Myślę, że nie ma żadnego powodu, nie ma żadnego moralnego prawa, żeby ocenę Lecha Wałęsy przypisywać wszystkim, którzy byli na sali - wskazywał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu Paweł Kowal z Polskiej Akademii Nauk. Odniósł się w ten sposób do słów, jakie podczas niedzielnej konwencji KO wypowiedział były prezydent. Dodał, że "nie zna osoby, która by się z nimi zgadzała".
Były prezydent Lech Wałęsa powiedział w niedzielę na konwencji Koalicji Obywatelskiej, że będzie głosował na to ugrupowanie, dlatego że "jako praktyk-polityk nie widzi innej siły politycznej, która byłaby w stanie poprowadzić Polskę właściwie, z małymi mankamentami".
- Dlaczego naród odbiera was tak, jak odbiera? Wiecie, dlaczego? Ja wiem, dlatego zwyciężałem i dobrze was prowadziłem. Ale w tym czasie słuchaliście mnie, a od jakiegoś czasu nie słuchacie - zwrócił się Wałęsa do obecnych na konwencji.
Były prezydent powiedział też, że "wybaczył" szefowi Solidarności Walczącej, zmarłemu w poniedziałek Kornelowi Morawieckiemu, bo "po chrześcijańsku należy to zrobić". - A co oni z niego robią? Bohatera. A on w środku - stan wojenny, atakują nas ze wszystkich stron, a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów. Zdrajca. Taka jest prawda - powiedział Wałęsa.
"Nie ma żadnego moralnego prawa, żeby ocenę Lecha Wałęsy przypisywać wszystkim"
Do tej sytuacji odniósł się w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Paweł Kowal z Polskiej Akademii Nauk, obecny kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu, były poseł Prawa i Sprawiedliwości i wiceszef MSZ, a także były europoseł PiS. - W pewnym momencie poczułem, po pierwsze, że jest źle, a po drugie, że będą z tego same kłopoty - mówił.
Zapytany, dlaczego słowa Lecha Wałęsy o Kornelu Morawieckim nie wywołały żadnej zdecydowanej reakcji ze strony polityków Koalicji Obywatelskiej, mówił, że "Grzegorz Schetyna jasno powiedział, jak wyobraża sobie rolę Kornela Morawieckiego, napisał to kilkukrotnie i powiedział i co do jego postawy nie ma żadnych wątpliwości".
- Pomyślałem wtedy: ja nie mogę klaskać, dlatego, że dzień wcześniej [w sobotę - przyp. red.] poszedłem na pogrzeb Kornela Morawieckiego, (...) po prostu poszedłem jako obywatel, bo go znałem - wskazywał.
- Myślę, że nie ma żadnego powodu, nie ma żadnego moralnego prawa, żeby ocenę Lecha Wałęsy przypisywać wszystkim, którzy byli na sali - podkreślił gość TVN24. Dodał, że "nie zna osoby, która by się z nią zgadzała".
- Pozwólmy każdemu reagować tak, jak on to uważa, że to jest stosowne i klarowne - apelował.
Pytany, czy zaproszenie Lecha Wałęsy było dla KO dobrym rozwiązaniem, stwierdził, że "być może należało zapytać innych osób, które były bardziej przewidujące, i inaczej zaprojektować tę konwencję". Dodał, że "trzeba się z tym pogodzić, że czasami poglądy Lecha Wałęsy są takie, że trudno je zaakceptować".
"Widzę zagrożenia dla demokracji rozumianej w taki bardziej surowy, anglosaski sposób"
Kowal mówił również o powodach, dla których zdecydował się na start do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej. - Moje motywacje są bardzo proste - uważam, że dzisiaj sytuacja w Polsce jest trudna, jeśli chodzi o funkcjonowanie ustroju - ocenił.
Jak zaznaczył, "gdyby był pewien, że Prawo i Sprawiedliwość i rząd nie rzuci się na przykład na media, to w ogóle nie angażowałby się w politykę".
- Ja po prostu postępuję zgodnie ze swoim sumieniem. Wydaje mi się, że dzisiaj same podstawy naszego ustroju są zagrożone - ponieważ widzę sprawę [Mariana, prezesa NIK - przyp. red.] Banasia, widzę, jakie są zagrożenia dla prywatnych mediów, (...) widzę zapowiedź budowania tak zwanych nowych elit, czyli widzę zagrożenie dla tych, którzy ciężko pracowali w ostatnich trzydziestu latach, widzę zagrożenie dla normalnego porządku w kraju, widzę firmy rodzinne, które wysilały się, żeby coś zrobić, widzę nauczycieli, lekarzy, których w ostatnich latach obrzucano błotem - wyliczał gość "Rozmowy Piaseckiego".
- Jeżeli chodzi o demokrację liberalną w tym modelu z lat 90., to jej już nie ma. Widzę zagrożenia dla demokracji rozumianej w taki bardziej surowy, anglosaski sposób - podkreślił Kowal.
"Potrafię sobie wyobrazić, że znajdą się pieniądze i na leczenie raka, i na in vitro"
Pytany, czy solidaryzuje się z propozycjami programowymi Koalicji Obywatelskiej dotyczącymi między innymi związków partnerskich, odpowiedział, że "nie czuje się jak konserwatywny listek figowy". - Z legalizacją związków partnerskich nie mamy większego problemu - przekonywał.
Dopytywany, czy popiera finansowanie programu in vitro z budżetu, Kowal mówił, że trzeba "całościowo pomyśleć o służbie zdrowia". - Potrafię sobie wyobrazić, że znajdą się pieniądze i na leczenie raka, i na in vitro - stwierdził.
"Walczę o to, żebyśmy mogli stworzyć rząd z innymi partiami opozycyjnymi"
Gość TVN24 mówił również o tym, jaki cel stawia sobie nadchodzących wyborach. - Na tym etapie walczę o to, żebyśmy mogli stworzyć rząd z innymi partiami opozycyjnymi - przekonywał.
- Wydaje mi się, że jak w pierwszym etapie [po wyborach - przyp. red.] nie będziemy wchodzili we wszystkie szczegóły i nie będziemy się kłócić, tylko będziemy starali się znaleźć to, co jest wspólne, to bez problemu uda się stworzyć gabinet taki, żeby przynajmniej zagwarantować normalne zasady funkcjonowania mediów, bezpieczne zasady funkcjonowania dla tych, którzy tworzą dzisiaj miejsca pracy i dają miejsca pracy i wieli ludziom - wyliczał.
Podkreślił jednocześnie, że byłby to "rząd, który będzie musiał stworzyć umowę koalicyjną, w której będą te rzeczy, co do których się zgadzamy".
"Nie znam w swoim otoczeniu takich świętych osób, które nie powiedziały nigdy żadnej głupoty"
Paweł Kowal odniósł się również do decyzji Sławomira Neumanna, który w niedzielę poinformował, że rezygnuje z przewodniczenia klubowi parlamentarnemu Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska. Ma to związek z opublikowanymi w piątek przez telewizję państwową nagraniem prywatnej rozmowy szefa klubu PO-KO Sławomira Neumanna z lokalnymi działaczami PO z Tczewa, która odbyła się pod koniec 2017 roku w Gdańsku.
Kowal mówił, że słowa Neumanna "w ogóle mu się nie podobają". - Natomiast szczerze mówiąc, kiedy patrzę na wielu dorosłych mężczyzn i dorosłe kobiety, o których wiem, że opowiadają różne głupoty, jak się potrafią nadymać nad tą sprawą, to też robi to na mnie duże wrażenie, ponieważ nie znam w swoim otoczeniu takich świętych osób, które nigdy nie powiedziały żadnej głupoty w miarę intymnej sytuacji - ocenił gość "Rozmowy Piaseckiego".
Jak stwierdził, "największy problem jest w tym, żebyśmy znali miarę rzeczy". - Ile razy ludzie w takiej rozmowie przesadzają? Czy on tak uważał na sto procent, to nie wiem - dodał.
- Kiedy coś jest nagrane po cichu, w okolicznościach, w których żeśmy nie wiedzieli [że jest to nagrywane - przyp. red.], to weźmy na to pewien margines - apelował. - Nie chcę tu nikogo bronić, tylko chcę powiedzieć, że nie każde nagrane potajemnie rozmowy mówią wszystko o człowieku - podkreślił Kowal.
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24