We wtorek PO ogłosi wyniki wyborów na przewodniczącego partii. Jedynym kandydatem był Grzegorz Schetyna. W trakcie spotkania z udziałem kilkuset działaczy Platformy nowy szef wygłosi wystąpienie inauguracyjne. - To będzie początek poważnej rozmowy wewnątrz Platformy - zapowiada Schetyna.
Wybory nowego szefa PO trwają od początku grudnia. W środę upłynął termin nadsyłania głosów listownie. Do końca tego tygodnia będzie trwało ich liczenie, a we wtorek Platforma ma zamiar przedstawić nowego przewodniczącego. Spotkanie, w którym weźmie udział kilkuset działaczy PO: parlamentarzystów, europosłów, samorządowców, działaczy młodzieżówki, rozpocznie się o godz. 14 w Warszawie. Planowane jest również wystąpienie inauguracyjne Grzegorza Schetyny. Później tego dnia w Jachrance pod Warszawą zbiera się klub Platformy, który omówi plany na najbliższą przyszłość. - To będzie ważny dzień, bo będzie to taki dzień, kiedy też nowy przewodniczący zapowie, w którym kierunku Platforma pójdzie, jaka to będzie partia i co będziemy robić w najbliższych miesiącach, a później już o szczegółach tych działań będziemy rozmawiać na klubie wyjazdowym - powiedział szef klubu PO Sławomir Neumann. Jak podkreślił Schetyna, wtorkowa inauguracja jego przewodnictwa będzie początkiem nowego otwarcia Platformy. - To będzie początek poważnej rozmowy wewnątrz Platformy: o planach, o programie, o następnych krokach - powiedział. Schetyna wielokrotnie mówił publicznie o potrzebie budowy nowej Platformy, która byłaby skuteczną opozycja dla PiS i odzyskała poparcie wyborcze. Nowy szef PO chciałby m.in. otworzyć ją na nowe środowiska, a także wrócić do rozmowy z Kościołem. - Źle się stało, że w ostatnim czasie staliśmy się takim 'czarnym ludem' - Platforma nie była rozpieszczana przez Kościół. To kwestia powrotu do źródeł - mówił Schetyna w zeszłym tygodniu w programie "Czarno na białym" w TVN24. Z rozmów Polskiej Agencji Prasowej z politykami PO wynika, że w niedługim czasie miałaby się zebrać również Rada Krajowa, która może wybrać m.in. nowego sekretarza generalnego i skarbnika Platformy. Według współpracowników Schetyny wciąż trwają rozmowy na temat ewentualnych zmian we władzach PO.
Zmian będzie więcej?
W kontekście obsady funkcji sekretarza generalnego, którego partia nie ma od sierpnia, kiedy rezygnację złożył Andrzej Biernat, media wymieniały nazwisko lidera zachodniopomorskiej PO Stanisława Gawłowskiego. - Żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły - podkreśla jeden z posłów bliskich przyszłemu szefowi PO.
Niektórzy politycy Platformy spodziewają się, że zmiany mogą objąć również obecnych wiceprzewodniczących partii, m.in. byłego marszałka Sejmu, byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który latem wycofał się z polityki, pierwszą wiceprzewodniczącą PO, byłą premier Ewę Kopacz oraz byłego ministra infrastruktury i sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka, który uchodzi za partyjnego przeciwnika Schetyny. Część działaczy obawia się jednak, że forsowanie dużych zmian personalnych we władzach PO może doprowadzić do konfliktu w Platformie. - Grzegorz Schetyna może oczywiście dokonać jakichś korekt w zarządzie, ale jeśli pójdzie na wojnę, będzie próbował odwołać Kopacz czy Grabarczyka, to już będzie koniec. Ludzie tego nie chcą - przekonuje jeden z niedawnych współpracowników byłej premier. W czerwcu tego roku ma się z kolei odbyć konwencja Platformy, która miałaby przyjąć m.in. nowy program partii.
Było trzech kandydatów, został jeden
Początkowo o przywództwo w PO walczyli również b. wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak oraz b. minister sprawiedliwości Borys Budka, jednak obaj wycofali się i poparli Schetynę. O ile Budka nie miał większych szans na wyborczy sukces, to rezygnacja Siemoniaka była dużym zaskoczeniem dla działaczy Platformy.
B. wicepremier ogłosił swą decyzję 31 grudnia na wspólnej ze Schetyną konferencji prasowej.
- Demokracja jest w stanie krytycznym. Kolejne dni, kolejne tygodnie pokazują, że jest coraz gorzej, a jest to początek, a nie koniec działań PiS. Ta sytuacja wymaga mobilizacji, nadzwyczajnej jedności, także w PO - mówił Siemoniak w ostatnim dniu grudnia. Jego zwolennicy do dziś są zdania, że miał spore szanse na wygraną. - Uważam, że skończyłoby się remisowo, mógł przegrać pięcioma procentami, a mógł pięcioma wygrać - powiedział jeden ze wspierających go posłów. Według niego w decyzji Siemoniaka nie należy doszukiwać się żadnych podtekstów.
- Było po prostu kilka rozmów, ostateczna wieczorem, dzień przed konferencją ze Schetyną. Siemoniak uznał, że skoro jest większe prawdopodobieństwo, że wygra Schetyna, to wycofał się dla dobra Platformy - zaznaczył rozmówca.
Autor: kg//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24