W poniedziałek prezydent USA Donald Trump przyjął w Białym Domu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Następnie obaj rozmawiali z przybyłymi do Waszyngtonu liderami europejskimi. W spotkaniu nie uczestniczył przedstawiciel polskich władz. Winą za nieobecność polskiej delegacji w Waszyngtonie obarczają się wzajemnie rząd i prezydent.
O sprawie debatowali w niedzielę w programie "Kawa na Ławę" Barbara Oliwiecka (Polska 2050), Michał Wójcik (PiS), Michał Wawer (Konfederacja), Andrzej Halicki (PO), Dariusz Wieczorek (Lewica) oraz Zbigniew Bogucki z Kancelarii Prezydenta.
Wieczorek: przegrała Polska
- W tej sprawie przegrała Polska - ocenił Wieczorek. Zaapelował do prezydenta i prawej strony sceny politycznej, by "z polityki zagranicznej nie robić polityki wewnętrznej Polski". - To jest najgorsze, co może się wydarzyć. Dzisiaj przy tym stole Polski nie było. W krajach Europy pewnie są zadowoleni z tego powodu i mówią: oni się tam kłócą, nawet nie byli w stanie takiej prostej rzeczy załatwić - powiedział.
Pytany o przyczyny tej sytuacji, wskazał, że "zabrakło poważnej rozmowy na ten temat między kancelarią prezydenta i premiera". Podkreślił, że choć zgodnie z Konstytucją RP to rząd prowadzi politykę zagraniczną, to "prezydent ma wręcz obowiązek współpracować z premierem i z ministrem spraw zagranicznych".
Oliwiecka: powinniśmy być na każdym etapie rozmów
- My jako Polska wnieśliśmy bardzo dużo w pomoc Ukrainie finansowo, ale również społecznie. To, że nas nie było przy tym stole, kiedy pierwszy raz dyskutowano w takim formacie po szczycie na Alasce, gdzie rozmawiano o pokoju, rodzi obawy, że będzie nam się trudniej dosiąść do stołu, kiedy będzie mowa o odbudowie Ukrainy - oceniła posłanka Barbara Oliwiecka. Jak dodała, "my powinniśmy być na każdym etapie rozmów i brać w tym udział".
Zgodziła się, że należy naprawić relacje pomiędzy Kancelarią Prezydenta a Kancelarią Premiera. - To jest oczywiste. Ale prawda też jest taka, że w całej kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość chwaliło się, że buduje relacje z amerykańską dyplomacją. To była przecież także mocna karta przetargowa Karola Nawrockiego podczas wyborów. (...) Ale za tym idzie też odpowiedzialność, że jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B, C i D - stwierdziła. - Wiedząc, że macie lepsze stosunki z Donaldem Trumpem, powinniście jako administracja prezydenta zadbać o to i sprawdzić, czy ktoś tam będzie ze strony Polski - dodała, zwracając się do przedstawiciela Kancelarii Prezydenta Zbigniewa Boguckiego.
Jak oceniła, planowana na 3 września wizyta Nawrockiego w USA "ma zupełnie inne znaczenie". - W polityce trzeba reagować na bieżąco. I tego zabrakło - dodała.
Bogucki: Tusk mówił głupoty na temat prezydenta USA
- Donald Tusk nie ma relacji ze Stanami Zjednoczonymi, dlatego, że wypowiadał głupoty na temat prezydenta Stanów Zjednoczonych. Te same głupoty wypowiadał Radosław Sikorski, dzisiejszy wicepremier i minister spraw zagranicznych. I te same głupoty wypowiadał dzisiejszy kierownik placówki w Waszyngtonie, czyli pan Bogdan Klich - ocenił Bogucki.
Jak mówił, "od kilkunastu miesięcy ta administracja nie potrafiła zorganizować żadnego poważnego spotkania z administracją waszyngtońską". - Pan prezydent odpowiada za dwa tygodnie. W przeciągu mniej niż miesiąca od zaprzysiężenia ma roboczą, poważną, dwustronną wizytę (w Waszyngtonie - red.), z dużą agendą dotyczącą bezpieczeństwa i Ukrainy - wskazał.
Pytany o przyczyny nieobecności przedstawiciela Polski na szczycie w Waszyngtonie odparł, że "to było spotkanie koalicji chętnych", a "pan prezydent Karol Nawrocki nie jest w koalicji chętnych do wysyłania polskich żołnierzy na terytorium Ukrainy".
Halicki: nastąpiło pewne ustalenie ról
Odpowiadając na argumenty prawej strony, jakoby szczyt w Waszyngtonie był spotkaniem liderów państw gotowych wysłać wojska na Ukrainę, Halicki mówił, że "koalicja chętnych nie ma związku z żadną potencjalną pokojową misją, ani wysłaniem wojsk". - Koalicja chętnych powstała w lutym na skutek wcześniejszych podobnych koalicji, żeby Zełenski nie był sam - przypomniał, dodając, że "bez Europy nie da się osiągnąć pokoju".
Jak mówił Kancelaria Prezydenta uznała za sukces fakt, że Biały Dom wskazał prezydenta Nawrockiego jako właściwego do kontaktów z prezydentem USA.
- Rzeczywiście zmieniono nieco ten format, dlatego premiera Finlandii zastąpił prezydent (Alexander) Stubb - mówił. Stwierdził, że nastąpiło "pewne ustalenie ról". Dopytywany, czy oznacza to, że premier Donald Tusk miał wziąć na siebie kontakty z przywódcami europejskimi, a prezydent Nawrocki z Waszyngtonem, odparł twierdząco. - Obecność prezydenta Nawrockiego (na szczycie w Białym Domu - red.) oznaczała jedyną reprezentację, jeśli chodzi o Polskę - stwierdził.
Wawer: fatalna sytuacja
Michał Wawer wyraził opinię, że nieobecność polskiego przedstawiciela w Waszyngtonie była "fatalną sytuacją". - Obawiam się, że to nie jest taka prosta sprawa, czyli wynik przepychanki między premierem a prezydentem - stwierdził.
Według niego, "brak polskiej reprezentacji w Waszyngtonie to świadectwo, że po co najmniej dekadzie prowadzenia polityki na kolanach wobec Ukrainy, gdzie Polska (...) zgadza się na wszystko, co zostanie wymyślone i narzucone Polsce, doszliśmy do punktu, w którym nasi partnerzy międzynarodowi uważają, że Polski nie trzeba nawet zapraszać, bo Polska i tak się zgodzi na wszystko, co zostanie ustalone".
- Potrzeba asertywnej, poważnej polityki zagranicznej. Potrzeba tego, żeby Polska zaczęła artykułować swój interes narodowy, żeby zaczęła mówić, jakie ma oczekiwania wobec Ukrainy, wobec Stanów Zjednoczonych, wobec Unii Europejskiej, wobec Rosji i żeby było jasne, że my się na pewne rzeczy nie będziemy zgadzać - mówił poseł Konfederacji.
Wójcik do rządu: to wy popełniliście błąd
- My powinniśmy tam być. To jest sprawa oczywista - stwierdził Michał Wójcik, dodał jednak, by "spojrzeć do przodu". - Będziemy się okładali tutaj, dlaczego nas tam nie było. Jedzie prezydent za kilkanaście dni do Stanów Zjednoczonych. Chwała panu, że jedzie. Będzie rozmawiał w cztery oczy z tym, który może zakończyć cały konflikt - powiedział.
Przypomniał, że strona rządowa, w tym premier Donald Tusk i szef MSZ Radosław Sikorski wielokrotnie powtarzali, że to rząd odpowiada za politykę międzynarodową.
- To wy zawaliliście. Wy możecie mieć pretensje do siebie. Dlaczego amerykańska administracja nie chce z wami mieć kontaktu? Dlaczego prezydent Trump nie chce widzieć Donalda Tuska? I wy o tym sobie swobodnie mówicie. Do kogo macie pretensje? To wy popełniliście błąd - mówił Wójcik, zwracając się do strony rządowej. Dodał, że "Karol Nawrockie dzisiaj może przełamać tę złą sytuację".
Autorka/Autor: momo/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak