Chcemy rozpocząć dyskusję na temat przyszłej konstytucji dla Europy - powiedział w czwartek kandydat Lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego Robert Biedroń. Jak dodał, "nie może być tak, że Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki". Szefowa sztabu, ministra ds. równości Katarzyna Kotula, poinformowała, że Lewica zebrała pod swoimi listami 350 tysięcy podpisów.
W ostatnim dniu rejestracji list kandydatów do Parlamentu Europejskiego politycy Lewicy przedstawili pierwszy postulat, z którym będą szli do czerwcowych wyborów. To wspólna "konstytucja" dla całej Unii, która pozwoliłaby na zagwarantowanie wszystkim Europejczykom takich samych praw.
- W 2004 roku we wszystkich krajach członkowskich, także w Polsce, odbywały się dyskusje na temat przyjęcia konstytucji dla Europy (...), która będzie gwarantowała podstawowe prawa i obowiązki dla obywateli i obywatelek w Unii Europejskiej. Dzisiaj jako Lewica chcemy powrotu do tej dyskusji, chcemy rozpocząć dyskusję na temat przyszłej konstytucji dla Europy - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej europoseł i współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń.
Według niego dokument - w którym znalazłyby się m.in. zapisy dotyczące polityki obronnej czy gwarancje dotyczące praw kobiet oraz mniejszości - mógłby zostać poddany dyskusji w nadchodzącej kadencji Komisji Europejskiej oraz Parlamentu Europejskiego, a następnie przyjęty w powszechnym referendum.
- Nie może być tak, że Polki mają mniej praw niż Francuzki, Belgijki czy Holenderki - podkreślał Biedroń, odnosząc się do jednego z obszarów, którego miałaby dotyczyć konstytucja. Zdaniem Biedronia w "europejskiej konstytucji" powinno znieść się też prawo weta w Radzie UE, z którego - jak dodał - "tak chętnie" korzysta premier Węgier Viktor Orban.
Ostatnia próba podobnych zmian została podjęta 20 lat temu, gdy w czerwcu 2004 r. Rada Europejska przyjęła traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy. Podpisano go w Rzymie w tym samym roku w obecności ówczesnego przewodniczącego PE Josepa Borrella Fontellesa. Zatwierdzony przez Parlament dokument został jednak odrzucony przez Francję i Holandię w referendach.
Według Biedronia dobrym momentem na powrót do tematu będzie polska prezydencja w Radzie UE, która rozpocznie się 1 stycznia 2025 roku. - Ważne (...), by Polska przedstawiła swoje priorytety, a wśród nich konstytucję dla Europy - stwierdził.
Pytany o szczegóły wprowadzania postulowanych zmian, Biedroń powiedział, że wiązałoby się to ze zmianą unijnych traktatów, co - jak przyznał - jest bardzo skomplikowaną procedurą. - Będzie to proces, który pewnie w ciągu jednej kadencji się nie zakończy, ale (...) mam takie marzenie, że ta zbliżająca się kadencja powinna zakończyć się właśnie przygotowaniem propozycji takiego traktatu konstytucyjnego - powiedział.
Wcześniej w rozmowie z PAP minister ds. UE Adam Szłapka podkreślił, że "na ten moment w Europie tematu zmian traktatowych w ogóle nie ma", a zdecydowana większość państw, w tym Polska, sprzeciwia się takim reformom. Pytany o tę wypowiedź, Biedroń stwierdził, że Szłapka reprezentuje chadecję, a więc "siły konserwatywne", a reform domagają się siły postępowe. - Dzisiaj pozostaje nam przekonywanie innych partnerów w tej sprawie (...) Ale musimy od czegoś zacząć - dzisiaj zaczynamy od propozycji konstytucji dla Europy - podkreślił.
Kotula: Lewica zebrała pod listami ponad 350 tysięcy podpisów
W czwartkowej konferencji udział wzięli również: wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski oraz ministra równości i szefowa sztabu wyborczego Lewicy Katarzyna Kotula. - Europie potrzeba więcej Polski, a Polsce potrzeba więcej Europy - przekonywał Gawkowski, mówiąc o konieczności ściślejszej integracji z Unią.
Kotula poinformowała natomiast, że Lewica zebrała pod swoimi listami do PE ponad 350 tys. podpisów. Z list tego komitetu wystartuje 130 kandydatów. Większość, tj. 53 proc. z nich, stanowią kobiety. To również kobiety są "jedynkami" na sześciu z 13 list.
Źródło: PAP