Były ambasador Polski w Izraelu i Stanach Zjednoczonych Marek Magierowski mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 o wecie prezydenta Karola Nawrockiego dla nowelizacji ustawy o pomocy dla Ukraińców i krytyce, jaka go za to spotkała.
- Mam wrażenie, że kancelaria prezydenta nie do końca była przygotowana na ten zmasowany atak po ostatnich decyzjach dotyczących między innymi naszych relacji, mówiąc najszerzej, z Ukrainą czy też z uchodźcami ukraińskimi i migrantami, którzy żyją i pracują w Polsce - powiedział dyplomata.
Według niego "ta decyzja będzie miała długofalowe konsekwencje dla naszych relacji".
Dodał, że trzeba "zastanowić się nad tym, do jakiego stopnia ta decyzja pogorszy nasze relacje - nie mówię tego w sensie stricte pejoratywnym, tylko na ile wpłynie na nasze relacje z Kijowem". - Bo widać już, że wpływa w sposób dość intensywny - dodał.
"To wymaga ze strony PiS pewnych ruchów"
Magierowski mówił też o naszych relacjach z Ukraińcami, oceniając, że "nastroje zmieniają się w Polsce od wielu miesięcy". - Pamiętamy ten wybuch solidarności i sympatii dla ukraińskich uchodźców w początkowej fazie wojny, który trwał długo - wspominał.
Jego zdaniem "wystarczy spojrzeć na statystyki, dane i sondaże z ostatnich kilku miesięcy, żeby zrozumieć, że te nastroje mocno się zmieniają". - Wynika to pewnie z pewnego zmęczenia w ogóle wojną, jako taką, tuż za naszą granicą - mówił. Jednocześnie ocenił, że "duża część odpowiedzialności za jednoznaczne pogorszenie się relacji - także pogorszenie się nastrojów w Polsce w stosunku do mieszkających, żyjących i pracujących tutaj Ukraińców - leży po stronie ukraińskiej".
Na uwagę prowadzącego program Konrada Piaseckiego, że polityka obecnego Pałacu Prezydenckiego wobec Ukrainy jest odmienna niż ta, którą prowadził Andrzej Duda, były ambasador wskazywał, że "nastroje społeczne w Polsce, pewne tendencje polityczne zmieniają się i to dosyć szybko".
- Mówiąc bardzo powierzchownie i bardzo oględnie, cała scena polityczna przesuwa się mocno w prawo. I to wymaga ze strony Prawa i Sprawiedliwości pewnych ruchów - argumentował.
Zdaniem Magierowskiego "to jest kalkulacja polityczna, nie tylko związana z naszymi relacjami z Ukrainą". - To jest tendencja trochę szersza i trochę głębsza - precyzował.
Polityka Dudy "różniła się w sposób znaczący od tego, co widzimy dzisiaj"
Gość TVN24 wspominał też, jak układały się relacje byłego prezydenta Andrzeja Dudy ze stroną ukraińską. - Nie tylko jego postawa, jego opinie i prowadzona przez niego samego i jego najbliższe otoczenie polityka wobec Ukrainy różniła się w sposób znaczący od tego, co widzimy dzisiaj - mówił.
- Tutaj bym rozróżnił jednak relacje osobiste, bardzo dobre, między prezydentem Dudą a prezydentem (Wołodymyrem) Zełenskim, z których obie strony ewidentnie skorzystały. Bo to bardzo dobrze wpływało też na postrzeganie Polski jako jednego z najistotniejszych sojuszników Ukrainy w tym regionie świata - kontynuował.
- Ale drugą częścią tej układanki jest realna polityka. I rzeczywiście być może przez ostatnich kilka lat ta polityka nie była wystarczająco asertywna, szczególnie w sytuacji, kiedy od samych Ukraińców słyszeliśmy wielokrotnie dosyć gorzkie słowa i niesprawiedliwe oceny - dodał.
"Podsycanie tego nastroju byłoby katastrofalnym błędem"
Magierowski był też pytany, czy jego zdaniem politycy nie powinni robić czegoś, aby zatrzymać ten zwrot w prawo, jeśli chodzi o nastroje społeczne i stosunek do Ukraińców oraz czy nie powinni tonować emocji w dyskursie publicznym.
- To jest bardzo grząski teren. Uważam, że podsycanie tego nastroju byłoby katastrofalnym błędem, szczególnie ze strony części polskiej prawicy. Nie można stosować zasady odpowiedzialności zbiorowej - ocenił dyplomata.
Przyznał, że "jest po części też zadaniem właśnie najważniejszych polityków w państwie, żeby trochę te nastroje przygasić". - Niezależnie od tego, jaką będą prowadzić politykę, ich zadaniem jest także skuteczne, dobre, mądre tłumaczenie tego typu decyzji - dodał, nawiązując do weta.
Autorka/Autor: akr/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24