Prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, dlaczego policjant z Centralnego Biura Śledczego Policji nie zapobiegł podwójnemu morderstwu, choć wcześniej znał plany niebezpiecznego gangstera podejrzanego dziś o zlecenie tej zbrodni. To efekt publikacji tvn24.pl, w której ujawniliśmy kulisy sprawy.
Do brutalnego morderstwa starszego małżeństwa doszło w lutym ubiegłego roku na warszawskim Grochowie. Przed śmiercią - jak później ocenił patolog - poprzez uduszenie 84-letnia Jadwiga i jej o rok starszy mąż Ryszard byli torturowani.
Policjant wiedział
Jak ujawniliśmy w tvn24.pl, co najmniej na dwa tygodnie przed tym morderstwem funkcjonariusz warszawskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji poznał szczegóły planu sprawców. Od swojego źródła w świecie przestępczym dowiedział się, kto i dlaczego planuje zbrodnię. Informator wskazywał na groźnego warszawskiego gangstera Andrzeja P., pseudonim "Nos".
- Informacjom on lub jego przełożeni nie dali wiary. Policjant z pewnością popełnił ogromny błąd, gdyż zdobytych informacji nie wprowadził do systemu meldunków informacyjnych, gdzie należy zapisywać informacje od źródeł - tłumaczył nasz informator, zastrzegając swoją anonimowość.
Ostatecznie gangster "Nos", wraz z siedmioma innymi osobami, został zatrzymany dopiero pod koniec 2020 roku, w niemal rok od popełnienia tej zbrodni.
Śledztwo po artykule tvn24.pl
Gdy pod koniec stycznia opisywaliśmy tę sprawę, zapytaliśmy w biurze prasowym Prokuratury Krajowej, czy toczy się postępowanie, w którym wyjaśniane jest, dlaczego policjanci z CBŚP nie zapobiegli zabójstwu.
"Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie nie prowadzi postępowania o które Pan pyta" - taką odpowiedź otrzymaliśmy z biura prasowego PK.
Teraz jednak otrzymaliśmy oficjalną informację, że śledztwo jednak zostało wszczęte.
"Prokurator wyłączył do odrębnego postępowania materiały i wszczął śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariusza CBŚP, tj. o czyn z artykułu 231 Kodeksu karnego" - poinformowała nas prokuratura.
Potwierdziliśmy również, że śledztwo zostało wszczęte dopiero po ujawnieniu sprawy w tvn24.pl.
"Ten wątek się zgubił"
Sam policjant - co potwierdziła nam rzecznik CBŚP nadkomisarz Iwona Jurkiewicz - został już przed rokiem zwolniony z szeregów policji. Stało się to po krótkim postępowaniu dyscyplinarnym "ze względu na ważny interes służby".
- Materiały, które zgromadziło Biuro Spraw Wewnętrznych w tej sprawie zostały przekazane do prokuratury - przekazała nam rzecznik.
Stało się to wkrótce po tym, jak zabójstwo wyszło na jaw. Dlaczego więc prokuratura już wtedy nie wszczęła śledztwa?
Na takie pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi z Prokuratury Krajowej. Jedynie nieoficjalnie usłyszeliśmy: - Gdy tylko zabójstwo wyszło na jaw, sprawę prowadziła prokuratura okręgowa na warszawskiej Pradze. Kilkanaście dni później sprawa została przekazana do prokuratorskiego pionu przestępczości zorganizowanej. Ten wątek się zgubił - mówi, zastrzegając anonimowość, jeden z prokuratorów.
Spytaliśmy również, czy kierownictwo Centralnego Biura Śledczego Policji choćby przekazało przeprosiny dla rodzin ofiar. Nie doczekaliśmy się jednak odpowiedzi.
"Nos" jako świadek
Tymczasem odkryliśmy, że sam Andrzej P. w innym śledztwie, które prowadził mazowiecki pion przestępczości zorganizowanej, ma statusu "małego świadka koronnego". To duża sprawa przeciwko zorganizowanej grupie przestępców działających w okolicach Ożarowa Mazowieckiego, którzy specjalizowali się w handlu narkotykami.
- W tej sprawie "Nosu" poszedł na współpracę, składa też zeznania przed sądem, licząc na nadzwyczajne obniżenie grożącej mu kary - tłumaczy prokurator. Ale zapewnia, że nie ma to wpływu na grożącą teraz gangsterowi odpowiedzialność za podwójne morderstwo.
- Już jest przesądzone, że w sprawie podwójnego zabójstwa starszego małżeństwa będziemy występować o karę dożywocia dla niego - usłyszeliśmy w prokuraturze.
Dobry policjant
Cała sprawa budzi ogromne kontrowersje w policyjnym i prokuratorskim środowisku. Policjant, który od swojego źródła usłyszał o planach morderstwa, wcześniej, jak usłyszeliśmy, zbierał bardzo dobre opinie o swojej pracy.
- Mało kto z nas wierzy, że nie przekazał przełożonym tego, co się dowiedział. O jego uczciwości świadczy również fakt, że gdy tylko zabójstwo wyszło na jaw, natychmiast zaraportował o tym, że wiedział wcześniej o planach. Mógł to przecież przemilczeć - komentuje oficer CBŚP z dużym stażem.
Dlaczego zatem on sam - lub jego przełożeni - nie podjęli żadnych działań? Według nieoficjalnych informacji tajnemu współpracownikowi, który przekazał informacje o planach "Nosa", zdarzało się wcześniej przekazywać błędne informacje.
- Ta sprawa powinna być przedmiotem rzetelnych badań, by później wyciągnąć z niej wnioski, uniknąć powtórzenia tej sytuacji. Tymczasem nic takiego się nie dzieje, panowała wokół niej zmowa milczenia aż do waszego materiału - mówią śledczy.
Zatrzymanie "Nosa"
O zatrzymaniu "Nosa" i jego kompanów w związku z morderstwem poinformował oficjalnie rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji tuż przed końcem ubiegłego roku.
"W trakcie pracy operacyjnej policjanci ustalali, kto mógł dopuścić się zbrodni na dwóch starszych osobach. Rozważali wszelkie ewentualności, biorąc pod uwagę zarówno wątek rabunkowy jak i powiązania rodzinne. Kilka miesięcy ustaleń i weryfikacji doprowadziło ich do rozwiązania sprawy" - napisał wówczas rzecznik w komunikacie.
W komunikacie nie znalazła się informacja, że policjanci wiedzieli, kto najprawdopodobniej dokonał mordu już następnego dnia po odkryciu zwłok. Bo wtedy do wydziału terroru kryminalnego i zabójstw Komendy Stołecznej Policji dotarł meldunek z CBŚP opisujący kulisy zamierzeń "Nosa". Kolejne miesiące zajęło policjantom jedynie zgromadzenie dowodów jego winy i namierzenie pozostałych podejrzanych.
Wyłudzał majątek
Z ustaleń tego śledztwa wynika, że Andrzej P. zdecydował się dokonać morderstwa, gdyż chciał przejąć majątek starszego małżeństwa. Ofiary były jego dalszą rodziną i przez ostatnie lata, korzystając z ich wieku, starał się przejąć ich nieruchomości. W pewnym momencie inni członkowie rodziny zorientowali się w tym procederze i utrudniali dalsze przekazywanie mu majątku.
Do prokuratury trafiło nawet doniesienie od małżeństwa, że zaczął kierować wobec nich groźby karalne.
- Policjanci jednak nie objęli ochroną tych ludzi. W efekcie 13 lutego 2020 roku odkryto ich zwłoki - mówi nasz rozmówca z organów ścigania.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP