O miliony złotych z publicznych pieniędzy dla organizacji wskazanych przez ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka pytamy od października 2022 roku. Resort najpierw kazał nam czekać dwa miesiące, a potem udowadniać, że uzyskanie informacji publicznej przetworzonej - jak zakwalifikowano w części nasz wniosek - jest szczególnie istotne dla interesu publicznego. Gdy to zrobiliśmy, uznał, że tak jednak nie jest i odmówił udostępnienia informacji publicznej w tym zakresie, a na zwykłe dziennikarskie pytania przestał odpowiadać. To jest ta słynna transparentność?
Gdy 2 lutego 2023 roku, tuż po pierwszych publikacjach tvn24.pl o programie nazwanym przez nas Willa plus dziennikarze zapytali premiera Mateusza Morawieckiego, czy nie planuje dymisji ministra edukacji Przemysława Czarnka, ten odrzekł, że zamierza mu podziękować. Za co? "Że stara się według bardzo jasnych, transparentnych i obowiązujących wszystkich kryteriów, wspomagać różne organizacje pozarządowe" - oznajmił szef rządu.
W podobnym tonie wypowiadał się też prezydent Andrzej Duda, który 4 lutego przekonywał w Zakopanem: "To są fundusze, które, jak rozumiem, zawsze były. Były przekazywane do różnych organizacji zawsze".
Nie, takich konkursów - a właściwie programów, bo to oficjalna nazwa - oraz funduszy na nie w MEiN nigdy dotąd nie było. O tym również za moment.
Minister Czarnek pytany przez dziennikarzy o kryteria wyboru organizacji, które dostały pieniądze, odpowiedział z zadowoleniem: "Podstawowe kryterium było takie: nie dajemy pieniędzy lewakom i komunistom, bo to jest sprzeczne z konstytucją".
I w bliskich sobie mediach z uśmiechem odmieniał "transparentność" przez wszystkie przypadki. Mógł też liczyć na wsparcie polityków PiS. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki pytany przez reporterów w Sejmie o to, kto decyduje o tym, że organizacja jest "patriotyczna" i może dostać dotację, odparł: "To rzuca się w oczy. Patriotyczne organizacje są patriotyczne. (...) Kryteria są dosyć oczywiste". "Albo ktoś służy Polsce, albo jej szkodzi" - dodał.
Komu służy Ministerstwo Edukacji i Nauki?
Mamy szereg przykładów, że transparentność programów organizowanych w Ministerstwie Edukacji i Nauki jest - mówiąc najdelikatniej - wątpliwa. A przekonujemy się o tym już od października 2022 roku, gdy zaczęliśmy o nich pisać.
Biuro prasowe MEiN od samego początku w najlepszym wypadku udzielało nam szczątkowych odpowiedzi, zwykle po wielu dniach i upomnieniach, a najczęściej wcale. A jak dziś się przekonujemy, niektóre z nich nie były zgodne ze stanem faktycznym, o czym za chwilę opowiemy.
Za to w czasie prac nad materiałami na temat dotacji ministerialni urzędnicy chętnie zaczepiali nas lub krytykowali w mediach społecznościowych, np. zarzucając, że przez nas organizacje pozarządowe są hejtowane, ale do rzeczowych pytań się nie odnosili.
"Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu" - wynika wprost z Prawa prasowego. Zadając pytania instytucjom publicznym, działamy w Państwa interesie.
Pytamy jako dziennikarze i zgodnie z Prawem prasowym powinniśmy otrzymać odpowiedzi od organów państwowych "bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca.". Tak się często nie dzieje, więc - w imieniu naszych widzów i czytelników - nierzadko sięgamy wprost po ustawę o dostępie do informacji publicznej. Odpowiedź na pytanie w tym trybie powinna przyjść również bez zbędnej zwłoki, ale nie później niż w terminie 14 dni od złożenia wniosku. Instytucja państwowa może poprosić o wydłużenie terminu, podając powód i wskazując nową datę odpowiedzi. Jeśli terminu nie dotrzyma albo odpowiedzi odmówi - możemy zaskarżyć to w sądzie administracyjnym. To uprawnienie zwykle zwiększa szansę na odpowiedź, bo instytucje wolą odpowiedzieć niż spotykać się w sądzie. Jednak przypadek Willi plus, pokazuje, że nawet tego rodzaju straszak niekiedy nie wystarczy, by uzyskać odpowiedzi ważne dla obywateli bez sięgania po instrumenty prawne.
Resort kierowany przez Przemysława Czarnka niedawno odmówił nam odpowiedzi na pytania o rozdysponowanie milionów z publicznej kasy dla organizacji ideologicznie związanych z PiS. Czym minister się zasłonił i jak wyglądała nasza droga do uzyskania odpowiedzi? Odsłonimy Państwu trochę dziennikarskiej kuchni.
Fundusz (nie)sprawiedliwości
Minister Przemysław Czarnek w 2022 roku ogłosił cztery konkursy na łączną sumę 170 milionów złotych. Ich przeprowadzenie stało się możliwe dzięki zmianie prawa, do której doszło wiosną 2022 roku. Już wtedy posłowie opozycji zgłaszali, że minister Czarnek tworzy coś na kształt Funduszu Sprawiedliwości, którym zawiaduje ministerstwo kierowane przez Zbigniewa Ziobrę . A który, o czym donosili dziennikarze - m.in. tvn24.pl, także budził kontrowersje dotyczące tego ile, komu i na co minister przekazywał pieniądze. I że często nie trafiały one do ofiar przestępstw, dla których fundusz ten powstał.
Minister Przemysław Czarnek, w ramach swojego funduszu, rozdzielił:
- 10 milionów złotych na "Program Wsparcia Edukacji" (nabór wniosków od 11 do 31 lipca 2022 r.),
- 20 milionów złotych na "Międzypokoleniowe Centra Edukacyjne" (nabór wniosków od 30 sierpnia do 23 września 2022 r.),
- 40 milionów złotych na "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania", to właśnie ten program nazywany jest dziś Willa plus (nabór wniosków od 22 sierpnia do 23 września 2022 r.),
- 100 milionów złotych na "Inwestycje w oświacie" dla szkół niepublicznych (wnioski można było składać do 31 października 2022 r.; minister przyznawał dotacje w trzech transzach).
Wszystkie konkursy miały bardzo krótkie terminy zgłaszania wniosków - w skrajnym przypadku ledwie dwudziestodniowe. W tym czasie organizacje, które chciałyby skorzystać z programów, musiały przygotować mnóstwo dokumentów, między innymi budżet, informacje o dotychczasowej działalności i planach na przyszłość. Wszystko to, jak słyszymy od przedstawicieli trzeciego sektora, który działa na rzecz społeczeństwa od lat, jest szalenie czasochłonne.
Równocześnie wszystkie programy - według pierwszych ogłoszeń MEiN - miały być rozliczone do końca 2022 roku. Dziś już wiemy, że to zmieniło się już po rozdzieleniu środków. Podobnie jak inne założenia ministerialnych konkursów. Na większość pytań, dlaczego tak się stało, odpowiedzi wciąż brak.
Teksty na temat wspomnianych konkursów publikowaliśmy w tvn24.pl kolejno: 11 października, 28 października, 5 listopada, 10 listopada.
Już wtedy mieliśmy problem z uzyskaniem wszystkich interesujących nas informacji. Podobnie jak ludzie, którzy w konkursach startowali.
Pytamy, ministerstwo "pozyskuje i analizuje"
O to, co dalej z "Programem Wsparcia Edukacji", 3 października zapytała jedna z naszych czytelniczek. Niepokoiła się, bo informacja o dofinansowanych projektach miała ukazać się "niezwłocznie po wybraniu ofert". Te przyjmowano w MEiN do 31 lipca, a wybrane do dofinansowania projekty miały być realizowane od września do grudnia. Tymczasem w pierwszych dniach października wciąż nie było wiadomo, kto może liczyć na pieniądze od ministra. Stowarzyszenie, w którym działa nasza czytelniczka, walczyło o zajęcia na basenie dla uczniów wiejskiej szkoły.
Wyniki konkursu opublikowano 4 października. Wybrano 138 projektów. Przepadły 1142 wnioski.
5 października zapytaliśmy MEiN m.in. o to, kto oceniał wnioski i w oparciu o jakie kryteria. Ponowiliśmy te pytania 10 października. Odpowiedzi z MEiN przyszły dopiero 12 października - już po publikacji naszego tekstu. Omówiliśmy w nim wyniki konkursu, ale z braku odpowiedzi MEiN nie mogliśmy opisać ekspertów.
Sprawniej poszło w przypadku programu Międzypokoleniowych Centrów Edukacyjnych. Zapytaliśmy o nie 17 października, a 21 października dostaliśmy wykaz ekspertów wraz z biogramami. Ale wiemy, że w tym czasie publikacje na ten temat przygotowywały też inne redakcje, m.in. "Dziennik. Gazeta Prawna". Ministerstwu już w przeszłości zdarzało się przesyłać nam odpowiedzi na pytania innych redakcji, jeśli dotyczyły mniej więcej tego samego tematu.
Z uzyskaniem odpowiedzi na pytania w sprawie konkursu Willa plus było najtrudniej.
17 października 2022 roku zapytaliśmy MEiN: - kto znalazł się na liście ekspertów oceniających wnioski, które do państwa wpłynęły w ramach tego programu? - jak ich wyłoniono? - jakie wynagrodzenie otrzymają? - w jakim terminie rozpatrzą wnioski? - jakie będą kryteria oceny wniosków? - ile wniosków wpłynęło?
Pytania pozostały bez choćby słowa odpowiedzi. Ponowiliśmy je więc 26 października. Odpowiedź otrzymaliśmy dopiero 2 listopada. I to, co napisała rzeczniczka, będzie jednym z kluczowych dokumentów w dalszej części tej historii. Opowiemy o nim dokładnie.
W przypadku programu "Inwestycje w oświacie" postanowiliśmy złożyć od razu wniosek o dostęp do informacji publicznej. I tu zaczęły się prawdziwe trudności.
16 listopada drogą elektroniczną przesłaliśmy do MEiN cztery wnioski o dostęp do informacji publicznej. W przypadku każdego z czterech ogłoszonych przez ministra programów chcieliśmy poznać: - pełną treść wniosków zgłoszonych do konkursu; - pełną punktację/oceny wszystkich wniosków złożonych do konkursu - z informacją, kto oceniał dany projekt; - listę wniosków, które nie otrzymały dofinansowania, bo tę MEiN podał na swoich stronach tylko w przypadku dwóch z czterech konkursów.
Urzędnicy ministerstwa odpisali 28 listopada. Ale nie z odpowiedziami. Poinformowano nas o koniecznej prolongacie terminu odpowiedzi.
W przypadku wszystkich czterech wniosków rzeczniczka resortu Adrianna Całus-Polak zasłoniła się "koniecznością pozyskania i analizy informacji".
Równocześnie zapewniła, że odpowiedź otrzymamy "nie później niż do 16 stycznia 2023 roku".
Pytamy o wnioski o ministerialne dotacje, bo...
Dlaczego uznaliśmy, że potrzebujemy treści wniosków? Ponieważ w przypadku wszystkich konkursów MEiN opublikowało listy nagrodzonych organizacji jedynie z lakonicznymi nazwami zgłoszonych przez nie projektów.
Mogliśmy się więc jedynie dowiedzieć, że na przykład Fundacja Instytut Rzeczypospolitej im. Pawła Włodkowica otrzymała 300 tys. zł na projekt "budowy międzypokoleniowej solidarności", a Stowarzyszenie Edukacyjne u Erazma i Pankracego - 500 tys. złotych na "wsparcie rozwoju zaplecza infrastrukturalnego". Brakowało jednak konkretów.
W przypadku programu Willa plus, na którym się skupiliśmy ze względu na najwyższe kwoty dotacji (nawet 5 milionów złotych), sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana. Z listy nagrodzonych nie wynikało bowiem, jakie lokale zamierzają kupić dofinansowane szczodrze przez ministra Czarnka organizacje.
W przypadku niektórych z nich, trudno było nawet zgadywać, w jakim mieście będą działać, bo na przykład Fundacja Megafon, choć zarejestrowana w Warszawie, działała na co dzień głównie w Białymstoku. Ale gdzie chciała kupić budynek za bagatela 4,5 miliona złotych? Tego mogliśmy dowiedzieć się z wniosku. I dlatego o niego dopytywaliśmy w MEiN.
Nie wiedzieliśmy też, kto będzie prowadził dofinansowane zajęcia, do kogo będą skierowane i gdzie się odbędą. Same organizacje, które dofinansowania nie dostały, nie wiedziały zaś, jak oceniono ich wnioski i dlaczego nie otrzymały wsparcia od ministra. A jak słyszymy w trzecim sektorze - to ważne, by w przyszłości mieć większe szanse na sukces składanych wniosków.
A po co nam były oceny złożonych wniosków? Mieliśmy obawy, że zdanie ekspertów nie będzie wiążące dla ministra i że to Przemysław Czarnek będzie decydował o tym, kto ostatecznie otrzyma dotacje. Chcieliśmy sprawdzić, czy dochodziło do sytuacji, w których minister nagradzał organizacje negatywnie ocenione przez powołanych przez niego ekspertów.
Dziś możemy przyznać, że nawet w najśmielszych wizjach nie zakładaliśmy, że jest to prawo, z którego minister Czarnek będzie korzystał tak chętnie. W przypadku programu Willa plus ponad połowa nagrodzonych wniosków była najpierw oceniona negatywnie przez ekspertów. A ponad 100 organizacji z pozytywnymi opiniami nie dostało nawet złotówki.
Jak jest z pozostałymi trzema konkursami? Tego nadal nie wiemy, ponieważ - gdy już nadeszła druga połowa stycznia - okazało się, że ministerstwo po niemal dwumiesięcznym już "pozyskiwaniu i analizie informacji" postanowiło nam odpowiedzieć w drodze decyzji administracyjnej, że nie udostępni nam części informacji, w tym najbardziej interesujących nas dokumentów.
MEiN przekonywało równocześnie, że uzyskanie przez nas informacji publicznej nie jest szczególnie istotne dla interesu publicznego. W naszym odczuciu de facto oznacza to, że minister nie widzi interesu, by nasi czytelnicy i widzowie dowiedzieli się, na co dokładnie zostaną przeznaczone pieniądze nie z prywatnej kieszeni ministra Czarnka, tylko wprost z budżetu państwa, na który składają się wszyscy podatnicy.
Czekamy, a ministerstwo zmienia zasady gry
Jak już wspomnieliśmy, początkowo MEiN chciało, aby projekty konkursowe zostały rozstrzygnięte do końca 2022 roku. W związku z tym, znając już opieszałość ministerialnych urzędników, postanowiliśmy zdobyć informację o konkursach z drugiej strony - od organizacji, które zostały dofinansowane.
Między 9 a 16 stycznia 2023 roku wysłaliśmy kilkaset maili do nagrodzonych stowarzyszeń i fundacji. Nie było to łatwe, ponieważ część organizacji nie posiada stron internetowych i kanałów w mediach społecznościowych, a adresów e-mail nie podała nawet w KRS.
Podkreślając, że mamy do czynienia z wydatkowaniem środków publicznych, pytaliśmy stowarzyszenia i fundacje:
- czy do końca roku 2022 wydali przyznaną kwotę? - na co i w jakiej wysokości przeznaczona została dotacja? - kto i w jakim zakresie skorzystał lub skorzysta z dofinansowanego projektu?
A jeśli mowa była o programie Willa plus, jak wybrali nieruchomość, której dotyczyło dofinansowanie.
Już z pierwszych odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że ministerstwo edukacji zmieniło zasady gry i jeśli organizacja tego chciała, mogła wydłużyć realizację swojego projektu do końca 2023 roku. Niektóre organizacje odpowiadały nam lakonicznie, że "wszystko można sprawdzić na stronach MEiN". Ale to akurat nieprawda. Na stronie była tylko informacja o kwocie i nazwie nagrodzonego projektu. A i to, jak się okazuje, nie w pełni aktualna.
9 stycznia - w dniu, w którym nawiązaliśmy kontakt z nagrodzonymi organizacjami - przyszła też odpowiedź z MEiN. Po pierwsze w tym piśmie wskazano, że "że cześć informacji publicznych będących przedmiotem wniosku nie może być udostępniona”.
Po drugie, zostaliśmy także poinformowani o brakach formalnych naszego wniosku (które niezwłocznie uzupełniliśmy: chodziło m.in. o adres). Ale co ważniejsze, w siedmiodniowym terminie mieliśmy uzasadnić, że "uzyskanie informacji przetworzonej w żądanym zakresie jest szczególnie istotne dla interesu publicznego".
Informacja przetworzona? Wedle MEiN taka część informacji, o których udostępnienie wnioskowaliśmy.
Rzeczniczka MEiN Adrianna Całus-Polak powołała się m.in. na pogląd Naczelnego Sądu Administracyjnego wyrażony w wyroku z dnia 7 maja 2019 r.
"Dokumentacja dotycząca beneficjentów umów o dofinansowanie, po zawarciu tych umów lub zakończeniu danej tury konkursu w przypadku konkursu otwartego jest informacją publiczną i podlega udostępnieniu w oparciu o przepisy u.d.i.p. o tyle, o ile wnioskowana informacja jest informacją publiczną w rozumieniu art. 1 ust. 1 u.d.i.p. Zarówno wniosek i załączniki do tego wniosku nie nabierają bez względu na ich treść waloru informacji publicznej tylko dlatego, że złożone zostały w związku z ubieganiem się o fundusze publiczne. Obowiązkiem organu jest zatem ustalenie, które z informacji zawartych w dokumentach są informacją publiczną, a które takiego waloru nie mają (por. także: wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z dnia 19 września 2019 r. w sprawie sygn. akt IV SA/Wr 224/19)".
Tu wyjaśnijmy: MEiN powołuj się m.in. na fakt, że przygotowanie informacji do udostępnienia zakłóci normalne funkcjonowanie resortu ("Ministerstwo nie dysponuje gotową informacją w zakresie Pani wniosku, a jej udostępnienie wymaga dokonania stosownych analiz i zestawień oraz podjęcia dodatkowych czynności polegających, m.in. na wydobyciu informacji z systemu obiegu dokumentów"). Jednocześnie już w formalnej decyzji uznał, że udostępnienie informacji, o których mówi od dwóch tygodni cała Polska, nie jest szczególnie istotne z punktu widzenia interesu publicznego.
Urzędnicy poinformowali nas też, że wnioski, które nie zostały dofinansowane, nie stanowią - ich zdaniem - informacji publicznej.
"Planowanie przez oferenta wydarzeń i działań finansowanych ze środków publicznych nie może być traktowane jako wykonywanie zadań publicznych, a także jako dysponowanie taką dotacją. Zadanie publiczne rozpoczyna się dopiero od momentu podpisania umowy pomiędzy oferentem/beneficjentem a Ministerstwem Edukacji i Nauki".
Mówiąc krótko: nie powinno nas interesować, kto się nie załapał do programu, bo pieniędzy od ministra przecież nie dostał.
16 stycznia udzieliliśmy MEiN obszernej odpowiedzi, wskazując m.in.:
"Z całą pewnością udostępnienie tych danych przyczyni się do zwiększenia przejrzystości życia publicznego, jawności i transparentności. Temat ten budzi bowiem zainteresowanie publicznej. W przestrzeni publicznej podnoszone są wątpliwości co do tego, czy dofinansowania ze środków pochodzących z budżetu państwa były obiektywne, czy też może uznaniowe lub oparte na dyskryminujących przesłankach. Rozwianie tych wątpliwości leży także w interesie samego Organu".
Tu oczywiście mowa o ministerstwie.
Minister milczy, posłanki wchodzą do MEiN
Równocześnie, jeśli chodzi o zapytania prasowe, jesteśmy konsekwentnie lekceważeni przez służby resortu.
Do dziś nie otrzymaliśmy np. odpowiedzi na pytania z 24 stycznia. Szykując się do publikacji na temat programu Willa plus, do której ostatecznie doszło 31 stycznia, zapytaliśmy wówczas, jakie nieruchomości - z dotacji uzyskanych z resortu - zostały lub zostaną zakupione w ramach programu "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania".
Poprosiliśmy o adresy nieruchomości nabytych przez 12 fundacji, które następnie opisaliśmy w tekście. Część adresów pozyskaliśmy już w tym czasie od samych organizacji, ostateczną listę skompletowaliśmy kilka dni później po kontroli poselskiej, do której doszło w resorcie.
Bo choć w korespondencji z nami MEiN robi liczne uniki, to w czasie kontroli poselskiej 26 stycznia Krystyna Szumilas i Katarzyna Lubnauer otrzymały część danych, np. treść wniosków zgłoszonych do MEiN, o które my staramy się bezskutecznie już od połowy listopada 2022 roku.
Dlaczego posłanki miały większe szanse na uzyskanie odpowiedzi niż dziennikarze? Bo obowiązuje je ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. A ta zezwala posłom i senatorom na dostęp do wszelkich informacji związanych z kontrolą lub interwencją.
Są tylko dwa ograniczenia: - ujawnianiu nie podlegają informacje o osobach fizycznych, gdy naruszałoby to ich dobra osobiste, pozostałe informacje podlegają ujawnieniu; - informacje objęte są tajemnicą chronioną prawem.
Dlatego podczas kolejnej kontroli (31 stycznia) posłankom udało się też uzyskać zanonimizowane karty oceny nagrodzonych projektów. MEiN zasłoniło na nich dane o tym, kto dokładnie oceniał który wniosek. Zanonimizowało też protokoły z posiedzeń komisji.
Ale z tych dokumentów - tak jak chcieliśmy od początku - można było się dowiedzieć, kiedy eksperci mieli inne zdanie niż szef resortu.
Wiedząc to wszystko, ponowiliśmy 30 stycznia - przed publikacją - pytania o adresy nieruchomości.
Nie mamy na nie odpowiedzi do dziś.
Zero odpowiedzi od MEiN
Po publikacji tekstu "Willa plus. Publiczne pieniądze dla organizacji bliskich PiS. Lista" - 31 stycznia - nie otrzymaliśmy już odpowiedzi na ani jedno pytanie przesłane do MEiN.
A pytaliśmy parokrotnie i o kluczowe dla transparentności, o której tak ładnie mówił premier Morawiecki, rzeczy:
- 6 lutego zapytaliśmy o ostateczną listę ekspertów oceniających wnioski w konkursie. Chcieliśmy dowiedzieć się, którzy z ekspertów wycofali się z oceny w trakcie konkursu i czy kimś ich zastąpiono.
- 7 lutego minister Przemysław Czarnek powiedział w Sejmie: "Poruszone organizacje podpisują już dzisiaj aneksy do umów, zgodnie z którymi nieruchomości nie będzie można zbyć przez 15 lat. Uczciwie do tego podchodzą, będą je wykorzystywać wyłącznie na cele edukacyjne".
Zapytaliśmy więc, które umowy zostały aneksowane i jaka jest dokładna treść aneksów.
- 8 lutego zapytaliśmy zaś o udział w zespole oceniającym pana Szymona Dziubickiego.
Wszystkie te pytania - łącznie z tymi z 24 stycznia - ponowiliśmy jeszcze 10 lutego. 14 lutego wysłaliśmy jeszcze SMS do rzeczniczki MEiN z pytaniem, kiedy możemy spodziewać się odpowiedzi.
W tym czasie minister Czarnek dużo mówił o transparentności i hejcie.
1 lutego w programie "Polski punkt widzenia" na antenie TV Trwam minister Czarnek powiedział: "Ten program był absolutnie transparentny, oparty na przepisach prawa. W ramach tego programu 40 milionów złotych trafiło do 42 organizacji - i ochotniczych straży pożarnych, i fundacji prowadzących rozmaitą działalność proedukacyjną".
Nie odpowiada to naszym ustaleniom, o czym minister powinien wiedzieć, bo ostatecznie nagrodził 45 organizacji. Po wycofaniu się fundacji Imperio minister rozdzielił milion złotych między organizacje spoza pierwotnej listy. Nastąpiło to pod koniec listopada 2022 r. My dowiedzieliśmy się tego dopiero z kontroli poselskiej. Na stronie MEiN ta informacja również pojawiła się dopiero po naszych publikacjach.
2 lutego minister Czarnek zapewniał w TVP Info, że "wszystko było transparentne i wynikało z otwartych konkursów".
3 lutego w Telewizji Republika mówił dalej o "transparentności". "Nikczemność i podłość pani Lubnauer, pani Szumilas, panów różnych redaktorów z TVN 24 czy innych lewicowo-liberalnych postkomunistycznych mediów jest nieprawdopodobna" - przekonywał.
Pytamy o karuzelę z ekspertami
Dlaczego w lutym zapytaliśmy o ekspertów, a szczególnie o Szymona Dziubickiego? Bo w czasie gdy minister udzielał kolejnych wywiadów zaprzyjaźnionym mediom, dziennikarzom TVN24 mówił, że się "ośmieszają", a nasza komunikacja z biurem prasowym MEiN pozostawała jednostronna. Zaczęły do nas docierać sygnały, że zmieniła się nie tylko lista nagrodzonych (co opisaliśmy 2 lutego), ale również lista zespołu ekspertów.
Po publikacji listy ekspertów w naszym tekście z lutego - podkreślmy: podanej nam przez rzeczniczkę MEiN 2 listopada, a więc na dwa dni przed rozstrzygnięciem konkursu - skontaktował się z nami jeden z nich.
Dr Jacek Raubo przekazał: "W odniesieniu się do Państwa materiału na łamach TVN24.pl pragnę podkreślić, że po pojawieniu się rzeczywiście w zarządzeniu MEiN, to finalnie nie wziąłem udziału w pracach komisji oceniającej wnioski, nie uczestniczyłem w żadnych jej spotkaniach i szkoleniach, ani co najważniejsze nie opiniowałem żadnego z wniosków opisanych w Państwa materiale, a odnoszącym się do wspomnianych kwestii infrastruktury. Nie pobrałem również żadnych gratyfikacji finansowych z racji tego programu odnoszącego się do kwestii infrastrukturalnych".
Dopisaliśmy to do tekstu i chcieliśmy w MEiN ustalić, kiedy i dlaczego lista się zmieniła. Stąd nasze pytania z 6 lutego.
Tymczasem 8 lutego "Rzeczpospolita" opublikowała na swoich łamach tekst "Niestali eksperci Czarnka. Jak zmieniano skład zespołu, który opiniował wnioski w konkursie 'Willa plus'".
Dziennikarki opisały w nim wątpliwości na temat listy ekspertów.
A było tak.
Minister Czarnek wydał 10 sierpnia pierwsze zarządzenie "w sprawie powołania zespołu doradczego ds. oceny wniosków o przyznanie dotacji celowej na finansowanie lub dofinansowanie kosztów realizacji inwestycji lub remontu".
Zmienił je po raz pierwszy 28 września. Wtedy z listy usunięto Jacka Raubo, którego zastąpiła radczyni prawna Lidia Szaj-Śliwka.
Druga zmiana nastąpiła 25 października - objęła już pięć osób. Z listy usunięci zostali: dr Janusz Wdzięczak, ekonomista z Instytutu Sobieskiego, oraz Kazimierz Przeszowski, Piotr Chęciński, Krzysztof Nowak i Piotr Podgórski. Do zespołu wtedy wszedł m.in. Łukasz Marcisz, wicedyrektor Departamentu Społeczeństwa Obywatelskiego w KPRM.
Przypomnijmy: w mailu od rzeczniczki MEiN Adrianny Całus-Polak, który otrzymaliśmy 2 listopada po ponagleniach i w odpowiedzi na pytania z 17 października, znalazły się nazwiska wszystkich usuniętych ekspertów, których w rozporządzeniu z 25 października już nie ma.
Ale to niejedyny problem.
Jak się teraz okazuje, rzeczniczka podała nam najpewniej nieprawdziwą informację nie tylko w kwestii ekspertów usuniętych oficjalnie z treści zarządzeń ministra Czarnka, ale również w przypadku Szymona Dziubickiego, o którego dodatkowo zapytaliśmy 8 lutego.
Postać Szymona Dziubickiego jest szczególna w tej sprawie, ponieważ jest on mężem posłanki i wiceminister rolnictwa Anny Gembickiej. W konkursie zaś dofinansowana została fundacja z Włocławka prowadzona przez męża szefowej jej biura.
Dziubicki przekazał nam, że nie oceniał żadnych wniosków.
Choć dziś ze strony MEiN nie dowiemy się, że Dziubicki był w składzie zespołu, to ta informacja widniała tam z pewnością jeszcze w styczniu tego roku.
Wiemy to dzięki wyszukiwarce w niezależnym archiwum stron. Ostatni raz tę stronę MEiN, która podaje Dziubickiego jako eksperta, zaindeksowano 23 stycznia w następującej formie:
W aktualnej wersji nazwisko Dziubickiego zostało usunięte. Nadal jest tam jednak jego zdjęcie, ponieważ jest członkiem również innego zespołu konkursowego.
Jak już wiadomo, zapytaliśmy 6 lutego o skład zespołu, ale MEiN nie odpowiedziało. Za to 8 lutego, po publikacji "Rzeczpospolitej", rzeczniczka prasowa wydała oficjalny komunikat i opublikowała go na stronie resortu.
Przekonywała w nim, że Dziubicki nie był ekspertem w programie. Nijak ma się to jednak do treści zarządzeń w tej sprawie. Nawet tej ostatniej z 25 października. Tam wciąż Dubicki widnieje.
Gdy jedno z nas w mediach społecznościowych zestawiło oficjalną odpowiedź Całus-Polak z jej komunikatem na stronie, rzeczniczka odpowiedziała, że "rezygnacja [z prac w zespole - red.] została przyjęta dopiero po dostarczeniu rezygnacji na piśmie".
Kiedy? Tego nadal nie wiemy, bo oficjalnej odpowiedzi na pytania ani z 6, ani z 8 lutego nie mamy.
"Odpowiadają" na Twitterze
Twitter to jedyne miejsce, gdzie urzędnikom ministra zdarza się nam incydentalnie odpisać. Głównie wtedy, gdy chcą nas "zaczepić". Konkretnych odpowiedzi na rzeczowe pytania nie możemy się tam spodziewać.
Przoduje w tym Radosław Brzózka, który jest nie tylko szefem gabinetu politycznego ministra, ale również pełnomocnikiem ds. strategii edukacyjnej.
Również na Twitterze ministerialni urzędnicy próbują budować pozory przejrzystości, na przykład chwaląc się wywiadem dla PAP Wojciecha Kondrata, pełnomocnika ministra i dyrektora w MEiN. "Będziemy kontrolować oraz informować, w jaki sposób beneficjenci konkursu dla podmiotów wspierających system oświaty i wychowania wykorzystali środki" - zapowiedział tam Kondrat.
Ten sam Kondrat od kilkunastu lat jest wolontariuszem w jednym z nagrodzonych stowarzyszeń, a prezesem tej organizacji jest jego ojciec.
Czy właśnie tak premier Morawiecki rozumie transparentność?
Ministerstwo interesu nie widzi
Bo Przemysław Czarnek - najwyraźniej tak.
8 lutego otrzymaliśmy (to data wpływu do naszej redakcji) pisemną decyzję o odmowie udostępnienia informacji publicznej przetworzonej w sprawie wniosku związanego z programem Willa plus.
Pismo jest datowane na 27 stycznia, a więc jeszcze przed pierwszą publikacją, ale już po przesłaniu pytań o adresy nieruchomości (23 stycznia).
Pod dokumentem podpisana jest upoważniona do tego przez ministra Czarnka rzeczniczka - Adrianna Całus-Polak.
Czytamy w nim m.in., że bez znaczenia jest fakt, iż o informacje występowaliśmy jako dziennikarze. "Może to jedynie świadczyć o tym, iż jest to sprawa ważna (interes jest istotny), ale samo przez się nie potwierdza istnienia w sprawie szczególnie istotnego interesu społecznego" - uzasadniono.
Rzeczniczka przekonuje też: "Nie można zatem uznać, że uzyskanie żądanych wniosków o udział w programie Rozwoju potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania w 2022 roku, ma szczególnie istotny charakter dla interesu publicznego".
Od 31 stycznia zapraszamy do studia TVN24 ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, ten nie znajduje jednak czasu na rozmowę z naszą stacją. Od momentu publikacji pierwszego tekstu na temat programu Willa plus MEiN reprezentował na naszej antenie wiceminister Tomasz Rzymkowski, ale on zajmuje się w resorcie sprawami międzynarodowymi i z programami Czarnka - co w programie było widoczne - nie ma na co dzień nic wspólnego.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka, Piotr Szostak
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN