Jeśli minister Przemysław Czarnek chce utajniać jakieś informacje, to powinien przenieść się do sektora prywatnego, a nie zajmować się pieniędzmi publicznymi - mówiła w piątek w Sejmie Katrzyna Lubnauer (KO). Wraz z Krystyną Szumilas (KO) domaga się od szefa MEiN informacji na temat aneksów do umów dotyczących programu willa plus, w ramach którego wielomilionowe dotacje trafiły do fundacji powiązanych z PiS. Resort przekonuje, że "wszystko jest transparentne".
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek poinformował 7 lutego w Sejmie, że fundacje dofinansowane w ramach programu nazywanego willa plus podpisały aneksy uniemożliwiające zbycie zakupionych za dotację nieruchomości przez 15 lat. Na stawiane pytania, które to fundacje, do dziś nie odpowiedział. Pięć organizacji potwierdziło tvn24.pl, że dostały do podpisania aneksy, ale one również nie chcą mówić o szczegółach i odsyłają do ministerstwa.
O sprawę dopytują między innymi posłanki Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer i Krystyna Szumilas. Podczas kontroli poselskich 10 i 22 lutego usłyszały, że urzędnicy nie mogą przekazać im dokumentów, o które wnioskowały, bo w resorcie trwa kontrola Najwyższej Izby Kontroli. Nie jest to jednak akcja wprost dotycząca programu willa plus, lecz standardowa kontrola budżetowa.
Obie posłanki podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie zarzuciły ministrowi Czarnkowi utajnianie informacji, które ich zdaniem powinny być publicznie dostępne.
Lubnauer: każdy pieniądz, który wydaje Czarnek, powinien być wydawany w sposób jawny
- Jako minister edukacji i nauki pan Czarnek odpowiada za finanse publiczne przeznaczone na edukację, w związku z tym każdy pieniądz, który wydaje, powinien być wydawany w sposób jawny - argumentowała posłanka Nowoczesnej i wiceprzewodnicząca klubu KO Katarzyna Lubnauer.
Dodała, że wraz z posłanką PO i byłą minister edukacji narodowej Krystyną Szumilas chciały dowiedzieć się, "jak były wydawane pieniądze na willa plus, jak wygląda umowa i jak wyglądają aneksy". - Minister Czarnek mówi, że nie będzie nam przekazywał informacji, ponieważ według niego te informacje nie powinny być w rękach publicznych, nie powinny być w rękach posłów - twierdziła Lubnauer.
- My mu odpowiadamy dość ostro. Jeśli minister Czarnek chce utajniać jakieś informacje, to powinien przenieść się do sektora prywatnego, a nie zajmować się pieniędzmi publicznymi - oceniła posłanka. Zapowiedziała kolejne próby uzyskania dostępu do dokumentów.
Lubnauer powiedziała, że MEiN nie tylko "odmawia dziennikarzom dostępu do informacji publicznej", ale i kłamie. - Minister Czarnek kłamał w swoim piśmie, jeśli chodzi między innymi o informacje dotyczące rzeczoznawców, bo to są informacje dotyczące ekspertów, bo to są informacje z dokumentów oficjalnych, z rozporządzeń. Minister Czarnek mówił, że ujawniamy nazwy fundacji. One od początku powinny być, część z nich była, w dokumentach na stronie ministerstwa. W tej chwili, dzięki naszej interwencji, są już wszystkie - mówiła posłanka.
- Nie przerwiemy naszej pracy, będziemy dochodzić do tego, jak są wydawane pieniądze publiczne - zapewniła.
Szumilas: wyraźnie widać, że pan minister czegoś się boi
Szumilas mówiła, że posłanki chciały się "dowiedzieć, jak wyglądają zapisy dotyczące 15-letniego okresu trwałości projektu, bo to jest istotne, na co te organizacje będą mogły wykorzystywać wille plus, czy będą mogły na nich zarabiać, czy będą tam rzeczywiście uczniowie, w jaki sposób pan minister Czarnek zabezpieczył, że te wille rzeczywiście będą przez 15 lat służyły edukacji".
Według niej "wyraźnie widać, że pan minister czegoś się boi". - Boi się ujawnienia dokumentów, nie chce, żeby te dokumenty zostały przedstawione nie tylko przez posłów, ale również przez tych, którzy są zobowiązani do patrzenia władzy na ręce, a więc przez media - kontynuowała. - Chciałyśmy jeszcze od pana ministra otrzymać informacje o tym, na jakiej podstawie, mimo negatywnych opinii komisji, podjął opinie pozytywne. Dlaczego te wnioski, które z negatywną opinią zostały mu przekazane, skierował do realizacji - dodała Szumilas.
Lubnauer opublikowała na Twitterze pismo skierowane do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Posłanki zwróciły się w nim o udostępnienie do 9 marca wnioskowanych dokumentów.
Odpowiedź MEiN: nikt niczego nie odmawia
W reakcji na wpis posłanki KO resort edukacji odparł, że "nikt niczego nie odmawia". "Wszystko jest transparentne. Otrzymały Panie wszystko, o co prosiły, do rozpoczęcia kontroli służb, w tym NIK. Po drodze naruszając dobro osób trzecich, przez nieuprawnione udostępnienie dokumentów. Po zakończeniu kontroli zapraszamy ponownie" - napisało MEiN.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24