- Gdybym wcześniej dostał te dokumenty, to byłbym w stanie udowodnić, że to jest sfingowane. Na całym świecie podeptali mi autorytet, nagadali głupot, a teraz będziemy wszystko odrzucać - powiedział w rozmowie z dziennikarką "Faktów" TVN Lech Wałęsa. IPN przekazał wcześniej, że były prezydent dostanie oficjalne powiadomienie o możliwości zapoznania się z nowymi dokumentami.
Rafał Leśkiewicz, szef Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN poinformował, że Instytut przygotował do wysłania Wałęsie oficjalne powiadomienie o możliwości zapoznania się z nową dokumentacją o nim, zabezpieczoną przez prokuratorów IPN w domu Czesława Kiszczaka. Wkrótce potem rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak sprecyzowała, że w związku z wpłynięciem do archiwum IPN nowych dokumentów "dotyczących Pana Prezydenta Lecha Wałęsy, została do niego wysłana taka standardowa informacja".
- Dobrze, że w ogóle mnie powiadomiono. Wystąpiłem od razu, żeby tych paszkwili, tych kłamstw nie pokazywać światu. Gdybym dostał wcześniej (te dokumenty - red.), to byłbym w stanie udowodnić, że to jest sfingowane, a tak to na całym świecie podeptali mi autorytet, nagadali głupot, a teraz będziemy wszystko odrzucać. Ale tam są politycy, ale tam są mądrzy ludzie w tym IPN - powiedział Lech Wałęsa w rozmowie z dziennikarką "Faktów" TVN Katarzyną Kolendą-Zaleską.
Wałęsa nie chciał powiedzieć, czy skorzysta z możliwości i pójdzie do IPN. Zaznaczył, że jeśli powiedzą mu, że są tam dokumenty przypominające oryginały, to musi tam pójść i wyjaśnić, że nie ma takich dokumentów.
- Jak powiedzą, że coś tam jest, to wtedy pójdę. Mało tego, poproszę kogoś w układzie międzynarodowym, aby to sprawdzono, bo wiem, że tam tego nie może być - mówił Wałęsa.
Art. 30 ust. 1 ustawy o IPN stanowi, że "każdy ma prawo wystąpić z wnioskiem do Instytutu Pamięci o udostępnienie do wglądu dotyczących go dokumentów będących w zasobach Instytutu". Zgodnie z art. 30 ust. 5 ustawy "w razie późniejszego odnalezienia w archiwum Instytutu Pamięci dokumentów dotyczących wnioskodawcy, należy go o tym poinformować oraz pouczyć o możliwości ponownego złożenia wniosku, o którym mowa w ust. 1".
IPN: Wałęsa nie może zastrzec tych dokumentów
Dopytywany, czy Wałęsa mógłby zastrzec dostęp do tych dokumentów, Leśkiewicz odparł: "niestety nie, dlatego że w trybie art. 37 ustawy o IPN zastrzeżenie dostępu przysługuje jedynie tym osobom, które nie współpracowały z organami bezpieczeństwa państwa".
Artykuł ten stanowi, że swoje dane osobowe może zastrzec osoba, która otrzymała wgląd w dotyczące jej dokumenty, a zarazem nie zachowały się w stosunku do niej dokumenty "wytworzone przez wnioskodawcę lub przy jego udziale w ramach czynności wykonywanych w związku z jego pracą lub służbą w organach bezpieczeństwa państwa albo w związku z czynnościami wykonywanymi w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji".
Ponadto prawo do zastrzeżenia nie przysługuje w stosunku do dokumentów "wytworzonych przez wnioskodawcę lub przy jego udziale w ramach czynności wykonywanych w związku z jego pracą lub służbą w organach bezpieczeństwa państwa albo w związku z czynnościami wykonywanymi w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji".
"Bez specjalnych warunków dla Wałęsy"
Pytany, czy Wałęsa będzie mógł liczyć na to, że zostaną mu zorganizowane specjalne warunki do "bardziej prywatnego lub poufnego" zapoznania się z zawartością tych teczek, Leśkiewicz odparł, że nie widzi takiego powodu. - Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy komukolwiek zapewniać jakąś poufność udostępnienia dokumentów. Wszystkie dokumenty są udostępniane w czytelniach IPN na zasadach ogólnych i - tak jak każdy - pan prezydent Lech Wałęsa będzie miał możliwość zapoznania się z tymi dokumentami - prawdopodobnie w oddziale IPN w Gdańsku, jeśli takie będzie jego życzenie - powiedział szef archiwów IPN.
Dodał, że Lech Wałęsa "będzie mógł także skorzystać z prawa do wniesienia do tych dokumentów własnych uwag, sprostowań, opinii, jeżeli będzie miał takie życzenie".
Autor: kło/j / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN