"Bazarki", dezinformacja i nie tylko. NASK o kilku tysiącach zgłoszeń

Lokal wyborczy
Szef PKW o danych dotyczących przestępstw i wykroczeń
Źródło: TVN24
Ośrodek Analizy Dezinformacji Instytutu NASK otrzymał ponad trzy tysiące zgłoszeń w sprawie łamania ciszy wyborczej, czy wprowadzania w błąd, jeśli chodzi o przebieg procesu wyborczego. Jak przekazał Instytut, incydenty zostały zgłoszone na policję.
Kluczowe fakty:
  • NASK odnotował ponad trzy tysiące zgłoszeń od 30 maja do 2 czerwca. Dotyczyły między innymi łamania ciszy wyborczej.
  • Incydenty były zgłaszane do administracji platform oraz do policji.
  • Ośrodek Analizy Dezinformacji przekazał, że prowadził stały monitoring infosfery pod kątem przekazów dezinformacyjnych w ramach programu "Parasol Wyborczy".

Od 30 maja do 2 czerwca Ośrodek Analizy Dezinformacji Instytutu NASK (OAD NASK) otrzymał łącznie 3219 zgłoszeń wyborczych - przekazało biuro komunikacji NASK. 30 maja odnotowano 179 zgłoszeń, 31 maja - 795 zgłoszeń, 1 czerwca - 2076 zgłoszeń (wówczas obowiązywała cisza wyborcza), 2 czerwca - 169 zgłoszeń.

Jak przekazał NASK, zgłoszenia dotyczyły przypadków łamania ciszy wyborczej czy wprowadzania w błąd, jeśli chodzi o przebieg procesu wyborczego. Zaznaczono, że incydenty zostały przekazane do administracji platform, na których znajdowały się fałszywe wpisy. Dodano, że zgłoszenia dotyczące łamania ciszy wyborczej zostały ponadto przekazane policji.

Monitoring w ramach programu "Parasol Wyborczy"

W czasie ciszy wyborczej przed drugą turą wyborów OAD NASK prowadził stały monitoring infosfery pod kątem przekazów dezinformacyjnych. W ramach programu "Parasol Wyborczy" monitorowane wtedy było prawie trzy tysiące domen i kont w mediach społecznościowych, w tym na X, Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, YouTube, LinkedIn, Bluesky, Wykopie i Telegramie.

Analitycy Ośrodka Analizy Dezinformacji prowadzili wzmożony monitoring przestrzeni informacyjnej od początku trwania kampanii wyborczej i w czasie ciszy wyborczej, aż do zakończenia głosowania w lokalach wyborczych - podkreślono.

W tym czasie, jak przekazano, dominowały narracje: uderzające bezpośrednio w wizerunki kandydatów; antypaństwowe – podważające zaufanie do państwa i jego instytucji, informujące o "wariancie rumuńskim", czyli unieważnieniu wyborów, jeśli wygra "niewłaściwy kandydat" wskazujące na sfałszowanie wyborów i samego procesu wyborczego.

Przypadki łamania ciszy wyborczej

Zarówno w pierwszej turze wyborów prezydenckich, jak i w przypadku drugiej tury wystąpiły przypadki łamania ciszy wyborczej lub prób jej obejścia - podkreślił NASK. Bezpośrednim łamaniem przepisów były na przykład publikacje zdjęć kart do głosowania z zaznaczonym krzyżykiem przy nazwisku danego kandydata oraz używanie hasztagów popierających lub atakujących konkretnego kandydata w mediach społecznościowych - wskazał NASK.

"Dużym wyzwaniem w temacie łamania ciszy wyborczej są tzw. "bazarki" - podkreślił Ośrodek Analizy Dezinformacji. Polegały one na tym, że każdy z kandydatów miał przypisane w mediach społecznościowych pasujące do niego określenia lub symbole, które w prosty sposób umożliwiały identyfikację (np. "tuńczyk", "wrotki", "gaśnica" - red.). Publikowanie ich prowadziło do agitacji wyborczej - zaznaczył NASK.

Według Instytutu "bazarki" mają na celu okazanie poparcia dla kandydata "w dość oczywisty sposób", ale są to działania "na granicy prawa". NASK zgłaszał tego typu wpisy do administratorów platform, jednak zgłoszenia były odrzucane - podkreślono. Jak zaznaczono, treści te także zostały zgłoszone na policję.

NASK wskazał, że bazarki są "szarą strefą" w kwestii łamania ciszy wyborczej, która "wymagałaby jasnego określenia ram prawnych".

W okresie wyborów prezydenckich pojawiały się również materiały wygenerowane z pomocą sztucznej inteligencji. "Nie odnotowaliśmy jednak w tym obszarze znacznej liczby dezinformacyjnych przekazów, które miałyby na celu próbę wpłynięcia na poglądy obywateli" - przekazał Instytut.

Lokal wyborczy
Lokal wyborczy
Źródło: Marcin Bielecki/PAP

Incydent związany z ochroną wizerunku dziecka

Zespół NASK - Dyżurnet zarejestrował też incydent związany z ochroną wizerunku dziecka. Pewna kobieta przechodząc z dzieckiem przez ulicę została zapytana przez TikTokera, na kogo będzie głosować. Odpowiedziała, ale nie zgodziła się na publikację wizerunku. Mimo to film został udostępniony i znajdował się w serwisie przez około dwa tygodnie, a influencer nie reagował na wiadomości kobiety z prośbą o usunięcie nagrania.

"Po zgłoszeniu materiału przez Zespół Dyżurnet, wpis został usunięty przez platformę TikTok" - wskazał Instytut. Dodał, że Dyżurnet stale monitoruje media społecznościowe pod kątem nielegalnego udostępniania wizerunku oraz przyjmuje zgłoszenia w tej sprawie. Jak podkreślono, nielegalne treści można zgłaszać na stronie dyzurnet.pl i/lub adres mailowy: dyzurnet@dyzurnet.pl, dzięki czemu zespół ma możliwość szybkiej reakcji w razie wystąpienia nieprawidłowości.

Ataki DDoS

Jak podano, w okresie wyborów miały miejsce ataki DDoS (ang. distributed denial of service - rozproszona odmowa usługi) na strony komitetów wyborczych i partii politycznych, które miały na celu uniemożliwienie działania strony www. "Celem atakujących jest zyskanie rozgłosu i sianie niepokoju oraz chaosu. Właśnie z tych powodów nie prowadzimy rozbudowanej komunikacji dotyczącej tego obszaru" - podkreślił Instytut.

NASK pytany o dowody na próby zagranicznej ingerencji w procesy wyborcze przekazał, że Ośrodek Analizy Dezinformacji nie zajmuje się badaniem tego obszaru. Dodano, że jeśli zachodzi takie podejrzenie, tak jak to było w przypadku reklam politycznych na Facebooku, OAD NASK przekazuje swoje ustalenia do służb. "Na tym kończą się zadania oraz kompetencje NASK" - zaznaczono.

Oświadczenie OBWE

W ubiegły poniedziałek oświadczenie w sprawie drugiej wyborów wystosowała Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Obserwatorzy stwierdzili w nim, że skuteczność działań Ministerstwa Cyfryzacji i podległej mu NASK w sprawie dezinformacji "była ograniczona" z powodu "niewystarczającej koordynacji instytucjonalnej, ograniczonego i opóźnionego informowania opinii publicznej o podjętych działaniach oraz niespójnych reakcji platform społecznościowych".

W połowie maja Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa poinformowała w komunikacie o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą - chodziło o reklamy polityczne na Facebooku, mogące być finansowane z zagranicy. O sprawie poinformowana została ABW. Według NASK, działania te miały "pozornie" wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych. "Realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena" - podano wówczas w komunikacie.

OBWE wskazało, że działania NASK w sprawie reklam wzbudziły "niepokój" obserwatorów, a informowanie opinii publicznej było "opóźnione, niespójne i nieprzejrzyste". Zwrócono też uwagę na brak sprawozdań i zbiorczych danych w sprawie przeciwdziałania dezinformacji oraz ingerencji zagranicznej w wybory. Zdaniem obserwatorów było to spowodowane "późnym" wyznaczeniem koordynatora do spraw cyfrowych. Obowiązek ten wynika z unijnego Aktu o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA). Koordynatorem 13 maja został prezes UKE.

Ministerstwo Cyfryzacji przekazało w ubiegłym tygodniu, że oświadczenie OBWE odbiera "pozytywnie". NASK zapewniła, że adekwatnie reagowała na polityczne reklamy na Facebooku.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbyła się 18 maja, a druga - 1 czerwca. W drugiej turze głosowania kandydat PiS Karol Nawrocki uzyskał 10 milionów 606 tysięcy 877 głosów (50,89 procent), zaś kandydat KO Rafał Trzaskowski 10 milionów 237 tysięcy 286 głosów (49,11 procent).

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: