Lech Wałęsa zadeklarował, że chce wstąpić do "Solidarności". Szybko też się poprawił, ponieważ w rzeczywistości nigdy z niej nie występował. Po latach sporów ze związkiem jego legendarny lider i były prezydent mówi: dość wspierania kapitalizmu. I deklaruje, że trzeba walczyć o sprawiedliwość społeczną i budować związki.
- Zgłosiłem chęć wspierania niektórych działań i czekam na odzew - mówi Wałęsa.
Założyciel "Solidarności" chce być znów jej aktywnym członkiem, bo - jak mówi - kapitalizm ma dziś za długie ręce i trzeba coś zrobić dla robotników, szczególnie tych stojących na krawędzi bankructwa Stoczni Gdańskiej.
To właśnie tam, w komisji zakładowej, Wałęsa miałby znów działać. Jak? Już teraz pośredniczy w negocjacjach między skłóconymi właścicielami.
- Za Wałęsą sam Wałęsa nie nadąży, nie wiadomo, co siedzi w jego głowie i jak dokładanie ta jego pomoc dla związku miałaby wyglądać. Ja bym chciał, żeby on przynajmniej nie przeszkadzał - mówi Marek Lewandowski z Krajowej Komisji NSZZ "Solidarność".
Rozwód ze związkiem
Wałęsa oficjalnie ogłosił, że odchodzi z "Solidarności", kilka lat temu, kiedy przewodniczącym był jeszcze Janusz Śniadek, dziś poseł PiS. Były prezydent sprzeciwił się wtedy zbliżeniu związku do partii Jarosława Kaczyńskiego.
Nowy przewodniczący "S" Piotr Duda próbował pogodzić związek z Wałęsą. Obaj spotkali się, uścisnęli sobie ręce i zapewniali o współpracy. Niewiele jednak z tego wyszło.
Konflikt Wałęsy z "S" przybrał na sile w 2012 roku, gdy związek protestował przed Sejmem przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego.
"S" zabarykadowała wówczas wejścia do Sejmu. W reakcji na to Wałęsa stwierdził, że "należało ich za to spałować", czym wywołał burzę wśród związkowców.
Potem były prezydent wielokrotnie jeszcze krytykował "S", ostatnio za pomysł kampanii uderzającej w kandydatów na europosłów.
"To happening"
Były prezydent przestał płacić składki w swojej zakładowej organizacji związkowej w Stoczni Gdańskiej od 2005 r. Uiszczał je za niego poseł PO i działacz "Solidarności" Jerzy Borowczak, więc były prezydent - jak podkreśla - nigdy nie przestał być związkowcem.
- Mówi do nas ciągle, że nie o taką Polskę walczył, zauważa to społeczne rozwarstwienie - zaznacza Borowczak.
W opinii Andrzeja Jaworskiego, działacza "S" i posła PiS, zapowiedzi Wałęsy ws. powrotu do związku to happening. - Chce przez kilka dni istnieć w mediach - stwierdza.
Wałęsa, w razie odrzucenia przez "S" propozycji współpracy, ma już plan "B". - Założę związek zawodowy prezydentów. Dlaczego nie? - kwituje.
Autor: MAC/kka/zp / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN