Władysław Frasyniuk, który stawił się we wrocławskiej prokuraturze w charakterze podejrzanego, usłyszał zarzuty dotyczące między innymi znieważenia funkcjonariusza publicznego lub osoby przybranej mu do pomocy. - Nie zrozumiałem zarzutów, które mi przedstawiono - stwierdził w rozmowie z TVN24. Dodał, że "nie było żadnego uzasadnienia". Mówił też, że wezwanie "traktuje jako element szantażu i zastraszania tej części społeczeństwa, która głośno protestuje" wobec sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. W sierpniu Frasyniuk w mocnych słowach wypowiadał się o żołnierzach Wojska Polskiego na granicy z Białorusią.
W czwartek na Facebooku pojawiło się oświadczenie byłego działacza opozycji demokratycznej w czasach PRL Władysława Frasyniuka opublikowane przez jego żonę Magdalenę Dobrzańską-Frasyniuk.
"Stawiam się dziś na wezwanie Prokuratury Wojskowej jako podejrzany o popełnienie przestępstwa z artykułu 226 par 1 k.k. i art. 212 par 2 k.k. w zw. z art. 11 par 2 k.k." - napisał były antykomunistyczny opozycjonista. W rozmowie z TVN24 uściślił zaś, że wezwanie przekazane zostało przez Żandarmerię Wojskową. Dotyczyło stawienia się w czwartek o godzinie 12.30 w wydziale wojskowym wrocławskiej prokuratury.
Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Dalej w opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu dodał, że stawia się "wyłącznie po to, aby publicznie postawić zarzuty premierowi RP oraz jego ministrom, odpowiedzialnym w świetle obowiązującej Konstytucji RP oraz prawa karnego za decyzje podejmowane w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej".
§ 1. Ten sam czyn może stanowić tylko jedno przestępstwo. § 2. Jeżeli czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów.
"Rząd Rzeczypospolitej Polskiej ponosi wyłączną odpowiedzialność za łamanie zasad praworządności i praw człowieka. Premier oraz podlegli mu ministrowie odpowiadają za tortury oraz śmierć uchodźców na naszej wschodniej granicy. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej wielokrotnie łamał zapisy Konstytucji RP, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Konwencji Genewskiej. Fundamentem demokratycznego Państwa prawa jest zasada odpowiedzialności rządzących" - czytamy dalej.
"Jestem przekonany, iż wolni obywatele w niedługim czasie przedstawią pełen akt oskarżenia, a odpowiednie paragrafy zostaną odczytane publicznie tym, którzy dziś w poczuciu bezkarności sprawują władzę" - dodał.
"Wezwanie mnie na prokuraturę traktuję jako element szantażu i zastraszania"
Później Władysław Frasyniuk w rozmowie z TVN24 powiedział, że "władza, która łamie konstytucję i łamie prawa człowieka, jest zainteresowana tym, żeby zamknąć usta wszystkim tym, którzy protestują".
- Władza doprowadziła do sytuacji, w której sądy nie mają kontroli nad tym, co się dzieje na granicy, dziennikarze, czyli czwarta władza, jest niedopuszczana do tego, by pokazywać opinii publicznej to, co się dzieje na granicy. A na granicy mamy tortury i mamy zgony ludzi. Wezwanie mnie na prokuraturę traktuję jako element szantażu i zastraszania tej części społeczeństwa, która głośno protestuje - mówił.
"Wydaje mi się, że to nie są zarzuty, które należy traktować poważnie"
Opozycjonista z czasów PRL pytany, czego konkretnie dotyczyły zarzuty, odparł: - Nie wiem, szczerze powiedziawszy. Nie zrozumiałem zarzutów, które mi przedstawiono.
- Wydaje mi się, że to nie są zarzuty, które należy traktować poważnie. Poważnie należy traktować polityczną odpowiedzialność władzy za represje i za zgony na polskiej granicy - kontynuował.
Pytany, czy zarzuty zostały jakoś uzasadnione, Frasyniuk przekazał, że "nie było żadnego uzasadnienia". - Zażądałem uzasadnienia na piśmie - oświadczył.
Na pytanie, czy został poinformowany o dalszych krokach w sprawie, były działacz opozycji powiedział, że wydaje mu się, iż "dalsze kroki zależą od tego, czy społeczeństwo będzie miało odwagę, by stanąć przeciwko tym, którzy łamią konstytucję, czy też władza odniesie sukces".
Władysław Frasyniuk o żołnierzach
22 sierpnia 2021 roku w "Faktach po Faktach" w TVN24 Władysław Frasyniuk mówił o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, gdzie w Usnarzu Górnym koczowała wówczas grupa migrantów. Powiedział wtedy, odnosząc się do działających na terenach przygranicznych żołnierzy Wojska Polskiego, używając między innymi określeń takich jak "wataha psów", "śmieci po prostu".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24