności
Policja wnioskowała o ukaranie - na podstawie Kodeksu wykroczeń - dziesięciu osób, stawiając im zarzut zakłócenia spokoju i porządku publicznego, poprzez blokowanie sprzętu do prac leśnych i uniemożliwianie prowadzenia działań pracownikom firmy, która prowadziła wycinkę. Groziła za to kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Zdaniem sądu, nie popełnia wykroczenia ten, kto działa w stanie wyższej konieczności - reporterka TVN24 relacjonowała uzasadnienie wyroku. - Właśnie za takie działanie sąd uznał akcję ekologów, którzy 8 czerwca blokowali maszyny w Puszczy Białowieskiej - dodała.
- Sąd zaznaczył w uzasadnieniu, że szkody, które wyrządzili aktywiści - bo nie ulega wątpliwości, że w jakiś sposób zakłócili oni pracę operatorów maszyn - są mniejsze niż szkody, które mogły być wyrządzone w sprawie, o którą walczyli - mówiła reporterka TVN24.
Sąd powołał się na art. 16 par. 1 Kodeksu wykroczeń, który mówi o działaniu w celu uchylenia "bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru prawnie chronionemu, którego to niebezpieczeństwa nie można było inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przedstawiało wartości oczywiście większej niż dobro ratowane".
Wyrok jest nieprawomocny.
"Jesteśmy dobrej myśli"
Aktywiści nie przyznali się do winy. Przed rozpoczęciem rozprawy powiedzieli w rozmowie z TVN24, że zrobiliby to jeszcze raz, bo działali w słusznej sprawie i absolutnie tego nie żałują.
Jedna uniewinnionych w środę osób, Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska, powiedział PAP, że orzeczenie jest o tyle zaskakujące, że w pierwszym procesie sąd uznał winę. - Trzeba pamiętać, że mamy przed sobą jeszcze kilkadziesiąt spraw, także cywilnych. Jesteśmy dobrej myśli - dodał.
Zakłócanie porządku, wjeżdżanie bez pozwolenia, tamowanie ruchu
Z ustaleń PAP wynika, że w hajnowskim sądzie zarejestrowanych jest blisko 70 spraw z wnioskami o ukaranie nie tylko aktywistów próbujących powstrzymać wycinkę lasu, ale i osób które złamały obowiązujące tam zakazy. Chodzi między innymi o zakłócanie spokoju i porządku publicznego, tamowanie lub utrudnianie ruchu na drodze publicznej. Niektórzy obwinieni odpowiadają za to, że - wbrew żądaniu osoby uprawnionej - nie opuściły lasu, inni - za wjeżdżanie do lasu pojazdami bez zgody właściciela.
Wina bez kary
To kolejny wyrok, jaki zapadł w sprawie czerwcowego protestu. W listopadzie sąd w Hajnówce uznał grupę aktywistów, którzy blokowali maszyny do wycinki drzew za winnych zakłócenia spokoju i porządku publicznego. Jednocześnie odstąpił od wymierzenia im kary.
Autor: azb / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24