Troje dorosłych i czworo dzieci, w tym niemowlę, zostało poszkodowanych w wyniku uderzenia pioruna w Węglińcu (Dolnośląskie). - Zaczął padać deszcz, więc schowaliśmy się pod drzewem. Wiadomo, że podczas burzy nie można, ale nic nie zapowiadało piorunów. Nagle zobaczyłem błysk, poczułem swąd, jakby spalony proch. Sparaliżowało mnie, upadłem na ziemię - mówił jeden z poszkodowanych. Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Młodszy aspirant Przemysław Ratajczyk z dolnośląskiej policji poinformował, że do zdarzenia doszło w niedzielę około godz. 17 w parku w Węglińcu. - Na miejscu zjawił się patrol policji, straży pożarnej i pojazdy pogotowia ratunkowego. Wszystkie siedem osób przewieziono do szpitala na badania diagnostyczne. Wszyscy byli przytomni - powiedział policjant. Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Oficer dyżurna z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zgorzelcu powiedziała Kontaktowi 24, że wśród porażonych piorunem są dzieci. - Wśród tych osób były trzy osoby dorosłe, troje dzieci i noworodek - powiedziała. Dodała, że nie ma ofiar śmiertelnych.
- Na nasz oddział trafiło dwóch pacjentów. Najstarsza, 9-letnia dziewczynka wraz ze swoim opiekunem. Stan obu jest stabilny - poinformował Artur Limanowski, kierownik SOR szpitala w Zgorzelcu. Dyrektor szpitala powiatowego w Bolesławcu Kamil Barczyk przekazał, że do jego placówki trafiła dwójka dzieci w wieku kilkunastu miesięcy. - Ich stan jest bardzo dobry, ale pozostaną pod obserwacją lekarską na oddziale pediatrycznym - powiedział.
Ukryli się pod drzewem, w które uderzył piorun. Mieli "niewiarygodnie dużo szczęścia"
Jeden z poszkodowanych opowiedział TVN24 ze szpitalnego łóżka o niedzielnym zdarzeniu.
- Zaczął padać deszcz, więc schowaliśmy się pod drzewem. Wiadomo, że podczas burzy nie można, ale nic nie zapowiadało piorunów. Nagle zobaczyłem błysk, poczułem swąd, jakby spalony proch. Sparaliżowało mnie, upadłem na ziemię, przez chwilę nie mogłem się ruszyć. Oczy miałem otwarte, byłem przytomny. Jak już otrzeźwiałem, to poczułem, że strasznie bolą mnie ręce i nogi - relacjonował. Mężczyzna ma lekkie poparzenia ręki.
- Osoby, które znalazły się pod tym drzewem, miały niewiarygodnie dużo szczęścia - stwierdził kierownik oddziału ratunkowego szpitala w Zgorzelcu.
Źródło: Kontakt 24, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Andrzej Stefańczyk