Putin użył takich słów, dlatego że Polska jest takim trochę zwornikiem interesów tych krajów, które wyszły z obozu sowieckiego. Jeżeli uderzą skutecznie w ten zwornik, podważą jego autorytet, pozycję, która i tak zresztą jest słabiutka, to interesy rosyjskie będą silniejsze - ocenił w "Kropce nad i" ekonomista profesor Ryszard Bugaj. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi prezydenta Rosji dotyczących Polski i genezy wybuchu II wojny światowej. Historyk i politolog profesor Antoni Dudek stwierdził, że "w interesie Polski nie jest robienie larum wielotygodniowego w tej sprawie".
W reakcji na wypowiedzi Putina w niedzielę ukazało się oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego. "Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - stwierdził szef polskiego rządu.
"Reakcja w miarę jednolita"
Ryszard Bugaj powiedział, że "wolałby, żeby reakcja po polskiej stronie była zbiorowa". - Żeby, tak jak powiedział Donald Tusk, stanąć ponad podziałem politycznym, który jest głęboki w Polsce. Niestety, tak się nie stało. Premier mówi swoje, komentatorzy reprezentujący różne części opozycji oczywiście potępiają Putina, ale eksponują, także prasa, ten punkt widzenia, że trochę to jest na nasze życzenie, to znaczy na życzenie rządu troszeczkę - dodał.
Zdaniem Antoniego Dudka, "jak na skalę polaryzacji w Polsce, reakcja na prowokację Putina jest w miarę jednolita". - Ja nie widzę tutaj jakiejś zasadniczej różnicy. Nie ma żadnej istotnej siły politycznej, która by na przykład powiedziała: to polski rząd jest winien temu, że Putin mówi to, czas dokonać przełomu z Rosją - powiedział. Dodał, że list premiera, poza tym, że jest długi, "jest okej".
- Nie ma rzeczywiście nikogo, kto mówi, że trzeba z Rosją bliżej, bo wtedy nie będziemy narażeni na takie ataki, ale jest teza: trzeba (być) bardzo blisko z Unią Europejską, wtedy nas te ataki nie dotkną - zaznaczył Bugaj.
"Polska jest takim trochę zwornikiem"
Ocenił, że wypowiedzi Putina to jest potencjalnie "poważna sprawa", dlatego że "ucho otwarte na ataki na Polskę pewne środowiska na Zachodzie mają". - Powtarzam z uporem, że Polska ma opinię gorszą, niż na to zasługuje i Putin to zrozumiał. Jak się interpretuje powody, dla których Putin z tym wystąpił, to moim zdaniem przede wszystkim dlatego, że Polska jest takim trochę zwornikiem interesów tych krajów, które wyszły z obozu sowieckiego. Jeżeli uderzą skutecznie w ten zwornik, podważą jego autorytet, pozycję, która i tak zresztą jest słabiutka, to interesy rosyjskie będą silniejsze - zaznaczył Bugaj.
Prof. Dudek: ja bym z tego nie robił problemu
Dudek powiedział, że w zasadzie to jest konsekwentna linia polityki rosyjskiej. - Ja bym do tego podchodził spokojnie. Myśmy zareagowali, wypowiedział się premier (...) Nie jest, moim zdaniem, w interesie Polski też robienie larum wielotygodniowego w tej sprawie. Trzeba czekać, czy Putin będzie to dalej ciągnął. Jeżeli to będzie ciągnięte, to zainteresuje też parę innych stolic różnych krajów i być może doczekamy się głosu nie tylko ambasador [USA Georgette - red.] Mosbacher, ale kogoś wyżej w Waszyngtonie i podobnie prawdopodobnie będą musieli zareagować również inni (...) Myślę, że możemy tutaj liczyć na Brytyjczyków, zobaczymy, co Niemcy powiedzą, na razie mamy głos ambasadora Niemiec - mówił.
- Ja bym z tego nie robił problemu. Polska ma naprawdę mnóstwo innych, ważniejszych problemów niż wypowiedzi Putina na tematy historyczne - ocenił. Zdaniem Bugaja "problem jest", tylko "nie bardzo widzi (on), jak aktywna reakcja polska mogłaby wyglądać, żeby była skuteczna".
O czym mówił Putin
Wypowiedzi Putina dotyczące II wojny światowej sięgają 19 grudnia. Tego dnia rosyjski prezydent w trakcie spotkania z dziennikarzami z całego świata stwierdził między innymi, że "stawianie na jednej płaszczyźnie ZSRR i Niemiec hitlerowskich jest szczytem cynizmu". Nawiązując do paktu Ribbentrop-Mołotow, Putin powiedział, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji (w 1938 roku - red.)", zajmując Zaolzie, a wojska sowieckie "wkroczyły do Polski (17 września 1939 roku - red.) po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi".
W kolejnych dniach rosyjskich prezydent przekonywał, że przyczyną II wojny światowej nie był pakt Ribbentrop-Mołotow, a m.in. układ monachijski z 1938 roku, a przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego nazwał antysemitą zgadzającym się z poglądami Hitlera.
Autor: js/mtom/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24