To było straszne - tak 6-letni chłopiec wspomina moment, kiedy na jego kolegę spadł betonowy płot. Dzięki temu, że Gracjan zachował zimną krew, Jaś przeżył wypadek. - Chciałbym, żeby wyzdrowiał i żeby żył - mówi mały bohater.
6-letni Gracjan w dniu, kiedy zdarzył się wypadek poszedł wraz z innymi dziećmi bawić się do pobliskiego lasu, kilkadziesiąt metrów od domu, tuż obok betonowego ogrodzenia. Nagle płot przewrócił się i przygniótł o trzy lata starszego kolegę Gracjana. Inne dzieci uciekły przerażone.
Gracjan próbował podnosić beton, a potem szybko pobiegł po pomoc i powiadomił o wypadku rodziców. - Wszedł do domu zapłakany i krzyczał, że ratuje Jasia – relacjonuje Sylwia Karolak, matka Gracjana
Mł. sierż. Tomasz Bernat ze Straży Miejskiej w Zgierzu: - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce zastaliśmy leżącego chłopca. Pogotowie ratunkowe udzielało mu pomocy, dziecko z tego co wiem straciło przytomność, miało problemy z oddychaniem.
"Zareagował, jak dorosły"
Marzena Gradowska, dyrektor przedszkola nr 7 w Zgierzu z podziwem mówi o zachowaniu Gracjana. – Zareagował, jak dorosły. Nie uciekł, starał się pomóc, nawet podnieść płytę – mówi dyrektorka.
Gracjan pytany, jak to się stało, że płyta spadła, mówi, że brali coś z ogrodzenia i wtedy beton runął.
Strażnicy miejscy twierdzą, że ogrodzenie było uszkodzone, ale właściciel działki, mógł o tym nawet nie wiedzieć.
- Ustaliliśmy właściciela nieruchomości i będziemy go prosili, żeby zabezpieczył to ogrodzenie, może w sposób bardziej trwały, także żeby żadne dziecko tu nie weszło – mówi Dariusz Bereżewski, komendant Straży Miejskiej w Zgierzu
"Ciągle pyta, czy żyje"
9-letni Jasiek nadal leży w szpitalu na intensywnej terapii. Trafił tu z poważnymi obrażeniami klatki piersiowej, oddycha za pomocą respiratora. - Jeszcze nie można go odłączyć od aparatury – mówi prof. Wojciech Krajewski z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Matka Gracjana podkreśla, że jej syn bardzo przeżywa emocjonalnie to, co się stało. – Ciągle pyta o tego chłopca, czy żyje – mówi kobieta.
- Chciałbym tylko, żeby wyzdrowiał i żeby żył – dodaje 6-letni bohater.
Agnieszka Jabłońska, wychowawczyni Gracjana podkreśla, że chłopiec nie tylko zachował się bohatersko, ale też bardzo skromnie.
- Kiedy przyszedł, zaczął od razu o tym opowiadać, że zdarzył się wypadek, ale absolutnie nie mówił o swojej zasłudze, tylko, że chłopiec został ranny. A kiedy zapytałam, czy to on wezwał pomoc, powiedział, że "tak" – relacjonuje wychowawczyni 6-latka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24