Sobota to dziesiąty dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. O dramatycznych wydarzeniach, jakie rozgrywają się za wschodnią granicą Polski rozmawiali goście programu specjalnego w TVN24. Moi bliscy są cały czas bombardowani i ostrzeliwani. Codziennie się żegnają – mówiła mieszkająca w Polsce ukraińska aktywistka Natalia Panczenko. Przyznała, że nie jest w stanie wytłumaczyć ludziom, którzy nie wiedzą, czym jest wojna, dlaczego jej rodzina zdecydowała się pozostać na Ukrainie. - To jest nasz dom, ktoś o niego walczyć musi. Nie mamy innego wyboru - oznajmiła.
Gościem debaty w TVN24 poświęconej wojnie na Ukrainie była m.in. Natalia Panczenko z inicjatywy społecznej Euromajdan-Warszawa. Rodzina aktywistki mieszka w miejscowości położonej 100 km od granicy z Rosją, po drodze do Kijowa.
- Oni są cały czas bombardowani i ostrzeliwani. Codziennie się żegnają. Nasze rozmowy sprowadziły się do tego, czy jeszcze żyją i czy są ostrzały. Oni odpowiadają, że żyją i że trwają ostrzały - relacjonowała.
Panczenko powiedziała, że namawiała rodziców, by wyjechali z kraju, ale usłyszała, że tego nie zrobią, bo to jest ich dom. - Nie rozumieją, dlaczego przez jednego wariata i terrorystę cała Ukraina musi opuścić swoje domy i jechać nie wiadomo, gdzie. Oni powiedzieli, że to jest ich ziemia i oni będą o nią walczyć do ostatniego. I nie ma innej opcji - relacjonowała Panczenko.
Aktywistka powiedziała, że przez ostatnie kilka dni jej rodzice codziennie dzwonią, żeby porozmawiać z wnuczką. - Ostatnio, jak były duże ostrzały, to mama powiedziała, żebyśmy się nie martwili, bo ona już swoją wnuczkę zobaczyła i więcej nic już w tym życiu nie potrzebuje - mówiła ze łzami w oczach Panczenko. - To jest straszne, tego się nie da wytłumaczyć nikomu, kto tego nie przeżył - dodała.
Przyznała jednocześnie, że nie jest w stanie wytłumaczyć ludziom, którzy nie wiedzą, czym jest wojna, dlaczego jej bliscy zdecydowali się pozostać na Ukrainie. - To jest nasz dom, ktoś o niego walczyć musi. Nie mamy innego wyboru - przekonywała.
Ukraiński pastor: kiedy się wysyła na wojnę niewolnika, to człowiek wolny zawsze zwycięży
Andrzej Stepanow, pastor ewangelicki ze Lwowa i były żołnierz powiedział, że "Rosja tak bombarduje miasta, bo z armią nie daje sobie rady". - Mówię wszystkim, także w kościele, że zwycięstwo nadejdzie, bo prawda zawsze zwycięża. Po stronie Rosji jest kłamstwo - oznajmił.
- Kiedy się wysyła na wojnę niewolnika, to człowiek wolny zawsze zwycięży - powiedział, wskazując na różnicę między mentalnością rosyjską i ukraińską. - Rosjanie nie dają rady, są bici jak psy, dlatego cała wściekłość jest skierowana przeciwko cywilom. Chcą złamać ducha naszego narodu, ducha armii. Ale to się nie uda, bo w nas jest duch wolności - oświadczył pastor.
W jego ocenie "Putinowi zależy na wojnie z NATO, zależy mu na tym, żeby podważyć zaufanie do NATO".
Stepanow został zapytany, co by się stało, gdyby Rosjanom udało się zdobyć Kijów. - W Kijowie są trzy linie obrony. Do tej pory Rosjanie nie zdołali pokonać nawet jednej. Cywile mają broń, jeśli wojska rosyjskie wejdą do stolicy, to z każdego okna będą zabijani. To będzie masakra - mówił. Zwrócił uwagę, że przez osiem lat wojny w Afganistanie zginęło 14 tysięcy rosyjskich żołnierzy, a na Ukrainie w ciągu 10 dni życie straciło już ponad 10 tysięcy Rosjan. - Od czego zacząć list do Rosjanina? Od trumien - powiedział.
Podziękował również całej Polsce za "niesamowicie otwarte serca". - Taka postawa pomaga pokonać wroga - przekonywał. - Musimy działać - dodał.
Korespondent agencji Unkrinform: dziennikarze to są żołnierze na froncie informacyjnym
W studiu TVN24 obecny był również Jurij Banachewycz, korespondent ukraińskiej agencji informacyjnej Ukrinform. - Od początku działań wojennych moja redakcja [w Kijowie - przyp. red.] jest w rozsypce, niektórzy z moich kolegów poszli na front, niektórzy wyjechali. Cały czas przekazujemy informacje światu o tym, co się dzieje, dlatego pracujemy 24 godziny na dobę, wszystkie ręce są na pokładzie - relacjonował.
Jak ocenił, w obliczu wydarzeń na Ukrainie dziennikarze odgrywają ogromną rolę. - Oni wszyscy są na pierwszej linii. Ta praca jest teraz bardzo trudna, ale nikt nie rezygnuje. Widzę bohaterską postawę ukraińskich dziennikarzy, którzy są w najgorętszych miejscach, w różnych miastach, nadają na żywo w sytuacjach podbramkowych, kiedy trwa ostrzał. Oni nadają na żywo, by do całego świata i wszystkich Ukraińców docierało to, co się dzieje, ta tragedia, która dotyka nasz naród - mówił Banachewycz.
Przypomniał, że kilka dni temu ostrzelano wieżę telewizyjną w Kijowie, gdzie zginął pierwszy ukraiński dziennikarz. - Dziennikarze to są żołnierze na froncie informacyjnym, my cały czas musimy walczyć z rosyjską propagandą i pokazywać całemu światu, co się naprawdę dzieje, że to nie jest żadna operacja wojskowa przeciwko obiektom wojskowym, ale ludobójstwo ludności cywilnej. Rola mediów jest niesamowita - powiedział dziennikarz.
Prof. Hnatiuk o mieszkańcach Kijowa: znaleźli się w oku cyklonu
Profesor Ola Hnatiuk, ukrainistka, tłumaczka i pisarka powiedziała, że jej przyjaciele, którzy mieszkają w okolicach ukraińskiej stolicy, "znaleźli się w ogromnej opresji". - To są dramaty. Budynki są całkowicie zburzone, to jest ten kierunek natarcia, którego zwykły człowiek by się nie spodziewał - stwierdziła.
Zwróciła uwagę, że podkijowskie miejscowości to "wielkie przedmieścia, w których mieszka mnóstwo ludzi". - Nie sposób opisać, co się tam dzieje. To jest obszar całkowicie odcięty od świata. Mosty wysadzono w powietrze. Ci ludzie nawet, gdyby chcieli, nie mogą się stamtąd wydostać. A o te tereny od początku trwają najbardziej zacięte walki - mówiła Hnatiuk. - Oni się znaleźli w epicentrum, w oku cyklonu - dodała.
Zapytana, w czym upatruje siłę ukraińskiego narodu, odparła, że "to jest przede wszystkim duch wolności i głęboka wierność podstawowym wartościom". - To jest nieuleganie przeciwnościom, nieuleganie fałszywym obrazom. To jest dociekliwość ludzka, nieugiętość. To jest pewnego rodzaju tradycja wolnościowa oraz inna, z gruntu odmienna od rosyjskiej, kultura polityczna - tłumaczyła.
Keryk: my wierzymy w zwycięstwo
- Świadomość, że mój mąż, ojciec mojej córki jedzie [na wojnę - red.] i być może nigdy nie wróci, to jest niewiarygodnie trudne - mówiła Mirosłava Keryk z fundacja Nasz Wybór. - Ja nie mogłam spać, ciężko o tym nie myśleć. Trudno to sobie wyobrazić. Nie życzę nikomu takich przeżyć - dodała.
Powiedziała, że tym, co trzyma Ukraińców przy życiu, jest działanie. - My wszyscy nie dalibyśmy rady przeżyć tych 10 dni, jeżeli nie zaczęlibyśmy działać. Nas to ratuje - tłumaczyła aktywistka. Przyznała jednocześnie: - Jesteśmy wykończeni.
- My wierzymy w zwycięstwo. Jeśli nie będziemy działać i sobie pomagać, rozsypiemy się. To jest naturalny ukraiński duch, my się nie poddajemy - oznajmiła.
Jak mówiła, jedynym językiem, który rozumie Putin, jest język siły. - Rosjanie na tym etapie, w tym zakłamaniu propagandowym, nie obalą Putina - stwierdziła. Powiedziała, że należy utrzymać silną presję finansową i polityczną na Rosję. Dodała że konieczne jest także wsparcie wojskowe dla Ukrainy. W jej ocenie jedynie otoczenie Putina, dociśnięte sankcjami, zdoła odsunąć go od władzy.
Prawnik z Charkowa: Putin sprawdza, jak daleko może zajść
W rozmowie w TVN24 uczestniczył także Vlad Semerynski, prawnik z Charkowa. Jego rodzice zostali na Ukrainie. - Prosiłem rodzinę o ewakuację, ale odpowiedź była prosta: muszą zostać i walczyć - powiedział.
Jak przekazał, od bliskich, z którymi jest w stałym kontakcie telefonicznym, usłyszał, że "Charków jest zupełnie zrujnowany". - Wszyscy widzieli bombę, która spadła w samym centrum największego placu w Europie. To jest nieprawdopodobne, to jest tragedia - skomentował.
Jak mówił, "Putin się śmieje z dyplomacji, którą widzieliśmy przez osiem lat, od czasu Krymu i Donbasu. Putin się śmieje z sankcji, Putin sprawdza, jak daleko może zajść". - Co więcej, ta dyplomacja nie tylko nie daje żadnych korzyści, ale prowadzi do tego, że Rosja się wzbogaca, ponieważ sprzedaje ropę i gaz do Europy, handluje ze Stanami. Niestety, to wszystko to jest przyzwolenie państw Zachodu - ocenił.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO
Źródło: TVN24