Mieszkańcy chcą poznać prawdę, a prawdy nikt im nie chce powiedzieć - mówił w TVN24 Maciej Kuciel, jeden z autorów reportażu "Wojny śmieciowe" o przestępczej stronie branży odpadowej. Jak stwierdził, "nikt nie chce sprawdzić, co znajduje się pod warstwą legalnych śmieci, nikt nie chce wwiercić się w głąb" wysypisk odpadów. - Wielkie interesy są poza wszelaką kontrolą, a jeżeli są kontrolowane, to dane z tych kontroli są utajniane, ze względu na dobro firm - dodał.
Od lat wiele się mówi o recyklingu i zgodnym z prawem pozbywaniu się odpadów. Nad wszystkim czuwać ma inspekcja środowiskowa i nowo utworzone wydziały zwalczające przestępczość w branży śmieciowej. Przykład Dolnego Śląska pokazuje, że rzeczywistość jest inna niż oficjalne komunikaty. Maciej Kuciel i Marcin Rybak z "Superwizjera" TVN w reportażu "Wojny śmieciowe" pokazali, jakich metod używają firmy śmieciowe, aby walczyć z konkurencją i stowarzyszeniami obywatelskimi oraz w jaki sposób w ciągu roku pod okiem inspekcji zniknęło 120 tysięcy ton śmieci.
Premiera materiału w sobotę o godzinie 20 w TVN24. Reportaż można obejrzeć już teraz na platformie TVN24 GO >>>
Maciej Kuciel był w sobotę rano gościem programu "Wstajesz i Weekend" w TVN24.
Wiele frontów "wojny śmieciowej"
Jak mówił Kuciel, w tytułowej "wojnie śmieciowej" jest "wiele frontów". - Jest konspiracja, czyli potajemne pozbywanie się odpadów. Tam mamy przykład wielkiego pożaru we Wrocławiu w 2018 roku. Ktoś zarobił pięć milionów złotych, podpalił i problem się rozwiązał, przynajmniej taki, że już góry śmieci nie ma - opowiadał dziennikarz.
Dodał, że kolejnym frontem jest "walka mieszkańców". - Mieszkańcy Rodnej Wielkiej, niewielkiej wsi, domagają się nawet nie usunięcia składowiska odpadów, które przyjeżdżają między innymi z Wrocławia, Warszawy i Białegostoku. Domagają się tylko sprawdzenia, co tam jest w środku. Nikt nie chce sprawdzić, co znajduje się pod warstwą legalnych śmieci, nikt nie chce wwiercić się w głąb - powiedział autor reportażu.
Zaznaczył, że "gdy raz inspekcja wwierciła się zaledwie na jeden czy dwa metry, odkryto nielegalne odpady z Niemiec, nielegalne odpady medyczne". - (Mieszkańcy) chcą poznać prawdę, a prawdy nikt im nie chce powiedzieć - dodał Kuciel.
Wielkie interesy poza kontrolą
Dziennikarz powiedział, że "wielkie interesy są poza wszelaką kontrolą, a jeżeli są kontrolowane, to dane z tych kontroli są utajniane ze względu na dobro firm". - To, że ludzie zarabiający na tym biznesie są chciwi, jest naturalne. Ale ta chciwość powinna być kontrolowana prawem. I od tego mamy instytucje, które powinny to robić. Niestety, przypadek Dolnego Śląska wskazuje, że tego nie robią. A jak robią i coś wykrywają, to ukrywają te dane przed bezpośrednio zainteresowanymi, czyli mieszkańcami - wskazał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław