"Polska potrzebuje nowej konstytucji, ale nie pisanej przez PiS" - stwierdził w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" były prezydent Lech Wałęsa. Pytany o tajne dokumenty Urzędu Ochrony Państwa z lat 90., które opublikował w internecie, zapewnił, że posiada je legalnie.
Zdaniem byłego prezydenta przed zmianą konstytucji trzeba "przedyskutować, jaki system Polakom odpowiada", a gdyby pisano nową konstytucję, należałoby się "zastanowić nad zmianą systemu politycznego". - Czy system prezydencki, kanclerski, czy jeszcze inny. Albo silny prezydent, albo silny rząd. Trzeba też wpisać do konstytucji, że zwycięska partia po wyborach prezydenckich nie ma prawa do wszelkich zmian. Nie mogą robić wszystkiego - wyliczał w wywiadzie. Na pytanie, czy stawia na silnego prezydenta, Wałęsa odparł, że "na dziesięć lat powinno się tego typu inicjatywę na próbę przeprowadzić". - Prezydent nie może być tylko od paradowania i wręczania medali - dodał.
"Zgody na to być nie może"
Zdaniem Wałęsy "za tej władzy nowej ustawy zasadniczej nie uda się napisać i przyjąć". - PiS i Andrzej Duda łamią konstytucję, co odbiera im prawo do tworzenia nowej ustawy zasadniczej. Szanujcie konstytucję, która obowiązuje, a nie piszcie własną! Konstytucja PiS byłaby dalszym ograniczeniem praw i wolności Polaków. Kaczyński napisze konstytucję pod siebie i pod PiS. Ci ludzie inaczej nie potrafią. Polacy godząc się na nową konstytucję za rządów PiS, zgodziliby się na dalsze ograniczenie demokracji. Zgody na to być nie może - zaznaczył były prezydent.
Prezydent Andrzej Duda o referendum w sprawie konstytucji
Prezydent Duda podczas uroczystości w 226. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja w wystąpieniu na pl. Zamkowym oświadczył, że chce, aby w 2018 roku odbyło się referendum w sprawie ewentualnych zmian w konstytucji. Jak mówił, naród polski powinien się wypowiedzieć, co do przyszłości ustrojowej swojego państwa.
"Polacy mają wybór: wierzą Wałęsie albo Kiszczakowi"
W wywiadzie z "Rzeczpospolitą" Wałęsa odniósł się również do opublikowanych przez niego w ostatnich dniach w internecie dokumentów UOP opatrzonych klauzulą "tajne", które mają świadczyć o tym, że były prezydent nie był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Bolek. Wałęsa przekonywał, że dokumenty pochodzą "z Instytutu Pamięci Narodowej oraz od dziennikarzy z lat 90.". - Wszystkie mam legalnie. Część tych dokumentów krążyła w internecie - podkreślił Wałęsa i zaprzeczył, by były to dokumenty pochodzące z jego teczki, którą wypożyczył w trakcie prezydentury i "oddał zdekompletowaną". - Ja tamtych dokumentów nawet dokładnie nie przeglądałem. Przeglądali moi ministrowie. To były ksera. To też są odbitki - zapewnił były prezydent. Wałęsa zadeklarował także, że jest gotów stanąć do publicznej debaty na temat swojej przeszłości, ale "na uczciwych i równych warunkach". - Polacy mają wybór: wierzą Wałęsie albo Kiszczakowi - podsumował.
Autor: bpm//man / Źródło: PAP