Szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka zapytana we wtorek w Radiu ZET, czy wyobraża sobie, że nie dojdzie do zaprzysiężenia prezydenta elekta Karola Nawrockiego 6 sierpnia, powiedziała, że "wyobraźnia może sięgać bardzo daleko i można sobie wyobrażać wszystko, ale poza harcami politycznymi, które są w tej chwili uprawiane, mamy sferę faktów".
- Cieszy jeszcze jedna rzecz, scena polityczna w tej sprawie poza obozem pana premiera (Donalda) Tuska jasno mówi o tym, kto jest prezydentem, i należy procedury spokojnie przeprowadzić - dodała. - Ten głos płynie ze strony PSL, ten głos płynie ze strony Trzeciej Drogi. Pamiętajmy tutaj o roli pana marszałka (Szymona) Hołowni, który przecież będzie przewodniczył Zgromadzeniu Narodowemu, ten głos płynie ze strony Lewicy - wymieniała.
- Jeżeli ktoś kwestionuje dzisiaj wynik wyborów, pamiętajmy, że w tych komisjach, które przeprowadzały wybory, liczyły głosy, byli przedstawiciele wszystkich środowisk politycznych - powiedziała Paprocka.
Kto zasiadał w komisjach, w których potwierdzono błędy?
TVN24 przeanalizowała skład obwodowych komisji wyborczych, w których protokoły z ponownych oględzin kart potwierdziły nieprawidłowości. Z analizy wynika, że zdecydowaną mniejszością były w nich osoby zgłoszone przez komitety kandydatów koalicji rządzącej.
Kandydata na członka obwodowej komisji wyborczej może zgłosić każdy zarejestrowany komitet - bez względu na to, czy wystawił on swojego kandydata w wyborach, czy nie. PKW informuje też, że jeżeli ktoś chce zostać członkiem, może samodzielnie zgłosić swoją kandydaturę urzędnikowi wyborczemu za pośrednictwem urzędu gminy lub komisarzowi wyborczemu. Wtedy, w przypadku konieczności uzupełnienia składu komisji przez komisarza wyborczego, kandydatura ta może zostać wykorzystana.
Przewodniczący komisji w Kamiennej Górze: przeliczyliśmy to pięć razy
Jak wyglądało liczenie głosów?
Przewodniczący obwodowej Komisji Wyborczej nr 6 w Kamiennej Górze Krzysztof Karasiński (z komitetu Biejat), który od 30 lat zasiada w komisjach wyborczych, 16 czerwca, zanim doszło do ponownego przeliczenia głosów, przekonywał w rozmowie z TVN24, że jest "w 101 procentach pewny", że nie było nieprawidłowości. - Przeliczyliśmy to pięć razy, w tę i z powrotem, i wynik się nie zmieniał - dodał.
- Wyciągnęliśmy z urny wyborczej 712 kart. Z tego sześć kart było nieważnych, na jednej karcie nie było w ogóle skreśleń, na pięciu kartach były dwa skreślenia. Następnie policzyliśmy, posegregowaliśmy wszystkie na kandydata Trzaskowskiego i na kandydata Nawrockiego. Pięciokrotnie wszyscy członkowie komisji to liczyli - mówił.
Dodał, że "w komisji było dwóch przedstawicieli PiS-u, dwóch przedstawicieli PO, jeden przedstawiciel PSL-u, dwóch przedstawicieli Lewicy, czyli praktycznie wszyscy pilnowali". - I jak już żeśmy policzyli, ja usiadłem, zrobiłem na brudno protokół, następnie po przeliczeniu wszystkiego wszystko nam się zgadzało, przyjechał informatyk, zrobił nam sprawozdanie i wyszło, że pan Karol Nawrocki zdobył 368 głosów, a 328 głosów zdobył pan Trzaskowski - powiedział.
Rzeczniczka prokuratora generalnego informowała w komunikacie, że "podczas oględzin kart do głosowania w obwodowej komisji wyborczej w Kamiennej Górze ujawniono, że w pakiecie zawierającym głosy oddane na kandydata Karola Nawrockiego znajdowały się ważne głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego". "Z ponownego przeliczenia głosów wynika, że w obwodzie tym większą liczbę głosów uzyskał Rafał Trzaskowski, nie zaś Karol Nawrocki, jak wskazano w protokole komisji" - dodano.
"Ujawnione w pracy obwodowej komisji wyborczej w Kamiennej Górze uchybienia uzasadniają przeprowadzenie postępowania sprawdzającego przez właściwą miejscowo i rzeczowo jednostkę organizacyjną prokuratury, w związku z możliwością popełnienia przestępstwa" - czytamy w dalszej części komunikatu.
Śledztwo prokuratury
We wtorek Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze poinformowała, że "wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości, zaistniałych 1 czerwca 2025 roku w Okręgowej Komisji Wyborczej nr 6 w Kamiennej Górze, podczas II tury wyborów na urząd Prezydenta RP, to jest o czyn z art. 248 pkt 2 i 4 kk".
"Podstawą wszczęcia tego postępowania było uzyskanie informacji, że podczas oględzin kart do głosowania, w pakiecie zawierającym głosy oddane na Karola Nawrockiego, znajdowały się ważne głosy, oddane na Rafała Trzaskowskiego" - napisano.
Protesty wyborcze i kontrowersje
Od czasu rozstrzygnięcia drugiej tury wyborów prezydenckich, które wygrał kandydat PiS Karol Nawrocki, pojawiają się medialne doniesienia o nieprawidłowościach dotyczących liczenia głosów w komisjach. Sąd Najwyższy oszacował liczbę protestów na blisko 50 tysięcy.
ZOBACZ TEŻ: SN o pierwszych uznanych protestach. Czego dotyczyły?
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Uchwała w tej sprawie zapada na jawnym posiedzeniu w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca.
Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył w zeszłym tygodniu, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska oświadczała zaś, że wszystkie publiczne wypowiedzi, które podważają konstytucyjne kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN do orzekania o ważności wyboru prezydenta RP, wynikają z nieznajomości prawa lub motywowane są zamiarem politycznej destabilizacji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Anomalie w komisjach i protesty wyborcze. Co wiemy i co dalej >>>
Autorka/Autor: js/lulu
Źródło: Radio Zet, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Andrzej Jackowski