Marek Borowski, senator Koalicji Obywatelskiej, przedstawił w "Faktach po Faktach" w TVN24 pomysł na start opozycji ze wspólnej listy w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Zakłada on, że przedstawiciele danej partii będą mieć ten sam numer na listach we wszystkich okręgach wyborczych. Stwierdził, że "to jest pewien sposób, żeby każdy zachował swoją tożsamość, a żeby wspólnie razem osiągnąć maksymalnie dobry wynik".
Marek Borowski, senator Koalicji Obywatelskiej, mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o tym, jak może wyglądać polityczny układ sił na najbliższe wybory parlamentarne, które odbędą się jesienią.
Zapytany, czy wierzy, że opozycja może wystartować ze wspólnej listy wyborczej, stwierdził, że "to ciągle jest możliwe".
Wybory 2023. Borowski i jego pomysł na start opozycji na wspólnej liście
Zaprezentował pomysł pogodzenia na jednej liście wszystkich ugrupowań opozycji. Przedstawił go wcześniej w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Senator dodał, że jego pomysł ma na celu to, "żeby się nie roztopić na jednej liście". Chodzi o to, żeby przedstawiciele danej partii mieli ten sam numer na listach we wszystkich 41 okręgach wyborczych.
- Jeżeli dana partia będzie miała to samo miejsce na liście we wszystkich 41 okręgach - drugie, trzecie, czwarte, obojętne - to wtedy jej kampania jest prosta. Bo ona mówi: "jesteśmy na wspólnej liście, ponieważ wspólnie chcemy odsunąć PiS od władzy i przywrócić Polsce demokrację i praworządność, ale mamy swój odrębny program, mamy rzeczy, które szczególnie rajcują naszych wyborców" - wyjaśnił dalej. Zdaniem Borowskiego, jeżeli kandydaci danej partii byliby na liście w każdym okręgu wyborczym pod takim samym numerem, to ułatwiłoby znalezienie konkretnych nazwisk wyborcom poszczególnych ugrupowań.
Borowski: to sposób, żeby każdy zachował swoją tożsamość
Senator był pytany, na jakiej podstawie zapadałaby decyzja o tym, że przedstawiciele danej partii mieliby być na listach wyborczych wyżej niż innych partii. - Myślę, że trzeba zachować jakiś standard, choćby sondażowy - odparł.
- To gwarantuje partii, na przykład Polsce 2050, 41 mandatów. A (jest - red.) pytanie, ile dostaną, jak pójdą sami? Z dzisiejszych sondaży wynika, że gdyby poszli sami, to dostaliby 40 mandatów, może 42, coś koło tego. A jeżeli się pogorszy (wynik sondażowy - red.), to naprawdę trzeba myśleć o wspólnej liście - przekonywał.
Gość TVN24 mówił, że "to samo dotyczy PSL-u i Lewicy". - Lewica może iść razem, może iść osobno. Niemniej to jest pewien sposób, żeby każdy zachował swoją tożsamość, a żeby wspólnie razem osiągnąć maksymalnie dobry wynik - ocenił.
Borowski: naszym zadaniem jest powiedzieć, jak ta ustawa powinna wyglądać
Borowski odniósł się do losów przygotowanej przez PiS i uchwalonej przez Sejm nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym i innych ustaw, która ma pomóc w odblokowaniu unijnych środków z Krajowego Planu Odbudowy. Senat zajmie się przepisami podczas posiedzenia plenarnego we wtorek. W poniedziałek połączone senackie komisje zarekomendowały wniesienie 14 poprawek.
- Jeżeli nasze poprawki idą w kierunku poprawy praworządności w Polsce, są w duchu wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, to (...) one nie mogą zaszkodzić, one mogą tylko pomóc - zapewniał w "Faktach po Faktach" senator. - Naszym zadaniem jest powiedzieć, jak ta ustawa powinna wyglądać. I to chcemy zrobić - dodał.
Borowski tłumaczył, dlaczego jego zdaniem ustawę powinno się poprawiać, a nie odrzucić. - Ta ustawa zawiera przepis, który narusza konstytucję, chociaż nie zdaniem wszystkich. (...). Jednak większość konstytucjonalistów mówi, że wkładanie spraw dyscyplinarnych sędziów do NSA jest nieporozumieniem, naruszeniem przepisu konstytucyjnego - mówił. Odniósł się do tego, że według ustawy sprawy dyscyplinarne sędziów miałyby zostać przeniesione do rozpatrywania w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. - Ale z drugiej strony, dziś mamy bardzo poważne naruszenie konstytucji, polegające na tym, że sędziowie są ścigani za to, że domagają się testu bezstronności od innych sędziów, z którymi mają sądzić. Ta ustawa to jednak likwiduje - dodał.
Jego zdaniem "mamy do czynienia z dwiema wartościami konstytucyjnymi". - Trzeba wybrać, która jest istotniejsza. Istotniejsze jest zmniejszenie represyjności, a nie to - chociaż lepiej by było, żeby tego nie było, i my to poprawiamy - że NSA będzie się zajmował dyscyplinarkami - powiedział.
Nowelizacja ustawy sądowej
Sejm uchwalił nowelizację ustawy o SN 13 stycznia. Według jej autorów, posłów PiS, ustawa ta ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Zgodnie z nowelizacją sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów miałby rozstrzygać Naczelny Sąd Administracyjny, a nie, jak obecnie, Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. NSA ma przejąć także między innymi kompetencje do rozstrzygania tak zwanych spraw immunitetowych sędziów wszystkich sądów. Nowela przewiduje też zasadnicze zmiany dotyczące tak zwanego testu niezawisłości i bezstronności sędziego, którymi też miałby częściowo zajmować się NSA.
Praca nad tą ustawą to jedyne zagadnienie, jakiemu poświęcone jest posiedzenie Senatu zaplanowane na wtorek. Prace plenarne Senatu mają rozpocząć się o godz. 15.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24