Przy częstochowskim cmentarzu Kule od roku kręci się Pikuś. W dzień wyleguje się przy straganach, w nocy idzie na cmentarz. Tam mieszka - na grobie swojego pana.
I jak nie powiedzieć, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka?
Kilkuletni kundelek nie pogodził się ze śmiercią swojego pana. Właściciele straganów szybko zorientowali się, że Pikuś nie przez przypadek każdego wieczora kładzie się przy jednym i tym samym grobie. Znał go doskonale, bo wcześniej często przychodził tu ze swoim właścicielem, który odwiedzał miejsce pochówku swoich rodziców.
Właściciele straganów zaopiekowali się czarnym psiakiem z podpalanymi łapami. - Na początku był jednak bardzo nieufny. Nie chciał podchodzić. Marnie wyglądał. Dopiero jak zaczęliśmy dawać mu jeść, to się trochę oswoił i zaczął merdać ogonem - mówi pan Wiesław, jeden ze sprzedawców.
Teraz Pikuś to pieszczoch - lubi gdy drapie się go za uchem i głaszcze po grzbiecie. Nie zapomniał jednak, dlaczego postanowił przenieść swoje legowisko na miejski cmentarz. Każdego wieczoru odprowadza panią Magdę, sprzedającą przy cmentarzu kwiaty i znicze, do połowy cmentarza. Skręca przy kaplicy, bo tam jest grób, na którym śpi.
- Ten pies to bystrzak - mówią handlowcy. Nie tak dawno na cmentarzu pojawiła się ekipa ze schroniska dla zwierząt, żeby go zabrać. Ale on przeczuł zasadzkę i tego jednego dnia przy straganach się nie pojawił. Wieczorem leżał już tam gdzie zwykle...
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24