Premier Donald Tusk w sobotę pytany był o doniesienia o ewentualnej wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych i jego możliwym spotkaniu z Donaldem Trumpem. Tusk przekazał, że prezydent uprzedził go, że "jest prawdopodobna w niedługim czasie jego wizyta w USA". - Poinformował mnie, że będziemy ustalali wspólne stanowisko - podkreślił szef polskiego rządu.
Donald Tusk w sobotę podczas konferencji prasowej podkreślił, że jest wierny zasadzie, by "kwestia bezpieczeństwa i geopolityki nie była pretekstem do takiej politycznej, przepraszam, 'nawalanki' w Polsce". - Pragnę uspokoić wszystkich, przynajmniej jeśli chodzi o stały kontakt i współpracę z prezydentem (Andrzejem Dudą - red.), ja nie narzekam, także w ostatnich godzinach i dniach informujemy się o naszych działaniach - powiedział.
- Niezależnie od różnic, doceniam taką dojrzałą gotowość do współpracy, także w kwestii nowej sytuacji geopolitycznej, z jaką mamy dziś do czynienia - dodał.
Pytany o ewentualną wizytę w USA prezydenta Andrzeja Dudy i jego spotkanie z Donaldem Trumpem powiedział: Pamiętajmy, że wciąż mamy do czynienia z prezydentem-elektem. - Wymieniałem informacje z prezydentem Dudą wczoraj (w piątek - red.). Poinformował mnie, że będziemy ustalali wspólne stanowisko przy ewentualnych kontaktach prezydenta Dudy z prezydentem-elektem Trumpem - powiedział Tusk.
Dodał, że prezydent Duda uprzedził go, że "jest prawdopodobna w niedługim czasie jego wizyta w USA". - Więc będę trzymał kciuki - dodał Tusk. - Ponieważ (Andrzej Duda - red.) sporo zainwestował w swoje osobiste relacje z prezydentem Trumpem, więc możemy to wspólnie wykorzystać też dla rozmów amerykańsko-polskich, szczególnie w kontekście Ukrainy - dodał.
Wcześniej "Gazeta Wyborcza" informowała, że Andrzej Duda poleci do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotka się z Donaldem Trumpem. Jak stwierdziła, celem podróży prezydenta Dudy byłaby posiadłość Donalda Trumpa w Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie miała odbyć "impreza prezydencka Trumpa", na którą miał być zaproszony też m.in. premier Węgier Viktor Orban. Tusk oznajmił w czasie sobotniej konferencji, że nie będzie komentował tych doniesień.
Polska w szczególnym miejscu
Premier w czasie konferencji mówił też o rozmowach prowadzonych na unijnym szczycie w Budapeszcie. Jego zdaniem, panowała tam atmosfera, którą może określić zdanie "co było, minęło".
- Nie ulega wątpliwości, że ten nowy krajobraz polityczny to poważne wyzwanie dla wszystkich, szczególnie w kontekście ewentualnego zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej wskutek porozumienia, na przykład, prezydenta Rosji i nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. O tym także sporo mówiono jako o pewnym możliwym w najbliższych, może nie dniach, ale miesiącach, scenariuszu - podkreślił Tusk.
- Będziemy bardzo intensywnie w najbliższych dniach koordynować współpracę z państwami, które mają bardzo podobny pogląd na sytuację geopolityczną i transatlantycką, i w Ukrainie - zaznaczył. - Możemy spodziewać się niedługo wizyty prezydenta Francji w Warszawie, premiera Wielkiej Brytanii (w Warszawie - red.) lub mojej w Londynie (...) Za kilka dni będziemy gościli sekretarza generalnego NATO, będę też wizytował Sztokholm (...) Wszystko w kontekście nowych wyzwań, jakie stanęły przed naszą ojczyzną, całym regionem, Unią Europejską i wspólnotą Zachodu - zapowiedział.
Premier podkreślił, że "wszyscy bez wyjątku - czy był to prezydent Turcji czy premier Wielkiej Brytanii czy liderzy UE - chcą wziąć na siebie większą odpowiedzialność za utrzymanie dobrych relacji transatlantyckich, niezależnie od tego, w jakim nastroju przyjęli wyniki wyborów".
- Wszyscy zdają sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudny czas. A Polska jest w szczególnym miejscu: może nie w oku tego potencjalnego cyklonu, ale w bardzo trudnym miejscu. Dlatego bardzo ważne jest, żebyśmy zachowywali spokój, dobrze definiowali swoje interesy, musimy też w sposób precyzyjny odczytywać intencje zarówno największych graczy, jak i prezydenta Ukrainy. Sytuacja i ewentualne rozstrzygnięcia dotyczące Ukrainy muszą (...) gwarantować bezpieczeństwo Polsce - zaznaczył Tusk, podkreślając, że kwestia bezpieczeństwa nie powinna stać się pretekstem do walki politycznej w kraju.
Pytania o misję pokojową
Szef rządu pytany był także o doniesienia o misję pokojową do Kijowa, o jakiej informują amerykańskie dzienniki, a w której, według mediów, udział brać miałyby siły i środki z Polski, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, ale nie Stanów Zjednoczonych. - Jest dużo spekulacji, a nie ma formalnych propozycji ani ofert - powiedział Tusk, przypominając, że jeszcze przez jakiś czas "Trump jest prezydentem-elektem, a kończący swoją kadencję prezydent Biden ma swoją politykę ukraińską". - Nie spodziewajmy się, że w ciągu najbliższych kilku dni ujawnił się w szczegółach jakiś precyzyjny plan misji pokojowej - oznajmił.
- Dokładnie o tym rozmawiałem z premierem Wielkiej Brytanii, premierem Francji i naszymi skandynawskimi przyjaciółmi, co to potencjalne wycofanie się Stanów Zjednoczonych z aktywnej polityki w Ukrainie oznacza dla nas. Bardzo bym chciał (...) by w żadnym z tych wariantów Polska nie była sama (...) Nikt nie chce eskalacji konfliktu, ja nie chcę w żaden sposób angażować Polski bardziej w wojnę rosyjsko-ukraińską, a równocześnie nikt nie chce w żadnym wypadku osłabienia Ukrainy czy wręcz jej kapitulacji, byłoby to fundamentalne zagrożenie dla Polski i dla polskich interesów - zaznaczył Tusk.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP