Stwierdzenie, że czynu nie popełniono, nie może być powodem umorzenia śledztwa wszczętego przez prokurator Ewę Wrzosek w sprawie wyborów prezydenckich - stwierdził Krzysztof Parchimowicz, były prezes stowarzyszenia prokuratorów "Lex super omnia". W jego ocenie "realnie istnieją działania, które zmierzają do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w stanie epidemii i realnie istnieje zagrożenie życia i zdrowia ludzi".
Prokurator Ewa Wrzosek wszczęła w czwartek w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów śledztwo "w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób poprzez przedsięwzięcie działań mających na celu przeprowadzenie wyborów (...) w czasie epidemii". Tego samego dnia, po trzech godzinach, zostało ono umorzone przez zastępcę prokuratora rejonowego Warszawa-Mokotów.
O umorzeniu śledztwa poinformowała prok. Mirosława Chyr z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Jak mówiła, "podstawą prawną umorzenia było stwierdzenie, że czynu nie popełniono", bo ostateczny termin wyborów jest jeszcze przedmiotem prac parlamentu.
Parchimowicz złożył zażalenie
W sobotę prokurator Krzysztof Parchimowicz, były prezes stowarzyszenia prokuratorów "Lex super omnia", którego członkiem jest też Wrzosek, złożył zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie wyborów. Zrobił to jednak jako osoba prywatna. - Moje prawa przez to, że jestem prokuratorem, nie mogą być ograniczane. Pokrzywdzonymi w tej sprawie jesteśmy tak naprawdę wszyscy: wyborcy, ich bliscy i organizatorzy wyborów - tłumaczył w rozmowie z TVN24.
Parchimowicz zarzuca prokuraturze między innymi "zaniechanie jakichkolwiek czynności dowodowych, mimo istnienia uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa" i wnosi o uchylenie postanowienia o umorzeniu oraz przekazanie sprawy do dalszego prowadzenia. Twierdzi też, że postanowienie o umorzeniu tego śledztwa powinno zostać opublikowane w środkach masowego przekazu, co się nie stało.
Były szef "Lex super omnia" napisał, że sam należy do grupy ryzyka w związku ze swoimi problemami ze zdrowiem. "Obawiam się o swoje zdrowie i życie, w sytuacji organizacji wyborów na urząd Prezydenta w dowolnej formie (z wyjątkiem głosowania z użyciem Internetu) w okresie obowiązującego stanu epidemii" - napisał. Dodał, że jako pokrzywdzony "nie miał możliwości zgłoszenia swojego udziału w śledztwie, gdyż trwało jedynie trzy godziny".
"Nie można było umorzyć tego postępowania tylko dlatego, że jest niewygodne do prowadzenia"
Zdaniem Parchimowicza powodem umorzenia śledztwa nie może być stwierdzenie, że czynu nie popełniono. "Realnie istnieją działania, które zmierzają do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w stanie epidemii. Realnie istnieje zagrożenie życia i zdrowia ludzi z powodu epidemii" - napisał w zażaleniu Parchimowicz. Wskazał też, że "z opisu czynu zabronionego nie wynika, że sprowadzone niebezpieczeństwo musi być bezpośrednie, czyli wystąpić natychmiast. Może nastąpić w przyszłości".
"Przedmiot niezasadnie umorzonego śledztwa jest skomplikowany. Sprawa dotyczy życia i zdrowia milionów ludzi. Nie można było umorzyć tego postępowania tylko dlatego, że jest niewygodne do prowadzenia" - podkreślił były szef "Lex super omnia".
Źródło: tvn24.pl