Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik złożył skargę na Biuro o ujawnienie mediom tajnych informacji z jego sprawy. Skargę skierował do prezydenta, premiera, prokuratora generalnego oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.
Pismo w tej sprawie otrzymali również parlamentarzyści - członkowie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych i senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji.
Skarga Wojtunika dotyczy działalności CBA i ministra koordynatora służb specjalnych, którym zarzuca przekazanie Polskiej Agencji Prasowej informacji z prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Krakowie postępowania przygotowawczego.
Wojtunik zaznaczył w skardze, że na obecnym etapie postępowania są one objęte klauzulą tajności, więc ujawnienie ich w konsekwencji spowodowało naruszenie zasad praworządności oraz jego interesu.
Zarzucane przestępstwo przeciwko ochronie informacji
Wojtunik złożył swoją skargę na podstawie artykułu konstytucji, mówiącego o tym, że każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej.
W swojej skardze były szef CBA domaga się, aby Biuro i minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński zaniechali udostępniania dalszych informacji na temat postępowania prowadzonego przeciwko niemu i aby pociągnięto do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne za ujawnienie informacji, które naruszają jego prawnie chronione interesy.
Wojtunik chce także, aby zweryfikowano, czy w związku z treściami przekazanymi mediom, nie doszło do popełnienia przestępstwa przeciwko ochronie informacji bądź innego naruszenia prawa.
Były szef CBA przypomniał, że to nie Biuro prowadzi postępowanie, a robi to Wydział I do spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Krakowie. - To jedyny organ, który ma umocowanie do dysponowania informacjami dotyczącymi prowadzonego postępowania i ujawnienia bądź nie, okoliczności mających znaczenie merytoryczne dla sprawy - ocenił.
Jak przekonywał Wojtunik, odpowiedź Centralnego Biura Antykorupcyjnego na pytania dotyczące jego działań w czasie, gdy sprawował funkcję szefa CBA powinna ograniczyć się jedynie do informacji o toczącym się postępowaniu prokuratorskim.
Według niego to nie pierwszy raz, gdy media publikowały informacje CBA o tej sprawie. Miało być tak wielokrotnie od 2015 roku i według niego również bezprawnie.
"Informacje sformułowane w sposób złośliwy"
Wojtunik uważa, że podobnych praktyk dopuszcza się nadzorujący prace Biura minister koordynator służb specjalnych. Według niego 20 lipca w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik miał wypowiadać się "w sposób analogiczny do retoryki CBA".
Były szef CBA ocenił, że w wywiadzie Wąsik kierował wobec niego groźby karalne oraz wywierał presję na prokuraturę oraz sądy. Według Wojtunika Wąsik miał tam powiedzieć: "Jest jeszcze kilka zawiadomień. Prokuratura wolno mieli te materiały, bo młyny sprawiedliwości wolno mielą. Ale domielą. Pan Wojtunik musi odpowiedzieć za swoje czyny".
"Nie bez znaczenia pozostaje okoliczność, iż przytoczone informacje sformułowane zostały w sposób nie tylko złośliwy, ale i kategoryczny, przez co istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mogą one wprowadzać w błąd opinię publiczną co do przesądzenia o mojej winie już na obecnym etapie postępowania, co nie jest tylko krzywdzące dla mnie, moich bliskich oraz moich szeroko pojętych, prawnie chronionych interesów, ale również narusza to obowiązujące normy prawne, zakazujące wypowiadania się, co do winy osoby, wobec której nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok" - zwrócił uwagę Wojtunik w uzasadnieniu skargi.
Odniósł się też do informacji CBA z 19 lipca, że jego sprawa dotyczy nieprawidłowości związanych z byłym dyrektorem warszawskiej delegatury Biura, Robertem G.
Wydział Komunikacji Społecznej CBA poinformował wówczas, że były dyrektor delegatury CBA w Warszawie "Robert G. dopuścił się działań sprzecznych z prawem, polegających na wykorzystaniu do własnych celów środków znajdujących się w funduszu operacyjnym CBA".
"Uniknięcie przez funkcjonariusza odpowiedzialności"
"Mowa o kwocie sięgającej kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ponadto doprowadził do dekonspiracji niejawnego lokalu CBA, który Robert G. wykorzystywał do celów prywatnych. G. pobierał również "haracze" od nagród, jakie przyznawał swoim funkcjonariuszom" - podano wówczas w komunikacie CBA.
Podkreślono również, że "Paweł W., mimo posiadania pełnej wiedzy we wskazanych sprawach, nie zawiadomił prokuratury, co więcej, podjął decyzję o zniszczeniu materiałów, które mogły stanowić dowód we wskazanych sprawach".
"Działania te miały na celu uniknięcie przez funkcjonariusza odpowiedzialności za czyny, których się dopuścił" - wskazywało CBA.
Biuro informowało wówczas także, że "Paweł W. poinformował prokuraturę tylko o niektórych czynach popełnionych przez Roberta G., dopiero po trzech latach, kiedy zostały one ujawnione już w mediach", oraz że "w wyniku działań byłego szefa CBA, dyrektor Delegatury w Warszawie odszedł z Biura na emeryturę, pobierając wysoką odprawę (100 tys. zł netto) i nie został nawet ukarany dyscyplinarnie".
Jak podano w lipcowym komunikacie CBA, "sprawa przestępstw popełnionych przez Roberta G. jest obecnie na etapie postępowania sądowego".
Autor: akw//now//kwoj / Źródło: PAP