Rząd chce przejąć kontrolę nad grubymi miliardami, które teraz dzielą samorządy. Chodzi o Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska. PiS mówi o usprawnieniu pracy i oszczędnościach. Krytycy planowanej zmiany - choć z nikim nie konsultowanej - uważają, że to sposób na przejęcie władzy w samorządach, które teraz są w rękach opozycji. Materiał programu "Czarno na białym".
Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uczestniczą w setkach tysięcy inwestycji dotyczących ekologii. Z ich bezzwrotnych dotacji lub nisko oprocentowanych pożyczek finansowane są m.in. sieci kanalizacyjne, wodociągowe, nowe lub zmodernizowane oczyszczalnie ścieków.
Tylko w 2015 roku na dotacje w całym kraju przeznaczono ponad 410 mln złotych, a na pożyczki - blisko 2 miliardy złotych. Dzięki tym ogromnym środkom samorządy mogą swobodnie kształtować swoją politykę ochrony środowiska.
Teraz może się to zmienić.
Zmiany tylko personalne?
Do tej pory to sejmiki wojewódzkie - czyli samorząd - wybierały 7-osobowe rady nadzorcze funduszu, które powoływały 3-osobowy zarząd.
Tymczasem w grudniu ubiegłego roku posłowie PiS złożyli projekt nowelizacji ustawy Prawo ochrony środowiska. Jeśli zmiany wejdą w życie, rady nadzorcze mają liczyć 5 osób, z czego 4 będą przedstawicielami rządu. I to większość - czyli de facto rząd - będzie decydować o wyborze 2-osobowego zarządu.
- My proponujemy zmniejszenie liczby członków zarządów, ograniczenie liczby członków rad nadzorczych i to tylko tyle - tłumaczy poseł Wojciech Skurkiewicz (PiS), jeden z pomysłodawców nowelizacji. - Fundusze mają określone kompetencje, zadania i działania. W tym zakresie nie zmieniamy nic - podkreśla.
Są jednak tacy, którzy mają spore wątpliwości i obawy związane ze zmianami.
- To dążenie do systemu jednopartyjnego, centralistycznego, sterowanego z Warszawy, czyli takiego, który pamiętamy z czasu PRL - przekonuje prof. Maciej Nowicki, ekolog. W latach 2007-2010 minister ochrony środowiska w rządzie PO-PSL, choć nigdy formalnie nie wstąpił do żadnej partii.
Jak mówi, symboliczne było dla niego pierwsze posiedzenie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska po zmianie jego kierownictwa w grudniu 2015 roku.
- Nie przyznano (wówczas) środków dla likwidacji smogu w Krakowie. I na tym samym posiedzeniu przyznano 27 mln złotych na geotermię dla ojca Rydzyka - wspomina Nowicki.
Bez komentarza
- Nieprzypadkowo dzieje się to przed wyborami samorządowymi - ocenia poseł PO Bogusław Sonik z sejmowej komisji ochrony środowiska.
- Ten pośpiech jest potrzebny, żeby przez cały 2017 rok móc finansować takie przedsięwzięcia, które niekoniecznie są najważniejsze w regionie dla ochrony środowiska, ale które może są ważne dla realizacji celów PiS-u - dodaje prof. Nowicki.
O komentarz dotyczący obaw specjalistów i samorządowców poprosiliśmy Ministerstwo Środowiska. Wysłany przez redakcję "Czarno na białym" mail pozostał bez odpowiedzi, a telefon rzecznika resortu milczy.
Z kolei Narodowy Fundusz oświadczył, że nie będzie w tej sprawie żadnej rozmowy przed kamerą. "Narodowy Fundusz nie zamierza tych przepisów komentować, bo nie taka jest rola naszej instytucji" - czytamy w przesłanej nam odpowiedzi.
Projekt zmian został przygotowany przez posłów, nie obejmują go więc konsultacje społeczne. Pierwsze czytanie ustawy zaplanowano na 11 stycznia.
Autor: ts/sk / Źródło: Czarno na białym TVN24
Źródło zdjęcia głównego: | TVN24