Lech Wałęsa używa słów, jak stójkowy spod budki z piwem. To nie jest język poważnego człowieka - ocenił w RMF Joachim Brudziński z PiS. Jego zdaniem, przepraszać powinien były prezydent, a nie Lech Kaczyński.
Po publicznym stwierdzeniu Lecha Kaczyńskiego, że były prezydent był agentem SB o pseudonimie „Bolek”, konflikt między oboma politykami sięgnął zenitu.
Lech Wałęsa zażądał przeprosin, jednocześnie mówiąc bez ogródek, co sam myśli o obecnym prezydencie. W poniedziałkowym programie „Kropka nad I” stwierdził, że jest zakompleksiony, i że należy do tej grupy ludzi, którzy "zawsze będą się grzebać w łajnie". (CZYTAJ WIĘCEJ)
Wypowiedź byłego prezydenta wywołała ostre komentarze ze strony polityków PiS. Joachim Brudziński powiedział we wtorek w RMF, że język Wałęsy to nie jest język poważnego człowieka i polityka. – Jeśli ktokolwiek miałby pierwszy przeprosić, to na pewno Wałęsa za te wszystkie słowa, które kierował pod adresem prezydenta i to w sposób dobry dla stójkowego spod budki z piwem, a nie byłego prezydenta – ocenił Joachim Brudziński.
Jego zdaniem, Wałęsa, by pozostać wielką postacią historyczną powinien sam przyznać się Polakom do tego, że na początku lat 70. mógł być złamany przez SB. - Gdyby na początku lat 90. potrafił się do tego przyznać i wyjść z twarzą, dzisiaj byłby postacią wielką, a tak jest postacią na wyrost - stwierdził poseł PiS. I dodał: - Z przeszłością „Bolka” jest tak, że Wałęsa najwięcej straci w oczach własnych i w oczach własnych rodaków.
Brudziński zastrzegł jednak, że gdyby książka historyków IPN rzeczywiście dowodziła, iż Wałęsa był agentem o pseudonimie "Bolek" to, i tak powinien zachować wszystkie swoje przywileje, które należą mu się jako byłemu prezydentowi.
- Wałęsa jest w pewnym stopniu takim polskim dobrem narodowym szczególnie w tym wymiarze międzynarodowym - podkreślił Brudziński.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24