Komisja do spraw wyborów kopertowych rozpoczęła działanie. Pierwszym zadaniem było między innymi wybranie przewodniczącego, którym został Dariusz Joński (KO). Wskazano także trzech jego zastępców - z Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 oraz Prawa i Sprawiedliwości. W trakcie obrad doszło do dyskusji między przewodniczącym a posłem PiS Przemysławem Czarnkiem.
Po godzinie 10 wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty rozpoczął obrady jedenastoosobowej komisji śledczej do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenta w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego, czyli wyborów kopertowych.
Posłowie najpierw zajęli się wyborem prezydium. Na szefa komisji zgłoszony został Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. Za tą kandydaturą opowiedziało się 10 posłów, nikt nie był przeciw, jeden poseł się wstrzymał.
Zastępcami przewodniczącego zostali Jacek Karnowski (KO), Bartosz Romowicz (Polska2050) oraz Waldemar Buda (PiS). Ich kandydatury głosowano w jednym bloku. Za tymi kandydaturami opowiedziało się 10 posłów, nikt nie był przeciw, jeden poseł się wstrzymał.
- Życzę komisji, by pracowała tak sprawnie, jak rozpoczęła pracę - powiedział po głosowaniu Czarzasty, przekazując kierownictwo obrad komisji Jońskiemu.
Joński: przed nami trudny czas
Joński zauważył, że przed członkami komisji "trudny czas". - Wymaga od nas wyjątkowej, dużej odpowiedzialności i o to chciałbym zaapelować do wszystkich członków komisji - ogłosił. Joński zapewnił, że "komisja będzie działała na podstawie faktów i dokumentów". - Nie przewiduje tutaj żadnego kuglarstwa. Będziemy działać szybko, ale też precyzyjnie - mówił.
- Rzetelnie, skutecznie i profesjonalnie, tak wyobrażam sobie działanie komisji pod swoim przewodnictwem. Chcę powiedzieć, że zrobimy wszystko, aby komisja pokazała, czy władze naszego państwa przy organizacji wyborów kopertowych doprowadziły do złamania prawa. Jeśli tak, to kto i jakie powinni ponieść za to konsekwencje - opisał.
Następne posiedzenie w piątek
Joński zaproponował, by "pierwsze, najbliższe, merytoryczne" spotkanie odbyło się w piątek o godzinie 9. - Będę proponował uchwałę w sprawie oświadczenia dla każdego posła komisji śledczej, czy nie zachodzą wobec żadnego z posłów i posłanek, okoliczności. Pojawiają się w przestrzeni medialnej różne informacje dotyczące posłów, że może dochodzić do konfliktu interesu - mówił. - Każdy najlepiej z posłów i posłanek wie, czy uczestniczył w jakikolwiek sposób przy procesie organizacji wyborów kopertowych - dodał.
Jak informowała Sieć Obywatelska Watchdog Polska, wśród członków komisji znalazł się Mariusz Krystian, poseł klubu PiS, w przeszłości wójt gminy Spytkowice, który był jednym z samorządowców, którzy przekazali Poczcie Polskiej dane wyborców.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Oczywisty konflikt interesów" w komisji śledczej. Zasiada w niej "osoba, która wydała dane wyborców"
"Zrobimy to w ciągu 48 godzin"
Waldemar Buda przyznał, że "wszystkim nam zależy na tym, żeby sprawę wyborów korespondencyjnych, nie kopertowych, bo taka jest formalnie nazwa wyborów, które miały być zorganizowane 10 maja, żeby jak najszybciej wyjaśnić, dlaczego te wybory się nie odbyły i kto rzeczywiście blokował, czy też zablokował przeprowadzenie tych wyborów".
Poseł PiS proponował, by jako pierwsi przed oblicze komisji stawili się Małgorzata Kidawa-Błońska, Rafał Trzaskowski i Tomasz Grodzki. - To są osoby, które wypowiadały się publicznie, że doprowadziły do zablokowania wyborów. Chcielibyśmy wyjaśnić, jaki miały w tym cel - uznał Buda.
Joński tłumaczył Budzie, że aby "nie było chaosu w pracach tej komisji, nie wyobraża sobie, żeby pracować bez planu pracy". - Zazwyczaj komisje śledcze ustalały te plany po miesiącu, po dwóch. My zrobimy to w ciągu 48 godzin. W 48 godzin będzie plan pracy i pierwsi świadkowie, którzy zostaną przegłosowani w najbliższy piątek, to jest moja propozycja - mówił.
- Więc ta komisja, jak żadna inna, przygotuje plan pracy w 48 godzin i jesteśmy gotowi w piątek podać go opinii publicznej. Pierwsze przesłuchania będą jeszcze w styczniu - podsumował.
Czarnek apeluje o "odrobinę kultury" i "mniej arogancji". Joński: adresuje to pan do siebie?
Z kolei Przemysław Czarnek apelował o "odrobinę kultury", "mniej arogancji", "mniej formalizmu" i "mniej recenzowania wypowiedzi członków sejmowej komisji śledczej".
- Bardzo proszę, panie przewodniczący, żeby na tej komisji przede wszystkim nie było chamstwa ze strony prowadzących - dodał. - Adresuje to pan do siebie? - zapytał w odpowiedzi Joński.
Czarnek twierdził dalej, że w uchwale o sejmowej komisji śledczej "jest napisane, że mamy zbadać, czy środki, które zostały wydatkowane w celu przygotowania tych wyborów, nie zostały wydane bezcelowo". - Jak to zbadać, jeśli nie będziemy mogli wskazać, czy przesłuchać osób, które blokowały przeprowadzenie wyborów 10 maja, a w związku z tym doprowadziły do tego, że środki zostały wydane bezcelowo? - pytał.
- Bo ja mogę przewodniczącemu i wszystkim państwu tutaj na żywo powiedzieć, że tak, zostały wydane bezcelowo. W tym sensie ta komisja jest bez sensu. Zostały wydane bezcelowo dlatego, że cel nie doszedł do skutku, bo wybory się nie odbyły. Dlatego trzeba zbadać na okoliczność tego, czy zostały wydane bezcelowo, kto doprowadził do tego, że cel nie doszedł do skutku - mówił.
"Nie będzie lansu i kuglarstwa"
Joński dalej apelował do posłów PiS, by przypomnieli sobie, "jak inne komisje działały, jak długo były przyjmowane porządki obrad i byli zgłaszani pierwsi świadkowie".
Czarnek w odpowiedzi twierdził, że "dobrze jest procedować ściśle zgodnie z regulaminem i nie robić wycieczek od samego początku, jakimś kuglowaniu, stawianiu tez i tak dalej".
- Szanowni państwo, jedno obiecuję. Nie będzie, panie pośle Czarnek, lansu i kuglarstwa. Zamykam to posiedzenie. Do zobaczenia w piątek o dziewiątej - zakończył Joński.
Wybory, które się nie odbyły. Rachunek to ponad 76 milionów złotych
Wybory prezydenckie miały się odbyć 10 maja 2020 roku, w czasie gdy w Polsce trwała epidemia COVID-19. Rządzący zaplanowali, że w tej sytuacji wybory odbędą się wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia tamtego roku o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Ostatecznie jednak ustawa weszła w życie dopiero 9 maja, a wybory zostały przesunięte.
Wcześniej wydrukowane zostały między innymi pakiety wyborcze. Ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska, posługująca się spisami wyborców pozyskanymi od władz lokalnych.
Wybory kopertowe - według Najwyższej Izby Kontroli - kosztowały ponad 76 milionów złotych.
Jednym z pierwszych polityków PiS-u wezwanych przed sejmową komisję śledczą może być Jacek Sasin, który był twarzą nieudanych wyborów. - Proszę bardzo, jestem gotowy na to przesłuchanie - zapewniał w TVN24 były minister aktywów państwowych. - Działaliśmy zawsze w granicach prawa, w oparciu o konstytucję i ustawy - zapewniał.
CZYTAJ W PORTALU FACT-CHECKINGOWYM KONKRET24: Sasin przed Trybunał Stanu za wybory kopertowe? Kto, kiedy, jakie decyzje podejmował
Sejm powołał komisje do spraw wyborów kopertowych 7 grudnia. Wówczas za powołaniem komisji opowiedziało się 446 posłów, nikt nie zagłosował przeciwko i nikt nie wstrzymał się od głosu.
Wniosek o powołanie komisji zapowiedział szef PO Donald Tusk. Dalej w kolejce do rozliczenia będą afera wizowa i inwigilacja Pegasusem. Komisji śledczych w nowej kadencji Sejmu może być więcej niż te już zapowiedziane.
Źródło: tvn24.pl